Czułam się niezręcznie. Cisza między nami nie należała do tych przyjemnych. Serce waliło mi jak oszalałe. Widziałam jak Harry próbuje nawiązać ze mną kontakt wzrokowy, ale speszona szybko odwracałam wzrok. Przycisnęłam mocniej wacik, na co syknął przez zaciśnięte zęby.
-Przepraszam.-burknęłam pod nosem, odsuwając rękę. Zdobyłam się na odwagę, by w końcu rozpocząć rozmowę, zanim zdążę się rozmyślić.- Yhm.. Harry?- mruknęłam cicho, lecz na tyle aby mógł usłyszeć.-Mogę ci zadać pytanie?-powiedziałam błądząc wzrokiem po ścianach, byle by nie patrzeć na niego. Normalnie pewnie by go to rozbawiło, że jestem zawstydzona w jego towarzystwie, ale w duchu dziękowałam mu, że tym razem postanowił sobie odpuścić.
-Już to zrobiłaś.-odparł, patrząc na mnie z dołu. Próbował rozluźnić atmosferę, ale nie czułam się zbyt komfortowo, stojąc kilka centymetrów od niego.
Uśmiechnęłam się mimowolnie, po czym spojrzałam na niego wyczekująco.
-Tylko, jeśli ty też odpowiesz na moje.- dodał. Pokiwałam głową, zgadzając się.
-Dlaczego to zrobiłeś?-spytałam wpatrując się prosto w jego zielone tęczówki. Milczał. Uznałam, że nie odpowie, więc ponownie wzięłam się za dezynfekowanie ran.-Nie powinieneś był tego robić. Co powiedzą wasi managerowie?-rzekłam wzdychając.
-Nie obchodzi mnie to. Należało mu się.- warknął zaciskając pięści za sobą.- Zrobiłbym to drugi raz, jeśli byłoby trzeba.- warknął.
-Harry, spójrz jak wyglądasz. To..- wskazałam na rozcięty łuk brwiowy, który już opatrzyłam- nie zniknie tak prędko.-westchnęłam. Czułam się winna. Popatrzył w lustro wiszące obok nas, marszcząc brwi.
-Nadal jestem seksowny.- odparł z powagą. Zachichotałam cicho. Nie potrafił się powstrzymać nawet teraz.
-Z całą pewnością, Styles.- prychnęłam ostentacyjnie. Uśmiechnął się szeroko, ukazując dołeczki w policzkach.
Odeszłam od niego na chwilę, by zabrać ze sobą kolejną ilość wacików. Momentalnie jego uśmiech zmalał, a na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Stanęłam przed nim, gotowa do przemycia rozciętej wargi, lecz Harry zatrzymał mnie przed sobą, kładąc dłonie na moich biodrach. Zdezorientowana uniosłam brwi ku górze.
-Nie chce. To szczypie.- zajęczał dziecinnym głosem zatrzymując mnie przed sobą.
-Trzeba było nie zgrywać rycerza.- odparłam zirytowana jego zachowaniem. Byłam mu wdzięczna, za to co zrobił, ale nie powinien był dać się tak sprowokować.
Westchnął cicho, rozchylając lekko usta. Przyciągnął mnie do siebie, nie ściągając rąk z mojej talii. Moje ciało zareagowało od razu na jego dotyk. Czułam, jak z każdą chwilą robiło mi się coraz bardziej gorąco. Rzucił mi satysfakcjonujące spojrzenie, widząc jak się rumienię.
Wciągnął gwałtownie powietrze, gdy ponownie przyłożyłam wacik do jego ust. Trzymał mnie blisko siebie, czekając cierpliwie aż przestanę. Po chwili odłożyłam przyrządy na bok, ale Harry tego nie dostrzegł. Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc go z kurczowo zaciśniętymi powiekami. Wyglądał tak bezbronnie.
-Mam nadzieję, że teraz będzie mniej boleć.-rzekłam cicho, uśmiechając się. Harry otworzył powoli oczy. Na jego twarzy pojawił się bezczelny uśmiech.
-Nie będzie, jeśli nie pocałujesz.- powiedział wskazując na rozcięte miejsce, sprawiając wrażenie, jakbyśmy znowu cofnęli się do przedszkola.
I choćby się zdawało, że nie mogę być już bardziej czerwona, to udowodniłam po raz kolejny, że jednak mogę. Znowu byłam w pułapce. Z której nawet nie chcę wychodzić.
Tak. Chciałabym poczuć znowu smak jego ust. Wmawiałam sobie, że gdy pierwszy raz mnie pocałował, byłam zbyt pijana by go odepchnąć. Teraz wiem, że jeśli zrobiłby to znowu, na pewno bym go nie odepchnęła.
Tym bardziej, że mam ochotę rzucić się na niego. W końcu i tak niedługo wyjeżdża.
Przejechałam kciukiem po jego dolnej wardze, a drugą dłoń położyłam na jego policzku. Jego oczy pociemniały. Przybliżył mnie jeszcze bardziej do siebie, tak, że obejmował mnie w pasie. Czekał na mój ruch. Patrzyliśmy na siebie jak zahipnotyzowani.
Nie mogę. Nie mogę dać mu tej satysfakcji. To wciąż ten sam Harry, który nazwał Cię łatwą, Hailey. On gra. Wcale cię nie potrzebuje. Chce tylko udowodnić, że miał rację. Że okazałam się taka jak wszystkie. Że okazałam się nie skrywać w sobie nic, co pragnąłby poznać, bo dostrzegł to już na początku.
Ale to także ten Harry, który nie pozwolił, by ktokolwiek mnie obrażał.
Potrząsnęłam głową, wybudzając się z transu. Widział, że się waham. Ale nie naciskał. Zrozumiał.
-Bałaś się o mnie?- bardziej stwierdził niż zapytał, zmieniając sprawnie niekomfortową sytuację. Spojrzałam mu w oczy, napotykając jego puste spojrzenie. Nie zamierzam mu powiedzieć prawdy, bo wiem, że tylko liczył na to, aby potem mieć kolejny temat do kpin.
-N..nie-rzekłam wysilając się, abym zabrzmiała wiarygodnie. Raczej go to nie przekonało.-Kłamiesz.- prychnął, kręcąc głową. Posłałam mu wymowne spojrzenie, przekazując, by się uspokoił.
-Wcale nie.- powiedziałam bardziej stanowczo, lecz sama bym sobie nie uwierzyła na jego miejscu.
-Kłamiesz.- powtórzył tym samym beznamiętnym tonem. Miał rację. Ale nie mogę się do tego przyznać. Nie chciałam, żeby wiedział. Choć w sumie już wie.
-Dlaczego miałabym?- spytałam, zrzucając jego rękę z bioder, próbując się skupić na wykonywanej czynności. Harry zaśmiał się cicho, ale nie położył jej ponownie.
-Nie wiem. Ty mi powiedz.- wzruszył ramionami, rzucając mi wyzywające spojrzenie.
-Więc sam nie wiesz, co chcesz ode mnie usłyszeć?-powiedziałam unosząc brwi ku górze.
-Oh, nie..- pokręcił głową z rozbawieniem.- po prostu oboje wiemy, że nie powiesz mi tego, co czujesz.- powiedział oblizując usta. Pieprzony dupek.
-W takim razie co czuję, Styles!- podniosłam głos, wyrzucając ręce w powietrze. Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech. Wstał z miejsca, po czym pochylił się w moją stronę, przykładając twarz do mojego policzka. Poczułam, jak skóra pali mnie niemiłosiernie w miejscu, gdzie nasze ciała się stykały. Krótkie urywane oddechy wydobywały się z moich płuc. Nie panowałam nad swoim ciałem. Zdecydowanie nigdy nie czułam czegoś takiego w niczyjej obecności. Co on ze mną robi?
-'Jesteś jedynym facetem, który wywiera na mnie takie wrażenie.'-zacytował wprost do mojego ucha słowa, które niechcący wyznałam mu tego dnia pod klubem. Zacisnęłam szczękę, próbując znaleźć w sobie siłę, by mu się postawić. Mimo, że jego bliskość mnie onieśmielała, to chciałam, by był tak blisko mnie. Ale wiedziałam, że nie mogłam mu tego pokazać.
-Negatywne.-warknęłam, kładąc mu swoje dłonie na klatce piersiowej.- Tak negatywne wrażenie.- odsunęłam się od niego, rzucając na ziemię wacik z wodą utlenioną, który nieświadomie zaciskałam w dłoniach. Harry patrzył na mnie z satysfakcją.-Już skończyłam. Najwidoczniej nic ci nie jest. NIESTETY będziesz żył.- powiedziałam przesłodzonym tonem, posyłając mu fałszywy uśmiech.
Zamierzałam się odwrócić, lecz Harry przytrzymał mnie delikatnie za ramię, zmuszając bym na niego spojrzała.
-Zdaje mi się, że nie opatrzyłaś jednego miejsca.-powiedział poważnie, ale na jego twarzy błąkał się uśmiech. Popatrzyłam na niego wyczekująco.Cofnął swoją rękę, wskazując na swoje krocze.- Zapomniałaś o nim.-mruknął zaczepnie, zagryzając dolną wargę. Poczułam jak moje policzki robią się czerwone. Nie wierzę, że naprawdę to powiedział. Popatrzyłam na niego speszona, widząc, jak jego najwidoczniej bawi cała ta sytuacja.
-Boże, Harry..- jęknęłam ukrywając twarz w dłoniach.- Jesteś niemożliwy.- parsknął śmiechem. Spojrzałam na niego ukradkiem.
-Czyli nie mogę na Ciebie liczyć?- ciągnął dalej. Czułam się coraz bardziej zażenowana, mimo, że przecież wcale nie powinnam.
-Spytaj Zayna. Przeszedł szkolenie pierwszej pomocy. Na pewno ci pomoże- skłamałam, śmiejąc się. Harry skrzywił się, a na jego twarzy pojawił się grymas.
-Chyba jednak nie skorzystam. Faktycznie mi lepiej.- odparł pospiesznie. Wykrzywiłam twarz w półuśmiechu. Tak myślałam.
Hailey: 1, Harry: 0
***
*Harry*
Wyszedłem z łazienki z małym uśmiechem, chwilę po tym, gdy Hailey opuściła pomieszczenie. Skierowałem swoje kroki do salonu. Mój dobry humor zniknął równo z tym, gdy dostrzegłem Zayna leżącego na kanapie i wpatrującego się tępo w ekran telewizora. Mimo, że mnie zauważył, nie zwracał na mnie kompletnie uwagi. Mógłbym odejść niezauważalnie, ale to chyba najlepsza okazja, by z nim porozmawiać. Westchnąłem cicho przeczesując swoje włosy.
No Styles, czas naprawić to, co spieprzyłeś.
Usiadłem niepewnie na miejscu obok niego, pochylając się do przodu z podpartymi na kolanach rękami. Wziąłem wdech, po czym spojrzałem na Malika. Opierał się o stos poduszek, przerzucając programy jeden za drugim. Wątpię nawet, aby zdążył zobaczyć cokolwiek na którymś z nich, gdyż od razu zmieniał kanał.
No Styles, czas naprawić to, co spieprzyłeś.
Usiadłem niepewnie na miejscu obok niego, pochylając się do przodu z podpartymi na kolanach rękami. Wziąłem wdech, po czym spojrzałem na Malika. Opierał się o stos poduszek, przerzucając programy jeden za drugim. Wątpię nawet, aby zdążył zobaczyć cokolwiek na którymś z nich, gdyż od razu zmieniał kanał.
-Przepraszam.- powiedziałem cicho. Brunet zmarszczył czoło, lecz nie odwrócił wzroku od telewizora.
-Nie masz za co, stary.- pokręcił stanowczo głową. Potarłem ręką czoło zdezorientowany. W takim razie nie rozumiem. Dlaczego mnie unika?
-Nie Zayn, nie powinienem był tego mówić.-odparłem zmieszany, przypominając sobie naszą ostatnią rozmowę.
-Harry..- westchnął, rzucając mi smutne spojrzenie- Nie jesteś niczemu winny. Po prostu stwierdziłeś fakty, które ja starałem się od siebie odsunąć. Nie spodziewałem się, że Hailey tak odbiera moją nieobecność, dopóki mi tego nie uświadomiłeś- rzekł załamany, opuszczając w końcu dłoń z pilotem. -Jestem idiotą. I to wszystko moja wina. Tylko i wyłącznie moja. Powinienem był się hamować. Powiedziałem zbyt dużo. Przesadziłem. Nie zdziwię się, jeśli nie będzie chciała ze mną rozmawiać do końca mojego pobytu. Ale nie to jest najgorsze..- odparł, przecierając dłonią twarz.- Wiesz co mnie boli?- milczałem.- Nie mogę zrozumieć, dlaczego podzieliła się swoimi problemami z tobą, a nie przyszła z tym do mnie.-spojrzał na mnie z bólem w oczach.
-Podobno łatwiej jest otworzyć się przed kimś obcym.-powiedziałem wpatrując się w swoje dłonie. Między nami zapanowała niezręczna cisza.
-Miałeś rację Harry.-odparł drżącym głosem.- Miałeś we wszystkim rację.-popatrzyłem na niego zdezorientowany, czując jak zaczynam się denerwować.- Hailey nie zasługuje na takie traktowanie. Myślałem, że ty..no wiesz..- urwał patrząc na mnie wymownie. Pokiwałem głową w zrozumieniu, aby kontynuował dalej. Nie chciałem, aby dokończał. Mówiąc o tym na głos, brzmi to o wiele gorzej, niż w rzeczywistości. Jesteś cholernym dupkiem, Styles. Nie rusza cię sumienie?- Miałem ochotę wypruć flaki temu Davidowi. Gdyby nie Niall z Liamem..-zacisnął pięści na poduszce, a jego oczy wypełniła furia.- Cieszę się, że pokazałeś mu gdzie jego miejsce. Teraz widzę, jak bardzo się myliłem. Tobie też zależy na Hailey, prawda?- spytał wpatrując się we mnie w skupieniu. Oblizałem nerwowo wargi, rzucając mu słaby uśmiech. Nie. To ty miałeś rację od początku. Nawet nie wiesz, jak bardzo się teraz mylisz. -Powinienem był zaufać ci od razu. Przepraszam.- powiedział, obejmując mnie w braterskim uścisku. Jesteś ostatnią osobą, Zayn, która powinna mnie za cokolwiek przepraszać.
-Musimy porozmawiać z chłopakami. Mam wam coś ważnego do powiedzenia.-rzucił mi tajemniczy uśmiech. Spodziewałem się tego. Nie powiem, żebym był z tego powodu niezadowolony. To, że zamierza nas o to poprosić, było do przewidzenia. Wiem, że to oznacza początek tego, co ma się dopiero wydarzyć. Ale jakaś cząstka mnie cieszyła się z tego powodu. A przecież powinno mi to być obojętne.
-Nie Zayn, nie powinienem był tego mówić.-odparłem zmieszany, przypominając sobie naszą ostatnią rozmowę.
-Harry..- westchnął, rzucając mi smutne spojrzenie- Nie jesteś niczemu winny. Po prostu stwierdziłeś fakty, które ja starałem się od siebie odsunąć. Nie spodziewałem się, że Hailey tak odbiera moją nieobecność, dopóki mi tego nie uświadomiłeś- rzekł załamany, opuszczając w końcu dłoń z pilotem. -Jestem idiotą. I to wszystko moja wina. Tylko i wyłącznie moja. Powinienem był się hamować. Powiedziałem zbyt dużo. Przesadziłem. Nie zdziwię się, jeśli nie będzie chciała ze mną rozmawiać do końca mojego pobytu. Ale nie to jest najgorsze..- odparł, przecierając dłonią twarz.- Wiesz co mnie boli?- milczałem.- Nie mogę zrozumieć, dlaczego podzieliła się swoimi problemami z tobą, a nie przyszła z tym do mnie.-spojrzał na mnie z bólem w oczach.
-Podobno łatwiej jest otworzyć się przed kimś obcym.-powiedziałem wpatrując się w swoje dłonie. Między nami zapanowała niezręczna cisza.
-Miałeś rację Harry.-odparł drżącym głosem.- Miałeś we wszystkim rację.-popatrzyłem na niego zdezorientowany, czując jak zaczynam się denerwować.- Hailey nie zasługuje na takie traktowanie. Myślałem, że ty..no wiesz..- urwał patrząc na mnie wymownie. Pokiwałem głową w zrozumieniu, aby kontynuował dalej. Nie chciałem, aby dokończał. Mówiąc o tym na głos, brzmi to o wiele gorzej, niż w rzeczywistości. Jesteś cholernym dupkiem, Styles. Nie rusza cię sumienie?- Miałem ochotę wypruć flaki temu Davidowi. Gdyby nie Niall z Liamem..-zacisnął pięści na poduszce, a jego oczy wypełniła furia.- Cieszę się, że pokazałeś mu gdzie jego miejsce. Teraz widzę, jak bardzo się myliłem. Tobie też zależy na Hailey, prawda?- spytał wpatrując się we mnie w skupieniu. Oblizałem nerwowo wargi, rzucając mu słaby uśmiech. Nie. To ty miałeś rację od początku. Nawet nie wiesz, jak bardzo się teraz mylisz. -Powinienem był zaufać ci od razu. Przepraszam.- powiedział, obejmując mnie w braterskim uścisku. Jesteś ostatnią osobą, Zayn, która powinna mnie za cokolwiek przepraszać.
-Musimy porozmawiać z chłopakami. Mam wam coś ważnego do powiedzenia.-rzucił mi tajemniczy uśmiech. Spodziewałem się tego. Nie powiem, żebym był z tego powodu niezadowolony. To, że zamierza nas o to poprosić, było do przewidzenia. Wiem, że to oznacza początek tego, co ma się dopiero wydarzyć. Ale jakaś cząstka mnie cieszyła się z tego powodu. A przecież powinno mi to być obojętne.
-W takim razie między nami okej?- spytał zmieszany, drapiąc się po karku.
-Jasne.- bąknąłem cicho. Nie myślałem, że to będzie takie trudne. Czyżbym zaczynał żałować? Chyba już za późno, bym mógł to odkręcić.
-Jasne.- bąknąłem cicho. Nie myślałem, że to będzie takie trudne. Czyżbym zaczynał żałować? Chyba już za późno, bym mógł to odkręcić.
***
Nie chcę tam schodzić. Nie mam na to najmniejszej ochoty. Wiem, że jeśli tam pójdę, to będzie koniec. Koniec naszej znajomości, która dopiero się rozpoczęła.
Zostało kilka godzin do wylotu, ale chłopcy są już spakowani, bo niedługo będą musieli udać się na lotnisko. Powinnam iść do nich i się pożegnać, ale nie potrafię. Bo wiem, że jeśli to zrobię, wtedy nigdy więcej ich nie zobaczę. Dlatego wolę siedzieć w swoim pokoju udając, że oni wcale nie wyjeżdżają. Że zostało mi jeszcze kilka dni, by poznać ich lepiej. Wiem, że się oszukuję. I jeśli nie zejdę, to będę żałować, że pozwoliłam im odejść bez słowa. Nie wyobrażam sobie tego.
Pożegnania zawsze są bolesne i tym razem nie będzie inaczej. I choć wiem, że już czas, by w końcu znaleźć w sobie siłę, by stawić temu czoła, to nie potrafię. To śmieszne, że tak szybko przywiązuje się do ludzi, ale nic na to nie poradzę. Zawsze tak było. Świadomość, że Zayn niedługo też będzie musiał wyjechać, boli o wiele mocniej. Tym bardziej, że nasze relacje są nadal w takim stanie, w jakim były. Tracimy tylko czas, na bezsensowne kłótnie, o których już dawno powinniśmy zapomnieć. Może i przesadził, mówiąc mi takie rzeczy, ale tym razem zamierzam schować swoją dumę do kieszeni, wybaczając mu. Jestem tym już zmęczona. Nie chcę, byśmy do końca jego pobytu żyli w takiej atmosferze. Widuję go tak rzadko. Nie mogę więc pozwolić, byśmy stracili ten wspólny czas. Porozmawiam z nim, gdy zostaniemy sami.
-Hailey?- spytał cicho Louis, uprzednio pukając w drzwi.
-Yhm, tak?- mruknęłam wyrywając się z zamyśleń, po czym spojrzałam na szatyna, który uniósł kąciki ust ku górze.
-Mogę?-spytał, a na jego czole pojawiła się zmarszczka. Posłałam mu pokrzepiający uśmiech, zapraszając gestem ręki. Odetchnął z ulgą, przekraczając próg, po czym usiadł na łóżku obok mnie.- Nie chcesz mnie widzieć?-zapytał, spuszczając wzrok. Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc jego zawstydzenie.
-Zwariowałeś?- odparłam uderzając go lekko w ramię. Popatrzył na mnie z błyskiem nadziei w oku.
-Nie schodzisz do nas, pomyślałem, że to może przeze mnie, bo wiesz.. Tak naciskałem na ciebie z Harr..- mówił nieskładnie, bawiąc się dłońmi. Przerwałam mu gwałtownie, ujmując jego twarz w dłonie, zmuszając by na mnie popatrzył.
-W porządku. Ja tylko... nie chcę się z wami żegnać.-wzruszyłam ramionami.
-Oh- wyrwało się z jego ust. W oczach momentalnie pojawił się smutek.- W takim razie.. pójdę już- wskazał ręką na wyjście, po czym wstał z miejsca. Gdy już stał przy drzwiach, zawołałam:
-Tommo, idioto! Nie chcę się żegnać, bo nie chcę, żebyście wyjeżdżali.-dodałam śmiejąc się z jego reakcji. Stał w miejscu z uniesionym palcem ku górze, a na jego twarzy na przemian pojawiała się radość, złość, ulga, zdezorientowanie.
-Oczywiście. Wiedziałem.- odparł przystępując z nogi na nogę.
-Na pewno.- prychnęłam ostentacyjnie. Wyciągnął szeroko ręce w moim kierunku, czekając aż do niego podejdę. Podbiegłam szybko, po czym wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
-Będzie mi ciebie brakować.-powiedziałam w materiał białej koszulki.
-Oh, to miłe- rzekł rozmarzonym głosem. Mogłam wyczuć jak się uśmiecha. -Mi ciebie nie- dodał śmiejąc się. Uderzyłam go w tors, ale sama nie mogłam powstrzymać chichotu. Odsunęłam się od niego delikatnie ma długość ramion.
-Jeszcze będziesz miała mnie dość.- odparł, puszczając mi oczko. Popatrzyłam na niego z uśmiechem na ustach.
-Oh, Lou.. Rozmowy telefoniczne to nie to samo.-rzekłam zrezygnowana.
-Też tak uważam.-odparł zgadzając się. Wypiął dumnie pierś i patrzył w moim kierunku z rozbawieniem. Zdecydowanie coś brał, nie zachowuje się dziś normalnie.
-Chodźmy już. Muszę się pożegnać z resztą.- odrzekłam zmieniając temat. Tomlinson pokiwał w zrozumieniu głową, po czym przepuścił mnie w drzwiach. Oboje skierowaliśmy się do salonu, gdzie wszyscy wyczekiwali naszej obecności. Zayn również stał między chłopakami, ściskając się po przyjacielsku. Podeszłam do Nialla, który rozłożył ramiona zamykając mnie w szczelnym uścisku, a następnie do Liama, który przyjął mnie równie ciepło, co Irlandczyk. Na drżących nogach ruszyłam niepewnie do Harrego, który wpatrywał się we mnie, odkąd tylko pojawiłam się w pomieszczeniu. Określenie, że mnie onieśmielał, byłoby niedopowiedzeniem.
Zatrzymałam się w pół kroku, zostając w bezpiecznej odległości. Harry pokiwał głową na boki z rozbawieniem, po czym wolnym krokiem sam ruszył w moją stronę. Serce zaczęło wybijać nierównomierny rytm, gdy stanął tuż przede mną. Perfumy, których używał sprawiały, że miękły mi kolana, nie wspominając o bliskości, która dla niego nic nie znaczyła. Objął mnie ramionami, wtulając głowę w moje włosy. Czułam na sobie spojrzenie chłopców, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. Chciałam nacieszyć się tą ostatnią chwilą, kiedy mogłam poczuć Harrego. Już nigdy nie będę miała okazji go przytulić.
Poczułam jak do moich oczu napływają łzy. Zamrugałam kilka razy, starając się nie dać im wypłynąć. Uniosłam głowę ponad ramieniem Harrego, dostrzegając Louisa, który wpatrywał się w nas w zamyśleniu. Posłał mi smutny uśmiech, widząc moje zaszklone oczy. Odpowiedziałam mu tym samym.
-Trzymaj się, Harry. Miło było Cię poznać- mruknęłam cicho. Zachichotał na moje ostatnie słowa. Sama nie pomyślałabym nawet na początku naszej znajomości, że faktycznie to powiem.
-To brzmi jak pożegnanie.-powiedział zaczepnie. Mi nie było do śmiechu. Jak widać dla niego to nic takiego. Nie wiem czego się spodziewałam. Że rzuci mi się w ramiona i powie, że będzie tęsknił? Że nigdy nie zapomni tych kilku dni w moim towarzystwie? Chyba tak.
-Bo to jest pożegnanie.-odparłam z trudem łamiącym się głosem. Odsunęłam się krok w tył, patrząc mu prosto w oczy. Wyglądał, jakby miał zamiar coś powiedzieć, lecz się powstrzymał. Wpatrywał się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, a z jego ust wyrwało się jedynie jedno zdanie, które jak miało się okazać, da mi tyle do myślenia. Nadzieję, że może dla niego ten czas wspólnie spędzony, nie był stracony, i kiedyś spotkamy się za kilkanaście miesięcy, przypominając sobie chwilę, kiedy się spotkaliśmy po raz pierwszy. Trzy słowa, które zabrzmiały tak tajemniczo.
-Do zobaczenia, Hailey.
Chwycił swoją podręczną torbę, kierując się do wyjścia. Jak się domyśliłam, chłopcy wyszli już z domu.
W pewnym momencie stanął w miejscu, jakby toczył ze sobą wewnętrzną walkę. Minęło kilka sekund, a on wciąż się nie ruszał. Po chwili zacisnął dłoń na walizce. Wyszedł z domu, zostawiając drzwi otwarte. Widziałam, jak skierował swoje kroki na podjazd. Za chwilę mogłam zauważyć, jak czarny Range Rover znika za zakrętem.
Nie odwrócił się.
Wybuchnęłam niekontrolowanym płaczem, opadając na podłogę. Więc to naprawdę koniec?
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A wy jak myślicie? To koniec ich znajomości? :)
Tak, wiem, że rozdział nie jest długi, ale nie mogę wam zdradzić na razie nic więcej. Ale mam za to dobrą wiadomość! Teraz rozdziały powinny pojawiać się częściej, z racji tego, że powoli już normuję naukę, i będę miała więcej czasu! Postaram się, aby rozdział 12 pojawił się szybciej, ale zobaczymy jak to wyjdzie ♥
Czekam na Wasze opinie w hashtagu #failureff i w komentarzach! Nie ukrywam, że będzie mi miło, jeśli polecicie Failure swoim znajomym , może im także się spodoba :)
Nie ukrywam, że połowa z Was przestała komentować. Chciałam więc tylko zaznaczyć, że jeśli będzie ponad 20 komentarzy pod tym rozdziałem, postaram się dodać go w przyszłym tygodniu! Wystarczy cokolwiek, bym widziała, że naprawdę chcecie kolejny jak najszybciej :) Do zobaczenia niedługo x
Ps. Mam nadzieję, że podoba wam się nowy wygląd bloga :) x
Ps. Mam nadzieję, że podoba wam się nowy wygląd bloga :) x
Koniec znajomosci? Nie ma takiej opcji xd Przecież to Harry on tak nie kończy znajomosci xd Świetny jak zwykle rozdział. Czekam na więcej, co z tego że przed chwilą skończyłam czytać ten rozdział. Nie ważna jest długość, ale jakość, a jakościowo wymiata! Rozdziały bedą cześciej? Bosko, bosko, bosko. Same dobre newsy 😃 Zastanawia mnie, który element jest z twojego życia xd Pozdrawiam, twoja wścibska fanka 😜
OdpowiedzUsuńjejku to zakończenie <<<
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że to nie koniec ich znajomości !! Ale to jak Harry wyszedł i się nie odwrócił złamało mi serce >_< Teraz to mnie naprawdę zaciekawiłaś co będzie w następnym rozdziale :) Mam nadzieję, że pojawi się niedługo :* Życzę weny i czekam na next <3 @1Dkc5SOS
ps. Nowy szablon jest po prostu per-fect *.*
To jest coś pięknego !!! Jak to czytam zakochuje się na nowo w Harrym :* Jestem Hajdupka forever hahaha hahaha :)))))
OdpowiedzUsuńOj spotkają si dużo szybciej niz Hailey sie spodziewa napewno! xD
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!
Pozdrawiam! xx
@Little_Sinner13
O ja! To było smutne pożegnanie. Coś czuje, że Hailey podoba się Harremu. :D i to nie może być koniec ich znajomości, bo dopiero jest 11 rozdziałów i co będzie się działo, H i H do siebie pasują, i będą razem, prędzej czy później. Nowy wygląd jest nieziemski!! @AngieArion
OdpowiedzUsuńMatkoo... wystawiasz moje nerwy na ciężką próbę! :P Ale i tak świetnie <3 Kocham i żeyczę weny <3
OdpowiedzUsuńwywołujesz we mnie takie emocje kobieto, ze ja sie boje co to bedzie za kilka rozdziałów! <3
OdpowiedzUsuńOjacie ale jaką końcówka smutna :( Harry jak mogłeś? Rozdział cudowny wgl takie emocje nie moge się doczekać nexta ;3 @cukiereczekkkkk
OdpowiedzUsuńKażdy rozdział jest coraz bardziej hmm... emocjonujący? Aż się boję co będzie dalej i oczywiście się nie mogę doczekać <3 || @SweetCupcake_94
OdpowiedzUsuńWróci i to szybko ;) wygląd bloga jest świetny! Rozdział jak zwykle genialny. Czekam na kolejny i cieszę sie, że będziesz częściej dodawać! ^^ @kunegunda99
OdpowiedzUsuńKochana rozdział wspaniały ❤ wątpie by na tym skończyła sie ich znajomość ❤ z niecierpliwością czekam na next 💕
OdpowiedzUsuńOMG! Wspaniały rozdział i jak zwykle byłam zawiedziona, że urwane w takim momencie! Ile byś nie napisała, dla mnie i tak będzie za mało i będę potrzebowała dłuższego rozdziału, więc się mną nie przejmuj <3
OdpowiedzUsuńNie może tak być! Harry nie umie sobie odpuszczać, jest głupi i lubi kręcić, a więc stąd wiem, ze wróci, bo bez kobiety faceci nie potrafią sobie poradzić.
A więc czekam na next, życzę dalszej weny i pozdrawiam Cię bardzo kochana! <3
@luvmy_idols
O luju! Genialny rozdział!
OdpowiedzUsuńJak zwykle komentuje z opóźnieniem, ale lepiej późno niż wcale. Rozdział genialny, jak zawsze. Dziękuję że go dodałaś i już czekam na kolejny. Ten rozdział skończył się tak nagle :( Nie mogę się doczekać ich kolejnego spotkania, bo przecież Harry nie kończy tak znajomości. Mam rację? No oczywiście, że mam! I również mam cichą nadzieje że jeszcze skończą razem.
Nie mogę się doczekać następnego, bo na pewno będzie równie niesamowity.
Chciałam ci z całego serca podziękować, piszesz tak wspaniałe opowiadanie, FAILURE to ósmy cud świata ♥️ Powinnaś wydać książkę, twój styl pisania jest taki lekki i co najważniejsze nie przynudza. To niesamowite!
Przy okazji życzę weny i dobrej zabawy :)
@okaynonothing
Jejku... Rozdział jak zwykle najlepszy na świecie! Oczywiście że to nie koniec ich znajomości :) Końcówka mega wzruszająca szczególnie dlatego że wczoraj ja przechodziłam przez pożegnanie ehhh... ♥ @LoveHoranekEver
OdpowiedzUsuńHej, rozdział jest cuuudowny! Pod koniec ryczałam jak bóbr. Smutne jest to, że oni wyjeżdżają. Dobrze wiem, to nie jest koniec Harry'ego i Hailey :D Nie mogę doczekać się 12-stego. Życzę duużo weny, pozdrawiam Martha
OdpowiedzUsuńAle coś w nim się kotłuje. Gdyby się teraz odwrócił byłoby za dobrze. Dalsza ich historia na pewno będzie tajemnicza. Nie mogę się doczekać następnego. Mam nadzieje, że stosunki Hailey z bratem też się polepsza. Ehh tyle rzeczy o których nie wiem, a chce wiedzieć. Pożegnanie nigdy nie są przyjemne i nie należą do łatwych rzeczy. Teraz żeby się tak ułożyło, przeszkody będą ale ohh @Olcik98
OdpowiedzUsuń