sobota, 14 maja 2016

Rozdział 22

Zmoczone ubrania przebrałam na dresy i czystą koszulkę. Kiedy schodzę na dół moje włosy są jeszcze lekko mokre, więc wcześniej wiążę je w luźnego koka, gdyby przypadkiem któryś z chłopców to zauważył. Nie chcę, by się domyślili (lub co gorsza) wyolbrzymili, co mogło się dziać między mną, a Harrym podczas ich nieobecności. Zapach chińszczyzny unosi się w powietrzu, przez co czuję jak mój żołądek skręca się w środku.
Wbiegam do salonu, ślizgając się na swoich puchatych skarpetkach podczas gdy chłopcy rozsiadają się na sofach, a Niall podaje każdemu plastikowe pudełeczko.
Upadam na miejsce obok Zayna i szturcham go ramieniem. Nie pozostaje mi dłużny i robi to samo. Śmieję się głupio, lecz tym razem mu nie oddaję.
Koło Zayna siedzi Liam, który teraz rzuca mi przyjazny uśmiech, co od razu odwzajemniam. Natomiast Louis i Harry stoją w kuchni, dyskutując o czymś. Tommo wwierca w nim spojrzenie, oczekując jakiejś odpowiedzi od przyjaciela, lecz ten wzrusza jedynie ramionami. Kątem oka widzę, że wzrok Harry'ego pada na mnie, przez co przeczucie każe mi myśleć, że rozmawiają o mnie. Odpycham jednak od siebie tę myśl, bo przecież niby czemu mieliby?
- Więęęc.. Kiedy dokładnie ruszacie w trasę? - pytam, ładując widelec do buzi.
- Ruszamy. - Niall poprawia mnie, kładąc sobie swój obiad na kolanach. Staram się powstrzymać uśmiech, który próbuje się wkraść na moją twarz. - Za dwa dni mamy koncert na The O2 Arena*, a potem ruszamy do Manchesteru. - mówi z pełnymi ustami.
Za 2 dni jadę z moim bratem w światową trasę koncertową. To brzmi bardziej niż niewiarygodnie.
Louis z Harrym wracają do nas, nie odzywając się nawet słowem. Przez znaczną część posiłku nikt nie podejmuje żadnych tematów, poza pojedynczymi zdaniami na temat dzisiejszego dnia. Kiedy pada pytanie, co zamierzamy robić wieczorem, każdy po kolei mówi o swoich planach. Czuję na sobie wzrok Harry'ego i zaczynam panikować. Nie jestem pewna, co powinnam powiedzieć.
- A co z tobą, Hailey? - w końcu pada na mnie.
Biorę szklankę wody do ręki, przytykając ją sobie do ust. Kątem oka widzę jak Styles uśmiecha się pod nosem.
- Ja.. mam zamiar zadzwonić do Leslie. - co faktycznie jest prawdą.
Muszę jej opowiedzieć o wszystkim, co się wydarzyło. Nie wspominam chłopakom o zaproszeniu, które złożył mi Harry, gdyż wcale nie zamierzam z nim iść.
- Jeśli jesteś zajęta, to ja w takim razie wyjdę gdzieś z Perrie. - mówi Malik. Chłopcy puszczają sobie porozumiewawcze spojrzenie.
- Kim jest Perrie? - pytam.
- Jego dziewczyną. - twarz Louisa zdobi ogromny uśmiech. Otwieram usta w zdziwieniu.
- Czemu mi nic nie powiedziałeś?! - uderzam go oskarżycielsko w ramię.
- Ona nie jest moją dziewczyną. - poprawia go, kładąc nacisk na swoje słowa. - A nie powiedziałem ci, bo to nic poważnego. To tylko koleżanka. - tłumaczy niby od niechcenia, ale widzę jak jego policzki są lekko zarumienione. To słodkie.
- Czyli nie miałbyś nic przeciwko, gdyby któryś z nas się z nią umówił? - Niall porusza zabawnie brwiami.
- Gdyby jeszcze któryś z Was miał jakieś szanse..
- No, no, Panowie! Ja jestem zajęty. - wtrąca Liam, lecz nikt go nie słucha. Wszyscy pochłonięci są kłótnią, z czego chłopcy głównie nabijają się z Zayna. Zarzucają mu, że po prostu nie potrafi przyznać, że się zakochał, na co ten wyzywa ich od dzieci i mówi, by w końcu dorośli.
Śmieję się z ich wymiany zdań, dopóki nie czuję wibracji w kieszeni spodni. Odblokowuję telefon i odczytuję wiadomość.

Harry:  Dlaczego im nie powiedziałaś? xx

Zerkam na niego, dostrzegając ten sam bezczelny uśmieszek co zazwyczaj. Przenoszę wzrok z powrotem na wyświetlacz i wystukuję szybko wiadomość.

Ja: Nie powiedziałam? Czego? 

Harry: Tego, że razem wychodzimy. ;)

Ja: Bo nie wychodzimy. 
Cóż.. przynajmniej ja. Mówiłam Ci, że nigdzie z Tobą nie pójdę. 

Odkładam telefon do kieszeni, ignorując jego badawcze spojrzenie. Patrzę na Zayna, który zakłada Louisowi poduszkę na twarz i dociska ją kolanem. Tommo krzyczy wniebogłosy, starając się go z siebie zrzucić, ale jakby tego było mało - Niall okłada go drugą, identyczną. Po jego minie mogę stwierdzić, że sam do końca nie wie dlaczego. Nasuwa mi się tylko jedno pytanie.
Co oni wyprawiają, do cholery? 
Mój telefon wibruje.

Harry: Więc jednak. ;)) xx

Patrzę chwilę na otrzymaną wiadomość, nie rozumiejąc o co chodzi. Marszczę brwi już mając zamiar go o to zapytać, ale dostaję kolejnego sms-a.

Harry: No, tak jak mówiłem - boisz się mnie.
Albo tego, że znowu utkniesz ze mną w windzie?

Czuję żar w dolnej części mojego brzucha na samo wspomnienie. Doskonale zdaję sobie sprawę, że Harry teraz mnie obserwuje, dlatego staram się przybrać neutralny wyraz twarzy, co mimo wszystko jest bardzo trudne.

Ja:  NIE, nie boję się! Ile razy mam Ci to powtarzać?

Harry: Nie musisz. Wystarczy, że udowodnisz.. umawiając się ze mną. xx

Umawiając się? W sensie, że.. randka? 
Nie, na pewno nie.

Harry: Zresztą nie wiem czy pamiętasz, ale wciąż zalega Ci przysługa.. :))


Ja: Pieprz się, Styles.

Zablokowuję telefon, wrzucając go z powrotem do kieszeni. Widzę jego ukazujące się dołeczki, kiedy wystukuje słowa na klawiaturze. Po chwili czuję lekką wibrację jaką wydaje telefon, jednak nie sięgam po niego. 
- Dobra, przepraszam! Przepraszam! - głos Tomlinsona jest stłumiony przez materiał przytknięty do jego twarzy. Wierzga nogami na wszystkie strony, byleby zepchnąć z siebie Malika. Kiedy w końcu mu odpuszcza bierze głęboki wdech.
- A od ciebie to za co? - pyta oburzony w stronę Irlandczyka, na co ten jedynie wzrusza ramionami. Lou patrzy na niego piorunująco, ale blondyn nic sobie z tego nie robi.
Po jakimś czasie Liam wstaje mówiąc, że umówił się z Sophią. Zayn ponownie wspomina o spotkaniu z Perrie i o tym, że musi iść zadzwonić. Nialla już otwiera usta, by coś powiedzieć, lecz zamyka je równie szybko pod jego morderczym wzrokiem. Mimowolnie chichoczę pod nosem i podnoszę się z kanapy, kierując się w stronę schodów. Zayn powtarza moje ruchy i wyciąga telefon z kieszeni, wybierając numer, jak się domyślam, Perrie.
Patrzę na zegarek, gdy zamykam drzwi od swojego pokoju. Jest po 17, dlatego włączam laptopa z myślą, że zastanę Leslie na skype'ie. Moje przypuszczenia sprawdzają się, gdy dostrzegam, że jest dostępna. Wybieram zielony przycisk i czekam dopóki nie odbierze. W między czasie przenoszę się na łóżko, a laptopa kładę sobie na kolanach.
- O mój Boże, no wreszcie! Nie mogę się do Ciebie dodzwonić! - atakuje mnie od pierwszych słów. 
- Naprawdę? Nic nie słyszałam. - zerkam na telefon. 2 nowe wiadomości. Jedna jest faktycznie od Leslie, a druga.. od Harrego. No tak.
Odkładam telefon na bok, ignorując ponownie jego sms-a.
- Faktycznie, przepraszam. - rzucam jej mały uśmiech. - Więc.. co u Ciebie?
Po tym pytaniu zalewa mnie opowieściami o tym, co dzieje się w Bradford i jak mija jej czas odkąd mnie nie ma. Opowiada o chłopaku, którego ostatnio spotkała, lecz mówi, że to raczej nic poważnego, gdyż umówiła się z nim kilka dni temu i okazał się strasznym nudziarzem. Na koniec niepewnie wspomina o Davidzie. Na dźwięk jego imienia przez moje ciało przechodzi nieprzyjemny dreszcz, co chyba zresztą zauważa. Podobno jego twarz wciąż nie wygląda dobrze po bójce z Harrym. Czuję się lepiej, kiedy słyszę, że zerwała z nim jakiejkolwiek kontakty. Przyznaje się nawet do tego, że zwyzywała go od najgorszych przy jego napakowanych kumplach, którzy wbrew pozorom nie popierają tego typu zachowań.
- Naprawdę żałuję, że nie chciałaś z nami jechać. - wzdycham po kilku minutach rozmowy. Na jej twarzy pojawia się słaby uśmiech.
- Już ci mówiłam, Hails. To twoja bajka, nie moja. 
- Tak, wiem.. 
- Leslie! Proszę, chodź na moment! - wołania pani Scott dochodzą do moich uszu. 
- Przepraszam Cię. Zaraz wracam. 
- Jasne, pozdrów ode mnie mamę! - krzyczę za nią, kiedy widzę jak wstaje z sofy, zostawiając laptopa na stoliku do kawy.
Zerkam na telefon, kiedy nie wraca już dłuższą chwilę. Wiadomość od Harrego wciąż widnieje na pasku powiadomień. Zastanawiam się, czy w końcu ją otworzyć. Zagryzam wargę i decyduję się jednak to przeczytać. 

Ja: Pieprz się, Styles.
Harry: Tylko z Tobą, skarbie. xx

Prycham ostentacyjnie, czytając wiadomość już któryś raz. Co za dupek.
- Jestem. Przepraszam, że tak długo. - słyszę głos dochodzący z laptopa. Przenoszę wzrok na przyjaciółkę i potakuję lekko. - Coś się stało? 
- Nie, w porządku. - zaprzeczam.
- Przecież widzę. - mówi z naciskiem, wbijając wzrok we mnie. 
Chcę się w końcu jej wyżalić, dlatego streszczam jej wszystko jeszcze raz od początku, mimo, że kiedyś już coś tam wspominałam (jednak niezbyt szczegółowo).
Zaczynam od dnia, kiedy przyjechałam i Lou był zdziwiony, że jednak zgodziłam się ruszyć z nimi w trasę. Kiedy przez przypadek trafiłam do pokoju Harrego i zmuszona byłam spać z nim tamtej nocy w jednym łóżku. O tym jaki był zarozumiały, ale jednocześnie intrygujący i pociągający, bym następnego dnia rano, zobaczyła go ze swoją 'dziewczyną'. Nie pomijam żadnego szczegółu, a Leslie słucha mnie cierpliwie, co jakiś czas dorzucając jakiś komentarz na temat 'blond zdziry'. Opowiadam o naszej grze w 20 pytań, podczas której dowiedziałam się o nim kilka rzeczy. Między innymi powiedział mi, że nie wierzy w miłość, i że ja też nie powinnam po tym gównie jakie stworzył mi David. Myślałam, że po wcześniejszej nocy, gdzie się sobie zwierzaliśmy, nasze relacje będą o wiele lepsze. On najwidoczniej nie miał takich zamiarów.
Gdy przechodzę do dzisiejszego dnia moje serce przyspiesza na samą myśl, kiedy przyznaję się jak Niall zatrzasnął nas w windzie, a my skończyliśmy całując się. Na jej twarzy pojawia się szeroki uśmiech, podczas gdy ja czuję rumieńce na policzkach. Potem wspominam o swojej kompromitacji przed zarządem i tajemniczej rozmowie Taylor w toalecie. Mówię też, że byłam głupia myśląc, że Harry mówił mi prawdę twierdząc, iż nic ich nie łączy. Widziałam jak obściskiwali się podczas mojej nieobecności, i wcale nie wyglądało to jakby była tylko 'sezonową dziewczyną'.
Wracam do momentu sprzed kilku godzin, gdy zostaliśmy sami. Zapewniam ją, że starałam się go unikać, ale on nic sobie z tego nie robił. Wręcz przeciwnie - prowokował mnie. W końcu skończyliśmy pod prysznicem.. ale na szczęście w porę się opamiętałam. Kończę mówiąc o tym, że Harry żąda spłaty 'długu' za pokój, który mi odstąpił.
- Sama nie wiem co robić.. - ukrywam głowę w dłoniach.
- Myślę, że powinnaś tam pójść. - mówi w końcu. Patrzę na nią w szoku.
- Chyba nie mówisz poważnie?
- Posłuchaj. Powiesz mu, że to niezobowiązujące spotkanie, jeśli faktycznie nie chcesz, by pomyślał sobie zbyt dużo.. i tak załatwisz tą sprawę z przysługą. - wzrusza ramionami.
Skubię paznokcie. Niezobowiązujące spotkanie.
- Może masz rację. Powiedział, że jeśli będzie trzeba, to zabierze mnie siłą... Chyba i tak nie mam wyjścia. - wzdycham.
- O której macie się spotkać? - pyta.
Patrzę na zegarek. 18:26.
- Cholera jasna. 
- Co?
- O dziewiętnastej. - mówię, kiedy odrzucam laptopa na łóżko i biegnę do szafy. Mam nieco ponad pół godziny. Nie wiem gdzie idziemy, dlatego nie mam bladego pojęcia w co powinnam się ubrać.
- Leslie, co mam założyć?! - krzyczę z drugiego końca pokoju. Słyszę jej śmiech.
- To ty jesteś projektantką, kochana. Nie ja. - odwracam się do niej, klęcząc na kolanach przy stosie ubrań, które zdążyłam już wyrzucić z szafy.
- Początkującą. - mówię z naciskiem. Słyszę pukanie do drzwi.
Nie, nie, proszę. Błagam, niech to nie będzie Harry. Przecież jeszcze nie czas..
- Proszę. - wołam do osoby po drugiej stronie. W progu staje Louis. Oddycham z ulgą.
- Mogę?
Drapię się po głowie. 
- Jasne. - wskazuję na łóżko, by usiadł. Wchodzi głębiej, zamykając za sobą drzwi. Gdy dostrzega Leslie na ekranie laptopa, wita się z nią wymieniając uśmiechy.
- Wybierasz się gdzieś? - pyta, obserwując mnie uważnie.
- Tak.. z Harrym. - mówię patrząc na niego niepewnie. Mruga kilka razy oczami, otwierając lekko usta w zdziwieniu. - To znaczy nie! Nie w takim sensie jak myślisz! - zaprzeczam szybko.
- Skąd wiesz, co myślę? - jego ton przepełniony jest rozbawieniem. Wzruszam ramionami, odwracając głowę z powrotem w stronę rozwalonych ubrań.
- To jest po prostu.. niezobowiązujące spotkanie. - powtarzam słowa, których staram się trzymać, ale sama chyba nie do końca w to wierzę.
Słyszę za sobą śmiechy tej dwójki, kiedy nabijają się moim kosztem.
Zerkam na zegarek, przekopując stos rzeczy na podłodze. 18:32.
Chce mi się płakać. To oczywiste, że nie zdążę. Nawet nie wiem, gdzie idziemy, ani jak Harry będzie ubrany. Nie chcę przy nim wyglądać nieodpowiednio.
- Co jeśli on założy jakieś sportowe ciuchy, a ja przesadzę i ubiorę się zbyt elegancko. Lub odwrotnie? - panikuję.
- Spokojnie, Hails. Od tego masz nas. - Louis ma głos przepełniony troską, ale też radością, kiedy wyciąga telefon z kieszeni i pisze coś na klawiaturze. - Zaraz ci coś wybierzemy, a ty idź się szykuj. - zapewnia mnie, po czym bierze laptopa ze sobą, by Leslie mogła lepiej widzieć moją szafę (lub to, co w niej pozostało).
- Jesteś pewien? - pytam, szukając oznak zwątpienia, lecz nic takiego nie znajduję.
- Leć się szykuj! My już zadbamy o twój strój! - Leslie pogania mnie. Uśmiecham się głupio i całuję Tommo w policzek, a do niej wysyłam całusy, po czym łapię swoją kosmetyczkę w dłonie i siadam przed lustrem. Zabieram się za robienie makijażu, kiedy w pokoju rozlega się dźwięk sms-a. Louis odblokowuje telefon, po czym szczerzy się do niego, ukazując przy tym swój piękny uśmiech.
- Wysłałem Nialla, żeby poszedł zobaczyć co z Harrym. - mówi, nie spuszczając wzroku z telefonu.
Ręce mi się trzęsą, kiedy łapię za maskarę.
- 'Stary, nie wiem po co kazałeś mi do niego iść, ale pytał mnie, którą koszule powinien założyć. Nie chciał mi powiedzieć dokąd się wybiera. Nic z tego nie rozumiem.' - czyta na głos treść.
Mój żołądek przewraca się na te słowa.
- Czyli wiemy, czego się spodziewać.. - odrzuca telefon na bok i przerzuca ubrania.
- W sumie to nie wiemy. - Leslie zauważa. Śmieję się, lecz nie dlatego, że naprawdę mnie to śmieszy, tylko po to, by dać upust stresowi.
Harry pytał Nialla co powinien założyć. I prawdopodobnie będzie w koszuli.
Analizując jego słowa, myślałam, że chciał tylko spędzić ze mną wieczór, a nie się 'umówić'..
Chociaż dla mnie to przecież nic nie zmienia. Idę tam tylko po to, by spłacić dług, oczywiście..
- Louis, to musi być coś zjawiskowego. Nieważne jakie Harry ma intencje i co chce osiągnąć tym spotkaniem. Hails ma wyglądać jak milion dolców.
- Coś czuję, że jednak sama wybiorę w czym pójdę. - mówię, słysząc jej porady. To nie randka, więc nie powinnam brać do siebie tego zbyt poważnie.
Scott mimo to kontynuuje swoją wypowiedź, podczas gdy Lou bacznie słucha jej rad.
- Oglądaj tylko te rzeczy, które wpadną ci w oko. Jeśli coś ci się nie podoba od razu - odrzuć. Z tego co widzę przez kamerkę, to nigdy nie znajdziemy tego idealnego stroju, jeśli będziemy przeglądać wszystko po kolei.. - tak, zdecydowanie mam zbyt dużo ubrań. -.. po prostu wyobraź sobie ją w czymś, na co każdemu facetowi opadłaby szczęka. Jesteś mężczyzną, więc powinieneś być najlepszym doradcą.
- Jestem mężczyzną, więc jestem najlepszym doradcą.. - powtarza po niej.
Kiedy kończę makijaż, jest 18:40. Szybko rozpuszczam włosy i przeczesuje je lekko. Samoistnie układają się w naturalne fale, które sięgają mi prawie do pasa.
- Mam! - krzyczy i podnosi się z kolan na proste nogi. W dłoniach trzyma czerwoną sukienkę. Z dość sporym dekoltem i odkrytymi plecami.
- Tommo, nie. - mówię stanowczo, podchodząc do niego. Chcę wyrwać mu sukienkę, lecz mi na to nie pozwala, gdy kładzie jedną rękę na moim ramieniu, odsuwając mnie, bym nie mogła wyrwać mu materiału.
- O mój boże, tak! To jest zdecydowanie to! - Leslie piszczy po drugiej stronie ekranu.
- Mowy nie ma. - kręcę głową. - Jest zdecydowanie zbyt.. krótka i.. i nie na dzień dzisiejszy.
Tomlinson unosi brwi do góry, uśmiechając się lekko.
- Hails, będziesz wyglądać zjawiskowo. Jestem pewien, że Styles zaniemówi na twój widok. - odwracam wzrok. Oddaje mi ubranie, kiedy widzi, że zaczynam się wahać. Kładzie swoje ręce na moich ramionach i patrzy mi głęboko w oczy. - Wiem co mówię, uwierz.
Spuszczam głowę, wpatrując się w tkaninę. Obracam ją w dłoniach, tocząc ze sobą wewnętrzną walkę. Chciałabym, by Harry patrzył na mnie w pożądliwy sposób. 
- Pokaż mu co traci, uganiając się za Taylor! - wciąż walczą, by mnie przekonać.
Podnoszę głowę, spoglądając Louisowi w oczy. I to okazuje się być kluczem do podjęcia decyzji. W momencie wpadam do garderoby, słysząc za sobą piski tej dwójki. Zrzucam z siebie dotychczasowe ubrania i zakładam wybraną sukienkę. Na stopy wsuwam białe szpilki. Staję na chwilę przed lustrem, przypatrując się swojemu odbiciu. Materiał eksponuje moje piersi, gdyż górą jest bardzo dopasowany. Dołem natomiast jest lekko rozkloszowany, układając się idealnie. Cała moja niepewność znika, kiedy widzę, że wyglądam naprawdę dobrze.
Wchodzę z powrotem do pokoju, odgarniając włosy na jedno ramię.
- O kurwa. - Lou otwiera szeroko oczy, wpatrując się we mnie niedowierzająco. Uderzam go żartobliwie w ramię, czując się nieco niezręcznie. - To.. to całkowicie przeszło moje oczekiwania. - na jego twarzy pojawia się ogromny uśmiech.
- Halo! Ja też chcę zobaczyć! - chichoczę, kiedy słyszę oburzony głos Leslie. Tommo przekręca laptopa tak, by kamerka była skierowana na mnie. Głośne westchnięcie wydobywa się z jej ust. Nakazuje mi obrócić się, by mogła zobaczyć mnie z każdej strony. Gdy to robię, zerkam na zegarek dostrzegając, że jest już 18:58. Wydaję z siebie spanikowany okrzyk i łapię za małą torebkę, wrzucając do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Telefon biorę do ręki, gdyż będzie mi zaraz potrzebny.
Żegnam się z nimi, całując na pożegnanie policzek Lou. Życzą mi powodzenia, co sprawia, że czuję, się o niebo lepiej. Na trzęsących nogach wychodzę na korytarz.
Stawiam powoli kroki na posadzce, kierując się przez korytarz w stronę schodów. Schodzę po nich, a stukot moich obcasów roznosi się cicho po pomieszczeniu. Dostrzegam Harrego, który stoi do mnie tyłem. Kiedy słyszy, że się zbliżam, odwraca się przez ramię powoli w moją stronę. Czuję jak serce wali mi gwałtownie w piersi, a ręce zaczynają lekko drżeć. Zdaje się, że to trwa wieki, zanim w końcu mogę dojrzeć jego twarz, kiedy powoli zbliżam się w jego stronę.
Widzę jak jego źrenice gwałtownie się rozszerzają, a oddech staje się ciężki. Skanuje mnie wzrokiem od góry do dołu, rozchylając przy tym lekko usta. Po chwili zwilża delikatnie wargi językiem, i bierze głęboki wdech. Mentalnie ściskam Louisa i Leslie, że jednak mnie namówili na tą sukienkę. 
Nie zwalniam kroku i omijam go, udając, że go nie widzę, i przykładam telefon do ucha.
- Ohh.. Hh.. Hailey? - jąka się.
Odwracam się próbując sprawić wrażenie zdezorientowanej.
- Tak, zaraz będę. - mówię do mojego udawanego rozmówcy i patrzę pytająco na Harrego, który otwiera usta, by coś powiedzieć, lecz w końcu zamyka je nic nie mówiąc. Drapie się zażenowany po karku, nie wiedząc co jest grane. Uśmiecham się szeroko, wpatrując się w niego.
- Żartowałam. - mówię w końcu. Szatyn patrzy na mnie otępiały, aż w końcu rozumie, że go wkręcałam. Wypuszcza powietrze z ulgą. - Chciałam, żebyś zobaczył mnie z obu stron. - przechylam głowę na bok, obserwując jak na jego twarz z powrotem wracają wszystkie kolory.
- Bałem się.. Bałem się, że mnie wystawiasz. - mówi, przejeżdżając nerwowo ręką po włosach.
Nie myślałam, że się przejmie.. 
- Wyglądasz niesamowicie. - mówi w końcu, patrząc mi prosto w oczy. Uśmiecham się lekko.
- Z obu stron? - pytam, zagryzając wargę. W jego policzkach pojawiają się dołeczki.
- Z obu. - potakuje głową. Oboje się uśmiechamy. - A ja? Jak wyglądam? - prostuje się i mruży oczy, udając modela.
Ma na sobie czarne jeansy i tego samego koloru koszulę. Całość sprawia, że muszę kontrolować się, by nie gapić się na niego przez cały czas, lecz tylko przez 99,9% z niego.
- Przyzwoicie.. - odpowiadam, przymykając oko.
- Z obu stron? - dopytuje, ukazując szereg białych zębów. Przechylam się, by spróbować go zobaczyć znowu trochę od tyłu.
- No.. z obu. - silę się na obojętny ton, jednak mój uśmiech zdradza wszystko. Kręci głową w rozbawieniu.
Podchodzi bliżej, stając tuż przede mną. Wyciąga ręce zza pleców i przyciska je do piersi, trzymając w dłoniach mały bukiecik stokrotek, obwiązanych różową kokardką.
- Ohh. - rozczulam się. Kiedyś wspominałam mu o moich ulubionych kwiatach.. Nie myślałam, że go to nawet interesuje.
- Pani w kwiaciarni stwierdziła, że moja piękna dziewczyna na pewno zasługuje na ogromny bukiet, a ja jestem zwykłym skąpcem. Cholera, ostatni raz je kupiłem. - wyznaje. Na jego czole pojawia się żyła, kiedy wybucha śmiechem.
Moja piękna dziewczyna.
Moje serce przestaje pracować na moment. Roztapiam się na dźwięk tych słów z jego ust.
Odbieram kwiaty i szybko odwracam speszona wzrok, gdy czuję, że moje policzki przybierają odcień intensywnej czerwieni. Zaciągam się pięknym zapachem stokrotek, idąc w stronę wyjścia. Czuję rękę Harry'ego na swoich plecach, kiedy otwiera przede mną drzwi. Nie wiem czemu, ale nie przeszkadza mi jego dotyk na mojej skórze. Wręcz przeciwnie. Cieszę się z każdego kontaktu fizycznego, jaki nas łączy, choć ciężko mi to samej przyznać.
Ukradkiem zerkam na jego piękną twarz, gdy kierujemy się na parking do samochodu.
Nie oszukujmy się. Dla mnie spotkanie z nim, nigdy nie byłoby czymś obojętnym.



*The O2 Arena- arena w Londynie


Hejka ♥
I jak? Zaskoczeni, że tak szybko? Ha, mam Was! ;)
Tak jak wspominałam w poprzedniej notce, zainteresowanie 'Failure' spadło od początku i to znacznie. Jest mi przykro, no ale co ja mogę? To Wy musicie okazać chęć czytania i komentowania tej historii. Ja niestety nic z tym nie zrobię bo już staję na rzęsach i spinam się jak mogę - bez Waszej inicjatywy nic nie powstanie. Piszę dla Was, jestem tu dla Was i tak często jak mam myśli o porzuceniu bloga z powodów powyższych, tak często pukam się w głowę i śmieję się sama z siebie. Mimo to, wciąż potrzebuję Waszego wsparcia, i..
..mam nadzieję, że rozdział się spodobał! :) Koniecznie dajcie znać co myślicie. xx

Jedna ze scen inspirowana filmem 'Tylko mnie kochaj'.


5 komentarzy:

  1. Hejka. Bardzo cieszę się, że dodałaś rozdział. Jest uroooooooczy. Mina Harry'ego musiała być powalająca. Jestem ciekawa jak potoczy się to spotkanie. Mam nadzieję, że zaskoczysz nas. Nie porzucaj bloga, bo wiem że znaczy dla ciebie bardzo dużo. Komunikat dla czytających: (DOCEŃ JEJ PRACĘ I SKOMENTUJ!) Nie mogę doczekać się kolejnego, pozdrawiam Mara <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww jak słodko :D <3 Uwielbiam to czytać! Pisz dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ship mojego życia! Obydwoje są tak świetni, ale chyba nie może być tak łatwo i bez przeszkód będą ze sobą od tak (tak,fanka dram). Życzę weny i czekam na kolejny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojejuśku *-* cudowni są :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze totalny fangirl XD Kocham to ff, uwielbiam twój styl pisania ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy