sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 12

Płakałam, bo wiedziałam, że więcej ich nie zobaczę. Płakałam, bo w ciągu tych kilku dni pokazali mi, że znowu mogę być szczęśliwa, a potem wyjechali, choć wiedziałam, że w końcu to i tak nastąpi. Płakałam, bo czułam, że teraz nie będę już tęsknić tylko za Zaynem, a za nimi wszystkimi.
Teraz siedzę na parapecie, wpatrując się w podjazd przed domem. Jakby mieli tu zaraz wrócić i zostać jeszcze na dłużej. Nie czuję nic innego oprócz pustki, która wypełnia całe moje serce. Z każdą spędzoną chwilą z nimi, byłoby mi jeszcze gorzej pogodzić się z ich odejściem. Teoretycznie więc powinnam przyjąć to do wiadomości, i starać się zapomnieć. Ale co jeżeli nie chciałam?

Gdy patrzyłam, jak przed moimi oczami znikała sylwetka Harrego, wiedziałam, że dłużej nie potrafię być silna. Oplotłam się ramionami, a po mojej twarzy spływały kolejne łzy. Zayn zamknął bez słowa drzwi, po czym podszedł do mnie i położył swoje dłonie na moich policzkach. Starł spływające łzy kciukami, po czym zamknął mnie w szczelnym uścisku, kołysząc nas oboje w delikatnym rytmie. Staliśmy w ciszy, którą co jakiś czas przerywał mój stłumiony szloch.

Słyszę jak ktoś wchodzi do mojego pokoju, ale nie odwracam wzroku od szyby. Wiem, że to Malik. W końcu nikogo innego poza nami nie ma w domu. Podkurczam nogi pod brodę, robiąc mu miejsce. Siada naprzeciw, wyciągając w moją stronę kubek z gorącą herbatą. Przenoszę swój wzrok na jego dłoń, a potem twarz. Posyła mi słaby uśmiech, ale w jego oczach zauważam coś jeszcze. Nie potrafię tego jednak rozszyfrować. Biorę więc filiżankę w dłonie, wpatrując się w parujący napój. Cieszę się, że nic nie mówi. Wie, że wolę sama zacząć rozmowę, która swoją drogą jest nieunikniona. Mamy sobie tyle do powiedzenia.
-Przepraszam, to było głupie.- obracam w dłoniach naczynie z zdenerwowania.
-Co takiego?- pyta z troską. Uśmiecham się pod nosem słysząc jego czuły ton.
-Zachowałam się jak kompletna gówniara. Sama nie wiem, dlaczego to zrobiłam.-mówię zawstydzona, przypominając sobie jak żałośnie musiało to wyglądać w jego oczach. Zdaje mi się, że słyszę, jak Zayn wypowiada ciche 'ale ja wiem', lecz ignoruję to. Musiałam się przesłyszeć.
-Hailey, przecież cię rozumiem..-kładzie dłoń na mojej, ściskając ją lekko.- szczerze mówiąc, to ci idioci od razu mówili, że 'oczarują cię swoim urokiem osobistym'..-podniósł głos o kilka tonów wyżej, naśladując kobiecy głos. Parskam śmiechem, a on zadowolony odpowiada mi tym samym.- Też to wiedziałem.- dodaje patrząc mi głęboko w oczy. Zapada cisza, której tym razem nie przerywam. Zayn wstaje z miejsca i kieruje się w stronę wyjścia. Marszczę czoło zdezorientowana. Po upływie kilku sekund wraca z powrotem z wielkim bukietem kwiatów.
-Jestem skończonym dupkiem, idiotą, i wszystkim co najgorsze. Ktoś musiał mi to uświadomić, żebym w końcu przejrzał na oczy. Chciałem twojego dobra, a to ja sprawiałem ci najwięcej bólu. Nie było mnie przy tobie, gdy mnie potrzebowałaś. Nie zasługujesz na takie traktowanie, a w szczególności na to, co powiedziałem ci ostatnio..-


'-Jeszcze wczoraj byłaś gotowa wyrzucić go za drzwi! Szybko cię omamił.-powiedział z fałszywym uśmiechem. Nigdy wcześniej nie odzywał się do mnie w taki sposób.
-Wiesz co? Daj znać jak ochłoniesz.'
Zaciskam usta, gdy obraz takiego Zayna pojawił się w mojej głowie.'

-..ochłonąłem.-mówi z słabym uśmiechem. Dopiero teraz zauważam, jak bardzo się denerwuje.- Wybacz, że zajęło mi to tyle czasu.- spuszcza głowę. Podchodzę bliżej niego, po czym wtulam się w jego klatkę piersiową. Brakowało mi tego. Tego Zayna. Mojego Zayna.
Odsuwam się trochę, spoglądając na kwiaty, które na pewno kosztowały majątek.
-Nie mogłem się zdecydować jakie będą najlepsze, więc pani ekspedientka stwierdziła, że te będą idealne na przeprosiny. Nigdy nie mówiłaś o swoich ulubionych.-kładzie rękę na karku, patrząc na mnie zakłopotany. Odbieram od niego czerwone róże, z którymi swoją drogą trafił w dziesiątkę. Mimo to, nie przyznam, że idealnie je dobrał.
-Naprawdę nie wiesz jakie?- pytam z politowaniem. Kręci głową speszony.-..chwasty.-mówię sarkastycznie. Słyszę jego śmiech, więc także unoszę kąciki ust ku górze.
Przechodzę do salonu, by zabrać stamtąd wazon.
-Wiesz.. właściwie muszę ci coś jeszcze powiedzieć..- mówi przystępując z nogi na nogę.
-To aż takie ważne?- przytakuje.- Na pewno nie może poczekać? -pytam zerkając na niego ukradkiem.-
-Wolałbym nie. Musisz mieć czas na decyzję.- marszczę brwi zdezorientowana.
-Brzmi poważnie.-mówię siadając na sofie. Wskazuję miejsce obok siebie. Zayn siada, patrząc na mnie w skupieniu, lecz nic nie mówi. Ściskam więc jego rękę, by dodać mu trochę odwagi.
-Jedź ze mną.-mówi w końcu. Wpatruję się w niego, próbując dostrzec choć cień kpiny.
-C..co?- zająkuję się, unosząc brwi ku górze.
-Jedź ze mną.-powtarza, poprawiając się nerwowo na kanapie.- Nie chcę cię znowu zostawiać tu samej. Rozmawiałem wczoraj wieczorem z rodzicami. Powiedzieli, że decyzja należy do Ciebie.- rzuca mi lekki uśmiech. Patrząc na niego, mam wrażenie, jakby nie widział żadnych przeciwwskazań. A przecież jest ich mnóstwo.
-To nie jest takie proste..- wzdycham, przecierając dłonią twarz.
-Nie, Hailey! To właśnie jest proste!- rzuca rozentuzjazmowany.
-A chłopcy? Zayn, nie. To się nie uda..- mówię stanowczo, kręcąc głową na boki. Mimo, że bardzo bym chciała, to nie mogę z nimi mieszkać. Nie ma mowy.
-W czym problem? Przecież będziemy w trasie. Większość czasu spędzimy w hotelu lub na próbach. Wyjdziesz na miasto, czy cokolwiek innego, jeśli nie będziesz się chciała z nimi widywać!- Nie rozumie. Ja chcę.
-Nie chodzi o mnie. Nie przyszło ci do głowy, że może oni nie będą chcieli mojego towarzystwa?- staram się mu przetłumaczyć, ale widzę, że raczej mi się to nie uda, gdyż chłopak za bardzo się nakręcił.
-Z nimi także już rozmawiałem. Są zachwyceni.- mówi pospiesznie. Marszczę czoło zdezorientowana.
-Jak to? Kiedy?- pytam zbita z tropu.
-Dzień przed wyjazdem.- przywołuję w myślach moment, gdy rozmawiałam z Louisem. Oh, oczywiście, że on wiedział!

'-Będzie mi ciebie brakować.-powiedziałam w materiał białej koszulki. 
-Oh, to miłe- rzekł rozmarzonym głosem. Mogłam wyczuć jak się uśmiecha.- Mi ciebie nie- dodał śmiejąc się. Uderzyłam go w tors, ale sama nie mogłam powstrzymać chichotu. Odsunęłam się od niego delikatnie ma długość ramion.
-Jeszcze będziesz miała mnie dość.- odparł, puszczając mi oczko. Popatrzyłam na niego z uśmiechem na ustach. 
-Oh, Lou.. Rozmowy telefoniczne to nie to samo.-rzekłam zrezygnowana.
-Też tak uważam.-odparł zgadzając się. Wypiął dumnie pierś i patrzył w moim kierunku z rozbawieniem. Zdecydowanie coś brał, nie zachowuje się dziś normalnie.'

Wstaję gwałtownie z kanapy, przeczesując nerwowo włosy.
-Dlaczego nie powiedzieliście mi wcześniej?-mówię pretensjonalnie.
-Chłopcy myśleli, że się domyślisz.-wzrusza ramionami.

'-Trzymaj się, Harry. Miło było cię poznać- mruknęłam cicho.[...]
-To brzmi jak pożegnanie.-powiedział zaczepnie.[...]
-Bo to jest pożegnanie.-odparłam z trudem łamiącym się głosem. Odsunęłam się krok w tył, patrząc mu prosto w oczy. Wyglądał, jakby miał zamiar coś powiedzieć, lecz się powstrzymał.[...]
-Do zobaczenia, Hailey.'

Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam?
Przenoszę wzrok na Zayna, posyłając mu lekki uśmiech. Jego oczy rozszerzają się w podekscytowaniu, a sam klęka na kanapie składając ręce jak do modlitwy.
-Ile pozostało do zakończenia trasy?- kładę ręce na biodrach.
-Prawie rok.- przechyla głowę na bok, obserwując uważnie moją reakcję z coraz to większym przejęciem.
-Leslie..- wystarcza, że mówię tylko tyle, i już wie, że jestem w stanie zrezygnować z każdej decyzji dla niej. Była przy mnie, gdy nie miałam nikogo. Nie wyjechałabym bez niej na tak długo. Zayn także wie, że jest dla mnie bardzo ważna. Swoją drogą, wydaje mi się, że jemu też nie jest obojętna.
-Zabierzemy ją.- parskam śmiechem, na jego zawziętość. Scott będzie w siódmym niebie, gdy dowie się, że jedziemy (na można powiedzieć), tak długie 'wakacje'. Nie wybaczyłyby mi, gdybym odmówiła.
-Więc zgadasz się?-pyta wyczekująco. Wypuszczam gwałtownie powietrze z ust, po czym utrzymuję z nim przez dłuższą chwilę kontakt wzrokowy. Niecałe 12 miesięcy. Czy będę w stanie tyle wytrzymać? I co tak właściwie przez ten czas może się stać? Jak bardzo moje życie się zmieni?
-Okej, zgadzam się, ale..- nie dokończyłam, gdyż Zayn złapał mnie w swoje ramiona, i zaczął okręcać w powietrzu. Dawno nie widziałam go tak szczęśliwego- Malik wystarczy!- krzyczę między napadami śmiechu. Po chwili stawia mnie na ziemi przed sobą, i zaczyna słuchać uważnie tego, co mam mu do powiedzenia. Jego oczy świecą się niczym u dziecka, które właśnie dostało swoje ulubione czekoladki.- Zadzwonisz teraz do chłopców, i powiesz im, że nie jadę.- mówię z uśmiechem na ustach. Od razu rozumie, że chcę w ten sposób się na nich odegrać. Jak to mówią: 'pięknym za nadobne', czy jakoś tak.
 Kręci głową z rozbawieniem, po czym łapie za telefon i wybiera odpowiedni numer. Trzyma urządzenie w dłoni, patrząc mi prosto w oczy, co chwilę poszerzając swój uśmiech. Mruczy pod nosem ciche 'moja krew', nim ktokolwiek zdąża odebrać.
-Siema stary, jesteście jeszcze wszyscy razem?- pyta przybierając całkowicie inny ton głosu. Nie myślałam, że ma takie dobre umiejętności aktorskie. Najwidoczniej się myliłam. Słyszę, jak jego rozmówca odpowiada twierdząco, lecz nie potrafię określić, z którym z nich rozmawia.- To świetnie. Daj na głośnomówiący.-w tle rozlega się śmiech chłopców, po czym Louis krzyczy, by się uspokoili, bo Zayn ma im coś ważnego do powiedzenia.- Rozmawiałem z Hailey..- zaczyna zrezygnowanym tonem.- Nie zgodziła się.- chłopcy zaczęli się przegadywać, więc nie mogłam zrozumieć żadnego z nich.- ..tak, to już ostateczne.- kiwa głową. Widzę, że ledwo powstrzymuje się od śmiechu, ale nie zdradza tego w swoim głosie.- niee, uparła się..- przeciąga, wypuszczając ostentacyjnie powietrze z ust.- Próbowałem już wszystkiego..- zatykam usta dłonią, by nie wybuchnąć śmiechem. Odchodzę kawałek dalej, by stłumić napady. Zayn potakuje co chwilę do słuchawki.- kończę już.. Muszę nacieszyć się tym czasem, który nam został.- mówi wydymając wargę, patrząc na mnie z rozbawieniem.- Widzimy się niedługo.- rzuca ostatni raz, po czym rozłącza się i odkłada telefon na stolik. Wybucha gromkim śmiechem, przybijając mi piątkę.
-Gdybyś tylko ich słyszała..- mówi między napadami.- Przejęli się, biedaki.- czuję ciepło na sercu, słysząc te słowa. Aż tak im zależało, abym jechała?
Chwilę zajmuję mu, aż dochodzi do siebie. Patrzę na drzwi, w których stanęła Laslie. Od zawsze wchodzi bez pukania, tym razem także nie było inaczej.
-Co wam tak wesoło?- pyta zdezorientowana, spoglądając na Malika, który ocierał ostatnią łzę rozbawienia z policzka.
Wyrzucam pięści w górę, krzycząc wesoło:
-Pakuj się Scott! Jedziemy do Londynu!

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na wstępie już przepraszam, że taki krótki, a czekałyście bardzo długo (zawaliłam, wiem). Ale przyszły tydzień jest ostatnim tygodniem nauki, zostało mi parę rzeczy do poprawy. Potem będę już cała Wasza, i biorę się tylko i wyłącznie za pisanie.
Ps.1. Zapraszam na aska (znajdziecie go w zakładkach), gdzie pojawiły się pierwsze pytania do bohaterów! Czekam na kolejne! Uwielbiam na nie odpowiadać, więc miło by było, gdybyście tam zaglądnęły ♥
Ps. Failure teraz będę także publikować na Wattpadzie, więc jeśli możecie, to dawajcie gwiazdki, komentarze :) Pomóżcie mi je trochę wypromować. Polećcie znajomym, czy cokolwiek innego. :)

Kocham was bardzo mocno, trzymajcie kciuki za mnie, żebym wszystko pozaliczała, i widzimy się niedługo!

10 komentarzy:

  1. Czekałam wytrwale i jak zwykle się nie zawiodłam ^_^ rozdział super! Nie mogę sie doczekać ich pobytu w Londynie :) Czekam na następny i życzę wytrwałości przez ten tydzień w szkole ❤ @kunegunda99

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku cudowny *.* Jestem pewna, że ten wyjazd nie będzie normalny i ty coś zaraz wykombinujesz :>
    A to jak wkręciła chłopców >>>>>
    Czekam na nexcik, życzę weny i powodzonka w szkole <3 @1Dkc5SOS

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahah, po ty. Jak mi wysłałaś fragment o kwiatach spodziewałam sie czegoś innego, ale super mnie zaskoczyłaś. Rozdział czytałam z bananem na twarzy od początku do końca. Ekstra. Już nie mogę sie doczekać reakcji Harrego. A w szkole sobie poradzisz. Jesteś najlepsza xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Dusiłam się ze śmiechu razem z Zaynem i Hayley xD Ciekawe będą mieli miny jak się dowiedza prawdy :D Super rozdział! Do następnego!
    @Little_Sinner13

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak czytałam, jak Zayn mówi im że nie przyjedzie Hailey to byłam taka czerwona jak burak hahahahha ze śmiechu! i bardzo się cieszę, że nowy rozdział!! Aaaaaaaaa <3 Czekam na next. ncjbicbecieenicwlpsa; zajebistyyyyy :)) @AngieArion

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny! Pisz dalej kochana. Trzymam kciuki za wyniki na koniec roku ;) to ff zawsze sprawi, że uśmiecham się od ucha do ucha. Hihi booooskie <3
    @Olcik98

    OdpowiedzUsuń
  7. Ohhh yeah... Już niedługo Harry powróci :)

    OdpowiedzUsuń
  8. jeeeeeeejku już się nie mogę doczekać, aż znowu się spotkają! ;d
    a taki kochany Zayn będzie zaaawsze głęboko w moim serduszku <3
    Czekam na next kochanie i życzę weny!
    @luvmy_idols

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jest cudowny. Jak ty mnie potrafisz zaskakiwać, kobieto. Przez twoje rozdziały mam wahania nastrojów (od depresji do dziecięcej radości). Jeeej oj będzie się działo w tym Londynie. Hahahaha a najbardziej pomiędzy Harrym a Hailey ;) Nie mogę doczekać się następnego. Do zobaczenia pod następnym postem, pozdrawiam Martha :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudo cudo i jeszcze raz cudo! Oby tak dalej :) @okaynonothing

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy