środa, 26 sierpnia 2015

Rozdział 16

Odkąd Harry wyszedł z mojego pokoju, moje myśli ciągle krążyły wokół niego. Powinnam się już chyba powoli przyzwyczajać do jego dziwnego zachowania. Do tego, że jest osobą, po której można spodziewać się absolutnie wszystkiego. A mimo to, gdy zostawił mnie bez słowa wyjaśnienia, nie potrafiłam zrozumieć dlaczego to zrobił. Czułam się niesamowicie zażenowana tym, że słyszał całą moją rozmowę z Louisem. Jedyną rzeczą, jaka mnie wtedy pocieszała, było to, że Tommo nie powiedział dokładnie co ma na myśli. Gdyby wtedy wspomniał, że widzi jak patrzę na Harrego lub coś podobnego, byłoby o wiele gorzej. A wiem, że cisnęło mu się to na usta, gdyż nie trudno było tego nie zauważyć. Jednak przemilczał to, co było najlepszym wyjściem w tej beznadziejnej sytuacji. Jakby wiedział, że jestem wystarczająco zawstydzona tą rozmową.. Dlatego postanowił odpuścić. I z całą pewnością zrozumiałby, dlaczego się tak zachowywałam, gdyby tylko wiedział, że nie byliśmy sami.
Może dlatego postanowiłam do niego pójść, by upewnić się, że się niczego nie domyślił? Ale głównie chyba po to, by wytłumaczył mi swoje zachowanie. I zanim zdążyłam się rozmyślić, skierowałam się do pokoju na przeciw. Tak, ten pokój należał do Harrego.
Drzwi były otwarte, więc bez zastanowienia weszłam do środka. Pomieszczenie wyglądało całkiem podobnie do mojego. Urządzone nowocześnie, tyle, że głównie przeważał ciemny brąz. Ogromne łoże ze stosem poduszek, które były idealnie ułożone. Miałam wrażenie, że chłopcy mają kompleks na tym punkcie, bo wszędzie były w nienaruszonym stanie.
W całym pomieszczeniu panował porządek. Nie spodziewałam się, że Harry przykuwa uwagę do tego typu rzeczy.
Rozglądnęłam się dookoła, lecz nigdzie go nie zauważyłam. Właściwie.. może to i lepiej. Przyszłam tu pod wpływem emocji, bez jakiegokolwiek planu. Nawet nie wiem, co miałabym mu powiedzieć. 'Możesz mi wyjaśnić swoje zachowanie, po tym jak razem z twoim przyjacielem rozmawialiśmy o twojej dziewczynie? Chociaż może nie do końca 'dziewczynie', bo przecież sam stwierdziłeś, że z nią nie jesteś.' Nie, to zdecydowanie nie miało sensu. Zrobiłam krok w tył, po czym obróciłam się przez ramię. Ku mojemu zaskoczeniu zderzyłam się z czyjąś klatką piersiową. Poczułam znajomy zapach. Od razu wiedziałam kto przede mną stoi. Takich perfum używała tylko jedna osoba jaką znam. Harry.
- Coś często mylisz te pokoje. Masz kłopoty z orientacją? - powiedział z tą swoją charakterystyczną chrypką. Przełknęłam ciężko ślinę, po czym wyrwałam się z jego ramion. Spojrzałam na niego z oburzeniem, dostrzegając, jak na jego twarzy maluje się zadziorny uśmiech.
- Moja orientacja ma się świetnie, Styles. - warknęłam w jego stronę. Jak to jest, że wystarczy moment, by doprowadził mnie na granicę wytrzymałości? Ale to działa w dwie strony. Potrafi wywołać u mnie uśmiech szybciej niż ktokolwiek inny.
- To świetnie. - rzucił z satysfakcją, zakładając ręce na piersi.
- Świetnie. - powtórzyłam, przyjmując obronną postawę. Dopiero wtedy zauważyłam, że ma na sobie tylko bokserki.
- Harry, idź się ubierz. - powiedziałam stanowczo, błądząc wzrokiem po pokoju.
- Dlaczego? Nie mam z tym problemu. - odparł głupio, szczerząc się przy tym. Ale ja mam- A ty?- spojrzałam mu prosto w oczy.
- Ja też nie. - skłamałam, oblizując wargi. Skinął głową. Na dowód tego, że jego prawie całkowita nagość nie robi na mnie wrażenia, przeniosłam niechętnie wzrok na jego ciało. Obserwowałam powoli tatuaże, które zdobiły jego skórę, udając znudzoną. Tak naprawdę cieszyłam się, że mam takie widoki. Sama nie wiem, kiedy wstrzymałam oddech. Harry odchrząknął nieco, sprawiając, że się ocknęłam.
- Więc, co cię do mnie sprowadza? - rzekł z uśmiechem. Patrzył na mnie z satysfakcją w oczach. Zagryzłam nerwowo policzek od środka, próbując znaleźć na poczekaniu jakąś dobrą wymówkę.
- Przyszłam porozmawiać. - odparłam zgodnie z prawdą, zakładając sobie ręce na biodra. Uniósł brwi pytająco, oczekując dalszej odpowiedzi. Dalej, wymyśl coś!
Nabrałam powietrza w płuca, zastanawiając się, o czym mogłabym z nim chcieć rozmawiać. - O życiu. - dodałam bez zastanowienia, gdyż to jako pierwsze przyszło mi na myśl. Kąciki jego ust zaczęły unosić się lekko ku górze. Po chwili mogłam dostrzec formujące się dołeczki.
- O życiu? - powtórzył po mnie, mrużąc oczy.
- Tak. Co w tym dziwnego? - uparcie stałam przy swoim, mimo, że nic gorszego już chyba nie mogłam wymyślić. Miałam ochotę uderzyć się z otwartej dłoni w czoło, uciekając z krzykiem.
- Nie, w porządku. Bardzo chętnie. Tyle, że obawiam się, że nie mam tyle czasu. - odparł puszczając mi oczko.
- Randka? Tak, musisz wyglądać świetnie! Nie będę ci przeszkadzać.- mówiłam z prędkością światła, kierując się w stronę wyjścia. - Myślisz, że Liam będzie dobrym rozmówcą? Na pewno! Odkąd go zobaczyłam, wiedziałam, że jest moją bratnią duszą, no popatrz.- wyrzuciłam rękę do góry. Gdybym patrzyła na siebie z boku, na pewno stwierdziłabym, że jestem pod wpływem jakichś środków odurzających.
Klepnęłam go w ramię, kiedy go mijałam. - To się szykuj, a ja ten.. Może po prostu innym razem. - przymknęłam oczy, kiwając głową. Nie obchodziło mnie, że robiłam z siebie idiotkę. Już i ten dzień mogłam uznać za jeden z najbardziej żenujących, więc co za różnica?
Gdy już znajdowałam się prawie przy drzwiach, postanowił się odezwać.
- Nie przesadzajmy. To zwykłe spotkanie z Taylor. - rzekł neutralnie. Momentalnie stanęłam w miejscu, nie potrafiąc zrobić kroku na przód. Czułam jakby ktoś wylał na mnie wiadro zimnej wody. Powiedział to specjalnie? Żeby sprawdzić moją reakcję? To przez nią nie miał czasu ze mną porozmawiać? Co z tego, że to była tylko wymówka. Ale czego ja oczekuję? Że odwoła spotkanie z nią z mojego powodu? Kogo ja oszukuję. Pewnie gdyby to ze mną się wcześniej umówił, i tak wybrałby ją. Nic dla niego nic nie znaczę. A dla mnie to jest bez znaczenia.
- W każdym razie.. Udanej randki. - z trudem wydusiłam z siebie ostatnie słowo, po czym wyszłam stamtąd jak najszybciej. Pieprz się, Styles.
Zeszłam po schodach na dół i weszłam do salonu, w którym siedzieli chłopcy oglądając telewizję. Usiadłam na kanapie między Niallem a Zaynem, postanawiając do nich dołączyć. Liam zajmował fotel, pisząc coś na telefonie. Moja bratnia dusza. Zaśmiałam się w myślach.
Wpatrywałam się przed siebie pustym wzrokiem, gdy moje myśli usilnie krążyły wokół wysokiej blondynki. Ciekawe co by było, gdyby się dowiedziała, że całowałam się z Harrym pod klubem, gdy po mnie przyjechał. Co prawda mało z tego pamiętam, w dodatku nie był to zbyt długi pocałunek, ale jednak..
Czy Taylor widziała Harrego w taki sposób jak ja przed momentem? Na pewno. Nie zdziwiłabym się, gdyby się z nią przespał. Chociaż Lou twierdził, że nic dla niego nie znaczy i jest tylko kolejną ustawką ich managerów, to nie byłam naiwna. Jest piękną kobietą, a mi do niej daleko.
Poczułam jak Zayn szturcha mnie lekko w bok, na co zmarszczyłam brwi.
- Lou pytał, czy chcesz coś do picia.- obrzucił mnie badawczym spojrzeniem. Zobaczyłam uśmiechniętego szatyna w drzwiach.
- Yhm, może być sok.- powiedziałam, puszczając mu lekki uśmiech, co od razu odwzajemnił, więc wróciłam wzrokiem do ekranu telewizora. Tommo powiedział coś jeszcze w moją stronę, lecz nie usłyszałam o co pytał, więc pokiwałam głową, mając nadzieję, że to wystarczy. Louis odszedł od nas zadowolony, więc uznałam moją odpowiedź za poprawną.
- Wszystko w porządku? - szepnął w moją stronę Zayn, marszcząc przy tym brwi. -Tak.- odparłam posyłając mu sztuczny uśmiech.
- Na pewno? Hailey, ty nienawidzisz soku jabłkowego. - powiedział powoli kładąc nacisk na każde słowo.
- Powiedziałam, że chcę jabłkowy? - spytałam go, na co kiwnął głową.
- Po prostu się zamyśliłam. - westchnęłam odwracając wzrok. Lou w tym czasie wrócił z szklanką i dwoma miskami popcornu. Postawił wszystko na stoliku przed nami i spojrzał na naszą trójkę. Wziął jedną z misek, po czym wcisnął się między mnie, a Nialla, powodując że Irlandczyk spadł z kanapy.
- Yyy, przepraszam? Chciałeś może coś powiedzieć? - rzekł oburzony blondyn, podnosząc się z podłogi. Jedną ręką rozmasowywał pośladek. Tommo spojrzał na niego udając zdziwionego i pokręcił głową.
- Nie, nic nie chciałem - wrzucił sobie garść popcornu do buzi, nie robiąc sobie nic z zdenerwowanego przyjaciela. - Nie wiem, chyba że ty? - zwrócił się do mnie, utrzymując powagę. Zacisnęłam usta w wąską linię, starając się nie roześmiać. Pokręciłam przecząco głową, śmiejąc się w duchu.Niall wywrócił oczami na jego zachowanie i zabrał drugą porcje popcornu ze stolika, siadając na fotelu obok. Myślę, że Tommo to przewidział, i w ten sposób tak naprawdę chciał go potem przekonać, by nie był na niego zły.
Louis rzucił mi zadowolone spojrzenie, przez co kąciki moich ust automatycznie uniosły się ku górze. Wzięłam garść z miski Lou, po czym ponownie próbowałam skupić się na filmie. Nie zbyt mnie zainteresował, jak zresztą także i szatyna, gdyż kręcił się co chwilę w miejscu niczym mała dziewczynka.
- Patrz. - powiedział cicho w moją stronę, zabierając w dłoń trochę jedzenia. Rzucił nim w Nialla, przyjmując kamienny wyraz twarzy. Irlandczyk jednak chyba tego nie poczuł, gdyż nawet nie drgnął. Tommo ponowił swój wcześniejszy ruch, trafiając tym razem prosto w jego włosy. Niall tym razem nie wytrzymał i rzucił mu mordercze spojrzenie, na co Lou uniósł rękę w pytającym geście, marszcząc czoło. Parsknęłam śmiechem. Farbowany westchnął i wrócił do swojej poprzedniej pozycji.
Do pomieszczenia wszedł Harry. Ubrany był w zwykły biały t-shirt, przez który można było zobaczyć jego zarysowane mięśnie. Do tego założył czarne, obcisłe spodnie. Przez krótką chwilę nasze oczy się spotkały, więc posłałam mu lekki uśmiech. Mogłam dostrzec dołeczki w jego policzkach już po raz drugi dzisiejszego dnia. Przeniósł wzrok ze mnie na Louisa, a jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił. Zaciskał usta w wąską linię, jakby był czymś poddenerwowany.
Lou kolejny raz szykował się do ataku, gdy nagle Horan odwrócił się w naszą stronę i zmierzył go badawczym wzrokiem, spodziewając się co miał zamiar zrobić. Szatyn momentalnie zmienił taktykę i wrzucił jedzenie do buzi. Niall najwidoczniej niczego nieświadomy i usatysfakcjonowany, że dał sobie już spokój, odwrócił się z zadowoleniem, skupiając się na filmie. Tomlinson jednak miał inny zamiar. Wziął miskę do jednej ręki i podbiegł szybko do niego, wysypując całą jej zawartość na włosy chłopaka, a następnie zaczął uciekać, piszcząc przeraźliwie. Blondyn zerwał się na równe nogi, zabierając ze sobą moją szklankę z sokiem.
- Potem ci naleję! - krzyknął, nawet na mnie nie patrząc i pognał za nim.
- A ty dokąd? - Zayn zwrócił się do Harrego, który zakładał buty. Podniósł głowę, zatrzymując wzrok na mnie przez dłuższą chwilę.
- Taylor chciała się spotkać. - wzruszył ramionami. Na dźwięk jej imienia mimowolnie się skrzywiłam, co nie uszło jego uwadze. Malik skinął głową ledwo zauważalnie, nie odpowiadając nic.
Do salonu wszedł Niall z wielkim uśmiechem na ustach. Tuż za nim kroczył Louis z spuszczoną głową. Gdy tylko go zauważyłam wybuchnęłam głośnym śmiechem. Z jego włosów spływał cały mój napój. Koszulka również była cała przemoczona.
- Nic nie mów. - warknął przez zaciśniętą szczękę. Zamknął oczy, po czym przetarł twarz dłońmi. Niall usiadł zadowolony obok mnie z głupim wyrazem twarzy. Przybiłam mu piątkę, wciąż nie mogąc opanować chichotu. Zayn z Liamem również mieli niezły ubaw. Spojrzałam w miejsce, gdzie wcześniej stał Harry, lecz już go tam nie było. Sama nie zauważyłam, kiedy wyszedł.
Po tym jak Lou wrócił przebrany już w inne ubrania chłopcy zaczęli opowiadać mi trochę o tym, jak mniej więcej wygląda życie w trasie i gdzie zamierzamy pojechać w najbliższym czasie. Do naszego wyjazdu pozostało kilka dni, więc póki co jeszcze mogli odpoczywać. Widziałam, jak bardzo kochają tą pracę. Mówili o tym z taką pasją. Chciałabym w przyszłości także robić coś, co dawałoby mi radość. Marzę o pracy projektantki. Mama kiedyś namawiała mnie, bym została architektem jak ona, ale to nie dla mnie. Często jej doradzałam, gdy mnie o to prosiła- owszem, jednak to nie sprawia mi takiej satysfakcji jak kreowanie ubiorów. Rodzice, Leslie, jak i Zayn wiedzieli o mojej pasji, co całkowicie popierali. Uważali, że moje projekty są naprawdę godne uwagi, lecz ja wymagam od siebie więcej, i wiem, że stać mnie, by były jeszcze lepsze. Mama często chciała mnie umówić na spotkanie z nie jedną firmą, ale zawsze jej zabraniałam. Nie ma co się oszukiwać - jest znaną kobietą w branży, a ja nie chciałam, by ludzie docenili mnie tylko ze względu na moje nazwisko. Jeżeli faktycznie projekty są tak dobre jak twierdzi, to same się wybronią. Nigdy nie byłam zwolenniczką zdobycia posady dzięki 'znajomością'.
Zaczęliśmy rozchodzić się do swoich pokoi, gdyż powoli robiło się późno. Ja postanowiłam, że dokończę w końcu wypakowanie ostatnich walizek, (co z tego, że niedługo wyjeżdżamy, przecież nie zabiorę ze sobą wszystkiego). Gdy w końcu się z tym uporałam, na zewnątrz było już całkiem ciemno. Popatrzyłam więc na zegarek, dostrzegając, że jest kilka minut po północy. Nie miałam pojęcia, kiedy ten czas tak szybko zleciał. Zabrałam swoją koszulkę do spania i czystą bieliznę, po czym pognałam do łazienki. Zmyłam makijaż, wzięłam prysznic i przebrałam się w przygotowane wcześniej rzeczy. Przemknęłam cicho z powrotem, by nikogo nie zbudzić, uchyliłam lekko kołdrę i wskoczyłam do łóżka. Mimo zmęczenia nie miałam najmniejszej ochoty na sen. Ilekroć zamykałam oczy, nie potrafiłam zasnąć. Próbowałam nawet liczyć baranki, przez co sama zaczęłam się śmiać ze swojej głupoty. Ostatecznie postanowiłam, że wyjdę na taras się przewietrzyć. Może świeże powietrze dobrze mi zrobi. Wzięłam ze sobą koc, gdyż noce robiły się już coraz zimniejsze.
Ostrożnie stawiałam kroki na schodach, kierując się do salonu. Podeszłam do ogromnych szklanych drzwi, przesuwając je nieco, po czym wyślizgnęłam się na zewnątrz. Stawiałam bose stopy na drewnianej posadzce, podchodząc do barierki. Okryłam się mocniej kocem, gdy poczułam gęsią skórkę. Wpatrywałam się w dal zamyślona. Mimo tak późnej pory, Londyn nadal tętnił życiem. Ten widok w żadnym stopniu nie przypominał Bradford. Co jakiś czas po chodniku przechodzili zmęczeni pracą ludzie. Raz na jakiś czas dało się usłyszeć odgłos klaksonu zniecierpliwionego kierowcy.
Czułam wtedy, że jestem na swoim miejscu. Że właśnie tu powinnam być, razem z Zaynem. Jednak czegoś mi brakowało. Nie potrafiłam tego zdefiniować, bo po raz pierwszy miałam takie odczucie, które w końcu postanowiłam zignorować, chowając gdzieś z tyłu głowy.
Wiatr rozwiewał lekko moje włosy, opatulając moją twarz kilkoma kosmykami, lecz nie przeszkadzało mi to. I gdyby nie to, że cała się trzęsłam, a zęby zgrzytały w rytm dygocącego ciała, z całą pewnością zostałabym jeszcze dłużej. Z niechęcią podreptałam do środka, zasuwając za sobą szybę. Westchnęłam od razu, gdy poczułam jak po moim ciele rozchodzi się ciepło. Usiadłam na kanapie, podciągając kolana pod brodę. Po chwili usłyszałam odgłos przekręcanego klucza w zamku, a następnie stłumiony trzask zamykanych drzwi. Przerażona chciałam cofnąć się w tył, lecz jedynie wbiłam się bardziej w sofę. Mój oddech gwałtownie przyspieszył, gdy usłyszałam zbliżające się kroki. Nie wiedziałam co robić. Zostać, czy może pobiec do Zayna i powiedzieć mu, że ktoś włamuje się do mieszkania?
Nie miałam czasu na dłuższe zastanawianie, dlatego zdecydowałam się na drugą opcję. Z łzami w oczach podniosłam się bezszelestnie z miejsca, szykując się do ucieczki. Kroki ucichły, a ja byłam naprawdę bliska zawałowi serca. Wstrzymałam oddech, nie ruszając się, gdy w tym momencie owa osoba zapaliła światło. Wydobyłam z siebie głośny pisk, łapiąc się w okolicy serca. Nie zwróciłam wtedy uwagi, że upuściłam koc, którym okrywałam swoje ciało.
'Włamywacz' najwidoczniej także nie spodziewał się, że tu jestem, gdy krzyknął gardłowo, odskakując w tył.
- Harry? -
- Hailey? - powiedzieliśmy równocześnie. Złapałam się za głowę, przymykając lekko oczy. Spokojnie, to tylko Harry. Powoli próbowałam uspokoić przyspieszony oddech. 
- Dlaczego nie śpisz? - spytał marszcząc brwi. Odłożył kluczyki na stół podchodząc bliżej, jednak zachował odpowiedni dystans. Wzruszyłam ramionami. 
- A ty? - zwróciłam się do niego. Myślałam, że już wrócił ze spotkania z Taylor.. Cóż, najwidoczniej w moim słowniku słowo 'spacer' oznacza coś innego niż u niego. Nie oszukujmy się.. Gdyby między nimi do niczego nie doszło, na pewno nie wracałby o 2 w nocy.
Także wzruszył ramionami w odpowiedzi. Zacisnęłam usta w wąską linię. A jednak.
Przeniósł na mnie swój wzrok, skanując moje ciało. Przejechał językiem po dolnej wardze i spojrzał mi w oczy. Przylepił do twarzy ten swój bezczelny uśmiech.
- Masz piękne nogi, Hails. - mruknął uwodzicielsko, puszczając mi oczko. Popatrzyłam na niego pytająco. Wskazał na nie palcem, przerywając na moment kontakt wzrokowy. Dopiero wtedy przypomniałam sobie, że stoję przed nim w samej bieliźnie i koszulce. Koc, który miałam ze sobą leżał na ziemi. Podniosłam go szybko i okryłam dolną część ciała, siadając na kanapie. Harry zachichotał cicho, kręcąc głową w rozbawieniu.
Wstał bez słowa ciągle się śmiejąc i skierował się do kuchni, podczas gdy ja pozostałam na kanapie. Usłyszałam jak otworzył szafkę. Do moich uszu dobiegł głos obijającego się o siebie szkła. Po chwili wrócił z powrotem z butelką whisky i szklanką w drugiej ręce. Opadł na miejsce obok mnie, nalał trochę cieczy do naczynia i wyciągnął się, kładąc nogi na stoliku. Upił łyk alkoholu, po czym westchnął.
- Zagraj ze mną w 20 pytań. - powiedział patrząc mi głęboko w oczy.
- Jest późno, Harry. - odparłam starając się odwieźć go od tego pomysłu. Tak bardzo jak chciałabym go zapytać o kilka rzeczy, równie mocno bałam się tego, o co mógłby zapytać mnie.
- Nie wydaje mi się, żebyś była śpiąca. - zauważył. Miał rację. Nie miałam najmniejszej ochoty na sen. Widział, że się wahałam.- To zróbmy tak.. jeżeli nie będziesz chciała na coś odpowiedzieć, możesz skłamać. Ale tylko raz. - ostrzegł z uniesionym palcem. Stwierdziłam, że może to nie jest najgorsza propozycja. W końcu w razie niewygodnego tematu mam jakieś wyjście..
Posłał mi jeden z tych uroczych uśmiechów. Wiedział, że się nie oprę.
- W porządku. - zgodziłam się. Klasnął ucieszony w dłonie niczym nastolatka, przez co zachichotałam lekko.
- Pani pierwsza.- powiedział, patrząc na mnie.
- Więc.. Ile razy byłeś zakochany? - spytałam, podpierając się na łokciu. Uśmiechnął się pod nosem, po czym ułożył się w takiej pozycji jak ja, by mieć dobry widok na moją twarz. Na jego czole pojawiła się zmarszczka, kiedy zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Tak prawdziwie to chyba tylko raz. Dawno temu. - powiedział patrząc mi głęboko w oczy. Przytaknęłam głową. W takim razie nic nie czuje do Taylor? Zobaczymy. - Byłaś kiedyś w poważnym związku?- przeszedł od razu do pytania.
- Nie sądzę. - mruknęłam. Wzięłam od niego napój, zatapiając w nich usta. Uśmiechnął się na mój ruch. Musiałam dodać sobie trochę odwagi na później.- Najważniejsza osoba w twoim życiu? - kontynuowałam swoje podchody.
- Mama i Gemma, zdecydowanie. - odparł bez wahania. Byłam pewna, że wymieni Swift, a jednak..
- Jesteś dziewicą? - wstrzymałam oddech.
- Nie możesz wymyślić czegoś bardziej subtelnego? - zdenerwowałam się. Czułam jak moje policzki powoli stają się czerwone.
- Pytanie jak pytanie. - wzruszył ramionami.- Przecież nie zapytam: 'Jaki jest Twój ulubiony kolor?' - powiedział piskliwym głosem. - O takie rzeczy mogę pytać w każdej chwili, a na to normalnie mi nie odpowiesz. - uśmiech nie schodził mu z twarzy. 
Zaczynam żałować tej głupiej gry. 
- Poza tym.. wiem o tobie więcej niż myślisz. W końcu Zayn trochę nam opowiadał. - wyjaśnił upijając łyk whisky. 
Niech cię szlag trafi, Malik. 
Zagryzłam mocno wargę.
- Nie jestem. - odparłam błądząc wzrokiem po ścianach. Nie odpowiedział.
- Z iloma kobietami spałeś? - postanowiłam się odpłacić. Skoro on ze mną pogrywa, to nie zamierzam być dłużna. Kąciki jego ust drgnęły ku górze.
- Chciałbym móc ci powiedzieć.. - zaciął się specjalnie, patrząc na mnie kątem oka - ..ale sam nie wiem. - zaśmiał się.
- Żartujesz, prawda? - spytałam obserwując go uważnie. Ja rozumiem, że jest przystojny i w ogóle, ale.. Było ich tak wiele, że nawet nie potrafił ich zliczyć?
- Jestem facetem. Mam swoje potrzeby. - wyjaśnił śmiejąc się z mojej miny.
- Boże, jesteś takim dupkiem, Harry. - jęknęłam kręcąc niedowierzająco głową, jednak nie wydaje mi się, by się tym jakoś specjalnie przejął. Machnęłam ręką, by zadał mi kolejne pytanie. Ponownie sięgnęłam po ciecz. Uśmiechnął się cwaniacko.
- Byłaś dziś zazdrosna o Taylor? - zakrztusiłam się alkoholem, prawie go wypluwając. To wcale nie zabrzmiało jak pytanie. On to stwierdził.
- Co? - powiedziałam między napadami. Przyłożyłam sobie rękę do klatki piersiowej. Moje oczy zaszły łzami, gdyż nie mogłam złapać oddechu przez dłuższą chwilę.
- Po prostu to przyznaj. - powiedział przybliżając swoją twarz bliżej mojej. Patrzył na mnie wyzywająco. Zacisnęłam mocno szczękę. Po moim trupie.
- Gdyby tak było, to może i bym przyznała. - odwarknęłam w jego stronę. Odsunęłam się od niego, unosząc dumnie głowę do góry. - Dlatego nie, nie byłam. 
Nie będzie mi niczego wmawiał.
- Ale skoro sam o niej wspominasz to.. jak minęła randka? - spytałam neutralnie. Włożyłam całe swe marne umiejętności aktorskie, by mój głos brzmiał obojętnie. Zaśmiał się bez wesołości, mamrocząc coś pod nosem. Zdawało mi się, że było to coś w stylu 'o tym właśnie mówię', jednak zignorowałam to. Zabrał mi alkohol, by sam mógł upić łyk.
Spotkanie. - poprawił mnie. - W porządku.- dodał bez emocji. Jego zachowanie było co najmniej dziwne, lecz postanowiłam tego nie komentować. - Co jest między Tobą, a Louisem? - zapytał wpatrując się we mnie. 
Odjęło mi mowę. Nie mogłam się ruszyć. Leslie.. miałaś rację.
- Dlaczego pytasz? - powiedziałam drżącym głosem. To mi się chyba śni.
- Po prostu zaciekawiło mnie, dlaczego tak dziwnie się zachowywałaś, gdy Taylor cię o to zapytała. - odparł. O nie. Taylor nie pytała o Louisa. Ona pytała ogólnie, czy któryś z nich jest w moim typie. Zagrajmy więc w twoją grę, Styles.
- Może to ty właśnie jesteś zazdrosny? - uniosłam brew ku górze. Parsknął śmiechem.
- Może. - przechylił głowę na bok, śmiejąc się zadziornie. Zagryzłam policzek od środka. Był niezły. - Poza tym, nie czas na twoje pytanie. Nie odpowiedziałaś jeszcze. - dodał. W przeciwieństwie do mnie, moje pytania nie robią na nim żadnego wrażenia.
- Przyjaźnimy się. - powiedziałam zgodnie z prawdą
- Tylko? - spytał. Popatrzyłam na niego z wyższością.
- Nie czas na twoje pytanie. - powtórzyłam jego słowa. Zacisnął usta w wąską linię, starając się nie uśmiechnąć, jednak słabo mu to wychodziło. 
- Co jest twoją najsłabszą stroną? - naprawdę mnie to zastanawiało.. Każdy przecież ma jakieś niedoskonałości. 
Na jego czole pojawiła się zmarszczka, gdy szukał odpowiedzi na moje pytanie.
- Kompletnie nie umiem tańczyć. - wydął wargi. Zaśmiałam się lekko. - Dlaczego się śmiejesz? - rzekł oskarżycielskim tonem.
- Szczerze mówiąc to się nie spodziewałam. - odparłam, zagryzając policzek od środka. Prychnął pod nosem, udając obrażonego.
- A co z Tobą? - spytał patrząc na mnie kątem oka.
- Nie umiem śpiewać. - wzruszyłam ramionami. Harry popatrzył na mnie zdziwiony.
- Mówisz poważnie? - pokiwałam twierdząco głową. - To trochę zabawne, że twój brat jest w światowej sławy boysbandzie, a ty masz głos jak toster. - wybuchnął gardłowym śmiechem. Oburzona uderzyłam go poduszką w głowę. Co z tego, że przed chwilą także się z niego nabijałam. Zapomnijmy o tym.
- Oh, daruj sobie. - wywróciłam oczami. Założyłam sobie ręce na piersi, odwracając się bokiem.
- Dlaczego Malik nigdy nie próbował cię nauczyć? - spytał ocierając łzę rozbawienia. Myślę, że alkohol powoli dawał się we znaki.
- Nie wiążę z tym swojej przyszłości, więc nie ma to dla mnie znaczenia. - wzruszyłam ramionami, unikając jego wzroku. Wzięłam od niego szklankę, po czym upiłam łyk whisky, oblizując usta.
-  Pamiętasz o przysłudze? - spytał już całkiem poważnie. Przytaknęłam. - Wymyśliłem pewien układ.- dodał przejeżdżając palcem po dolnej wardze.
- Układ? Mam się bać? - zmarszczyłam brwi. Uśmiechnął się lekko.
- Nauczę cię śpiewać, w końcu jestem profesjonalistą. - poruszył zabawnie brwiami .- A ty w zamian dasz mi lekcje tańca.- wyjaśnił patrząc na mnie uwodzicielsko.
- To wszystko? - spytałam nieprzekonana. Pokiwał twierdząco głową. Tak szybko zamierza mi odpuścić? - Spodziewałam się czegoś.. gorszego.- przyznałam zgodnie z prawdą. Harry zagryzł wargę.
- To jak? Stoi? - wyciągnął prawdą dłoń w moją stronę. Popatrzyłam na nią niepewnie, następnie na niego. Przekręcił głowę na bok, czekając na mój ruch. W sumie, może być całkiem ciekawie i przy okazji nie będę mu już nic winna.
- Stoi. - podałam mu rękę, potrząsając lekko.
- Myślę, że trzeba to opić. - zaproponował. I tak już wypiliśmy wystarczająco dużo. Nie było mowy, by na drugi dzień obyło się bez kaca.
- Myślę, że masz rację, Haroldzie. - zgromił mnie wzrokiem na to określenie, a z moich ust wydobył się pijacki śmiech.- Polej mi.- zarzuciłam głową, wskazując na szklankę.
Graliśmy dalej, podając sobie co jakiś czas whisky. Śmialiśmy się z siebie nawzajem, gdy opowiadaliśmy najbardziej żenujące momenty z naszego życia. Nagle Harrego telefon zawibrował. Po przeczytaniu wiadomości wybuchnął gwałtownym śmiechem i podał mi urządzenie. Zdecydowanie byliśmy już nieźle wstawieni. Spojrzałam na urządzenie.


_____________________________________________
ODBIORCA: Lou
WYSŁANO:
 24 września 2014, 3:16

Słucham was od godziny. Chcę się zabić już po 5 min. :))
____________________________________________________




- Louis nie podsłuchuj tam! - krzyknął na cały dom. Zerwałam się z miejsca, zatykając mu usta dłonią.
- Ciszej, głupku. - zaśmiałam się. Jakaś cząstka mnie jeszcze myślała świadomie. Harry zmarszczył brwi.
- Ayle w senksie że co. - jęknął niewyraźnie w moją rękę. Połączenie pijanego i zdezorientowanego Harrego to zdecydowanie najsłodsza rzecz na świecie. Wróć.
- Obudzisz ich. - wyjaśniłam.
- Noo to nie będą spali. - wzruszył zabawnie ramionami. Parsknęłam śmiechem i
- Nie będziesz krzyczał? - poprosiłam go, patrząc mu w oczy. Pokręcił głową przecząco, dlatego opuściłam dłoń. Miałam zamiar się odsunąć, jednak przyciągnął mnie do siebie z powrotem łapiąc za biodra, sadzając na sobie okrakiem. Oboje milczeliśmy, wpatrując się w siebie jak zahipnotyzowani. Nie wiem, dlaczego zgodziłam się tkwić w takiej pozycji. Niezręczność sytuacji dopełniał fakt, że przecież nie miałam na sobie spodenek!
Harry trzymał swoje dłonie na moich biodrach, podczas gdy moje były wplątane w jego włosy. Przeczesałam jego loki powoli palcami, lekko ciągnąc za końce. Mruknął gardłowo z przyjemności i przekręcił głowę w bok, zamykając oczy. Patrzyłam na niego z przygryzioną wargą. Kto by pomyślał, że to się wydarzy? 
Zacisnął mocniej palce na mojej skórze, przez co automatycznie się poruszyłam, by poluźnił uścisk. Zamarł na mój ruch, wstrzymując oddech. Ja również znieruchomiałam, gdy zdałam sobie sprawę, co zrobiłam. 
- Przestań, Hayls. - powiedział w końcu, wypuszczając powoli powietrze z ust.
- Przepraszam. - odparłam zawstydzona. Skinął ledwo zauważalnie głową. Wstałam z niego powoli, zasłaniając włosami rumieńce. To zaszło zbyt dalekoNa chwiejnych nogach podeszłam po swój koc. Sama nie wiem, czy to z powodu alkoholu, czy też może bliskości między nami. Zarzuciłam sobie materiał przez ramiona.
- Dobranoc, Harry. - powiedziałam patrząc na niego przez ułamek sekundy. Wstał z kanapy, idąc w moją stronę.
- Mam nadzieję, że tym razem trafisz do siebie. - mrugnął do mnie. Znowu zachowywał się jak dupek. Nie było po nim śladu, że cokolwiek wypił. W przeciwieństwie do mnie.
Wskazał dłonią przed siebie, bym szła przed nim. Bez namysłu ruszyłam pierwsza. Gdy już byliśmy przy swoich pokojach, odwróciłam się przez ramię. Harry skanował moje nogi od dołu do góry, zatrzymując wzrok nieco dłużej na moich pośladkach
- A już myślałam, że chciałeś być po prostu dżentelmenem! - krzyknęłam ściszonym tonem. Na jego twarz wstąpił cwaniacki uśmiech. Uderzyłam go pięścią w klatkę piersiową, lecz jego odruch był natychmiastowy. Złapał mnie za nadgarstki, przyszpilając do drzwi pokoju.
- Potrafię być gentlemen'em.- wyszeptał milimetry ode mnie. Zawróciło mi się w głowie od jego bliskości. I gdyby nie trzymał mnie w ten sposób, z całą pewnością nie utrzymałabym równowagi.
- To czasem mógłbyś to okazać. - syknęłam w jego stronę, udając, że nie robi na mnie najmniejszego wrażenia.
- Czy to wyzwanie? - przekręcił głowę na bok, patrząc mi głęboko w oczy.
- Może. - odparłam obojętnie i wyrwałam się z jego uścisku, odpychając go. Nie powstrzymał mnie. Gdyby użył choć trochę siły, cie miałabym najmniejszych szans, by go od siebie odsunąć. Posłałam mu przesłodzony uśmiech, patrząc przez ramię. Ostatnie co zauważyłam zanim zamknęłam za sobą drzwi, był jego tajemniczy wyraz twarzy. Coś na pograniczu rozbawienia, ale i podziwu.
Czy spędzę tu w końcu choć jedną spokojną noc bez jego towarzystwa? Czy już zawsze będę na niego skazana?

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tadaaa! Nie wiem: dłuższy jest czy nie? Who cares, jak się tyle podziało!
Jak ich shippujemy? Hairry czy Harrley? Albo jeszcze inaczej? ^^ Napiszcie w komentarzu jak wolicie, oficjalnie ogłoszę pod kolejnym rozdziałem (który pojawi się- kiedy się pojawi, bo nie chcę nic obiecywać). Ciekawa jestem czy zgadniecie kiedy oboje skłamali, haha. 
Proszę, komentujcie, hashtagujcie #failureff, rozsyłajcie linki znajomym. Dla mnie? :x
Ps. Szykuję zmianę szablonu (jak i okładki na Wattpada), więc polećcie mi jakieś szabloniarnie/ kogoś znajomego lub jeśli sami robicie, to błagam skontaktujcie się ze mną, bo ja już mam taki mętlik w głowie, że szkoda gadać, haha.
Do zobaczenia skarby :) ♥ x
I halo! Nie zapomnij skomentować! :D

8 komentarzy:

  1. Najlepszy twoj rozdział, uwielbiam go! Harrley oczywiście xd Kurde jak ona dała rade od niego odejść i wrócić do pokoju. Mega to napisałaś, meeeeega. Czy jest dłuższy? Sama nie wiem, ale wciąga jak cholera. Zaraz zajmę się spamem to twojego cudnego ff ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. PIEPRZONE OMFG
    Ten rozdział to chyba jest najzajebistszy! ooooooommmmggg
    Nie mogę uwierzyć że Harry o to zapytał ahhaha że niby Lou z Hailey?w sumie to bym chciała ale ona ma byc z HARRYM!
    Kocham ten rozdział!
    /AwwMyCollins

    OdpowiedzUsuń
  3. Według mnie to najlepszy rozdział . jesteś niesamowita . :** @OlaCuber

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział to chyba stanowczo za mało powiedziane. Zresztą upieram się przy wersji że każdy Twój rozdział jest idealny. Czekam na kolejny i życzę duuużo czasu i weny :)
    @okaynonothing

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział meega i czuć tu namiętnosćią. :D Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy