-Idź sobie, Lou.- jęczy w poduszkę, nakrywając na głowę kołdrę. Dopiero wtedy zauważam, że po drugiej stronie leży Hailey, kiedy przypadkiem zabiera jej materiał.
Co ona tu robi? Marszczę brwi zdezorientowany. Moje zdziwienie nie trwa długo, gdyż momentalnie przypominam sobie po co tu przyszedłem.
Co ona tu robi? Marszczę brwi zdezorientowany. Moje zdziwienie nie trwa długo, gdyż momentalnie przypominam sobie po co tu przyszedłem.
-Jasna cholera, Harry! Taylor będzie tu za dziesięć minut!-mówię głośniej, lecz nie na tyle, by obudzić Hailey.
-To ją wpuść i daj mi spać.- burczy pod nosem. Chyba nadal nie rozumie.
-Nie wydaje mi się, żeby była zadowolona z tego, co zobaczy. Pragnę ci przypomnieć, że nie jesteś sam.- kładę nacisk na ostatnie słowa. Mija chwila, zanim dociera do niego to, co mówię, po czym zrywa się gwałtownie z łóżka. Odsuwam się kilka kroków w tył, patrząc jak w pośpiechu zarzuca na siebie ubrania. Patrzę na brunetkę, która na całe szczęście się nie zbudziła. Nie chciałbym jej tego tłumaczyć.
-Harry..- zaczynam, wciąż przyglądając się dziewczynie.
-Hmm..- spogląda na mnie przelotnie, po czym wyciąga z walizki czarny t-shirt.
-Czemu tak właściwie spaliście razem?- mówię zaciekawiony. Zamieramy oboje, kiedy Hailey przewraca się w naszą stronę. Wciąż ma zamknięte oczy, przez co oboje jesteśmy przekonani, że nadal śpi.
-Pomyliła pokoje, więc pozwoliłem jej zostać.- wzrusza ramionami.
-Pozwoliłeś? Czy może bardziej nalegałeś, by została?- rzucam mu wymowne spojrzenie. Na jego twarzy pojawia się tajemniczy uśmiech.
-Może.- drapie się po karku zawstydzony. Widzę, jak nie może oderwać od niej wzroku, co wcale mnie nie dziwi.
Rozlega się odgłos dzwonka do drzwi, więc oboje kierujemy się w stronę wyjścia. Ja, gdyż nie chcę obudzić Hailey, a Harry z przymusu, gdyż po pomieszczeniu rozchodzi się stukot obcasów. Jak zawsze ma wyczucie czasu.
Niechętnie schodzę pierwszy w dół dostrzegając blondynkę.
Niechętnie schodzę pierwszy w dół dostrzegając blondynkę.
-Louis!- mówi sztucznie miłym głosem, wyciągając w moim kierunku ręce, chcąc się przytulić.
-Taylor- odpowiadam równie przesłodzonym tonem co ona, podchodząc do niej niechętnie. Tkwimy chwilę w sztywnym uścisku. Gdzie jesteś Styles..
Wywracam oczami na jej czułości, odpychając ją w końcu z sztucznym uśmiechem.
Wywracam oczami na jej czułości, odpychając ją w końcu z sztucznym uśmiechem.
-Gdzie Harry?- pyta już bardziej stanowczo, mierząc każdego z nas uważnym spojrzeniem.
-Został w zoo. Nie mógł Cię znaleźć w klatce z małpami..- mówię pod nosem, kaszląc co drugie słowo.
-Słucham?- pyta oburzona, myśląc, że się przesłyszała.
-Powiedziałem, że szedł za mną.- kłamię szybko, kołysząc się na palcach, z założonymi z tyłu rękami. Niall wybucha gwałtownym śmiechem, a Liam wychodzi z pokoju, gdyż nie chce pokazać, że jego to także rozśmieszyło. Zayn natomiast zagryza policzki od środka, starając się być poważnym.
-Jasne.- odpowiada od niechcenia, po czym rzuca swoją torebkę na ławę, a sama rozsiada się wygodnie ma miejscu.
-Pewnie, nie krępuj się.- macham lekceważąco ręką. Słyszę za mną kroki, więc odwracam się przez ramię. Styles.
-Oh, kochanie! Co tak długo?- pyta z wyrzutem, momentalnie podnosząc się i rzucając mu w ramiona. Harry puszcza jej wymuszony uśmiech.
-Wybacz. Podróż mnie wykończyła.- wzdycha, przytulając ją lekko.
-Noc pewnie też.- dodaję niby od niechcenia, przypominając sobie Hailey w jego łóżku. Doskonale wiem, że tylko tam nocowała, jednak nie muszę tego dodawać..
Harry rzuca mi wymowne spojrzenie prosząc telepatycznie, bym dał spokój. Odwracam znudzony wzrok. Ani mi się śni.
Dziewczyna łapie go za rękę prowadząc w stronę sofy. Popycha Harrego lekko na nią, po czym sama od razu siada mu na kolanach, zarzucając ręce na szyję. Patrzę na to z szeroko otwartymi oczami. Co ona wyprawia? Styles rzuca jej zdezorientowane spojrzenie.
-Co robisz?- ściąga dłonie blondynki, które bawią się w tym momencie jego włosami.
-Stęskniłam się, Hazz. To źle?- słysząc jak go nazwała mimowolnie się krzywię. Zdrobnienie z jej ust wychodzi wyjątkowo sztucznie.
-W porządku.- odpowiada od niechcenia. Widzę, że nie pasuje mu aktualna pozycja, lecz nic więcej nie mówi. Nie rozumiem po co tu przyszła. To na nie skończy się dobrze.
Budzą mnie promienie słoneczne wpadające przez ogromne okno, oświetlające cały pokój. Z uśmiechem na ustach przeciągam się zadowolona. Nie pamiętam kiedy ostatnio spałam tak dobrze. Odwracam głowę w bok, szukając wzrokiem Harrego. Widzę puste miejsce, przez co od razu domyślam się, że musiał wstać wcześniej. Może to i lepiej. Nie będę musiała wysłuchiwać jego docinek. Będę musiała porozmawiać z Zaynem, by powiedział mi, gdzie tak na prawdę powinnam była się udać, gdyż nie zamierzam spędzić z nim kolejnej nocy.
Zwlekam się niechętnie z łóżka, po czym podchodzę do walizek. Staram się odnaleźć w nich coś odpowiedniego na dzisiejszy dzień, ale przez bałagan, który w niej panuje nie mogę odnaleźć niczego odpowiedniego. Zirytowana przerzucam wszystkie ubrania, po czym znajduję niebieskie rurki z wysokim stanem i czarny cropp top z rękawem do łokci. Z westchnieniem pakuję z powrotem resztę rzeczy, i kieruję się do łazienki. Jęczę niezadowolona, gdy widzę jak wyglądam. Łapię za szczotkę, po czym rozczesuję włosy, które wyjątkowo dziś się nie układają. Staram się sprawić, by wyglądały nieco lepiej, lecz średnio mi to wychodzi. Odkładam ją na miejsce z westchnieniem i przebieram się w przygotowane wcześniej ubrania.
Gdy wychodzę, słyszę głosy dochodzące z dołu, dlatego idę w tym kierunku. Schodząc powoli po schodach, rozróżniam w rozmowie damski głos. Kładąc stopy na ostatnim schodku, staję jak wryta, wpatrując się tępo w obraz przede mną.
-O, hej Hailey.- mówi Niall, który jako pierwszy mnie zauważa. Nie jest zbyt zaskoczony moim widokiem, więc domyślam się, że najprawdopodobniej Zayn poinformował ich o moim przyjeździe. Wszyscy skupiają swój wzrok na mnie. Ona także.
-Hej.- odpowiadam cicho, stawiając powoli kroki w ich stronę. Patrzę przelotnie na każdego, lecz gdy moje spojrzenie krzyżuje się z szmaragdowymi tęczówkami, zatrzymuję na chwilę wzrok. Wpatruje się we mnie uważnie, poprawiając się w miejscu. Przenoszę wzrok na dziewczynę, która teraz mierzy mnie uważnym spojrzeniem przysuwając się znacznie bliżej Harrego.
-Skarbie, nie przedstawisz mnie?- mówi słodkim głosem wodząc palcami po jego klatce piersiowej.
-Yhm, jasne...- zaczyna się jąkać. Ściąga kobietę z swoich kolan, po czym staje pomiędzy nami.- Taylor poznaj Hailey: siostrę Zayna.- blondynka mimo to przeszywa mnie wzrokiem.- Hailey.. to jest Taylor..-
-Dziewczyna Harrego.-dopowiada za niego, nie dając mu dokończyć. Wyciąga w moją stronę rękę, a na jej ustach pojawia się szeroki uśmiech. Wciągam gwałtownie powietrze, gdy dociera do mnie to co powiedziała. Jak to dziewczyna Harrego? Patrzę w bok szukając wsparcia w którymś z chłopców, lecz widząc ich równie zdezorientowane miny, stwierdzam, że oni również o tym nie wiedzieli.
Łapię kontakt wzrokowy z Louisem, który wpatruje się w naszą trójkę z otwartą buzią. Wracam spojrzeniem do Taylor, która patrzy na mnie z zadowoleniem. Niepewnie podaje jej rękę, którą od razu ściska.
-Miło mi cię poznać, Hailey.- odgarnia swoje włosy na bok, po czym uwiesza się na ramieniu szatyna.- Nigdy o tobie nie słyszałam.- mówi zdziwiona posyłając mi lekki uśmiech.
-Pewnie dlatego, że to nie twoja sprawa.- burczy pod nosem Louis. Taylor mimo to stoi niewzruszona, sprawiając wrażenie, jakby tego nie słyszała.
-Tak.. Mi też Zayn nic nie wspominał, że Harry ma dziewczynę.- odpowiadam, siadając na miejscu obok Tomlinsona.
-Bo nie mam.- ku zdziwieniu wszystkich Styles postanowił się odezwać. Siada na przeciwko mnie, opierając się wygodnie o oparcie kanapy. Rzuca mi spojrzenie, którego nie potrafię odgadnąć.- Nie jesteśmy razem.
Blondynka chichota nerwowo, przylegając do niego ciałem.
-Tak, tylko żartowałam.- dodaje. Harry nie zwraca na nią kompletnie uwagi. Cały czas przygląda mi się w skupieniu, przez co czuje się niezręcznie.- Więc..-zaczyna, lecz widząc jej minę od razu domyślam się, że zapomniała mojego imienia.
-Hailey.- dopowiadam za nią.
-Tak, Hailey.. Pamiętam.- dodaje szybko, rzucając mi fałszywy uśmiech.- Jak ci się u nas podoba?- pyta, kładąc szczególny nacisk na słowo 'nas'. Początkowo przez moją głowę przechodzi myśl, że może ona także tu mieszka, jednak równie szybko ją odrzucam. To niedorzeczne. Oczywiście, że chodzi jej o miasto.
-Właściwie jestem tu dopiero od wczoraj. Jeszcze nic nie zdążyłam zobaczyć, ale i tak jestem zachwycona.- odpowiadam, siląc się na mały uśmiech. Zdecydowanie się nie polubimy.
-Taaa..- mówi od niechcenia jakby ją to w ogóle nie interesowało. Po co więc o to pyta?- A chłopcy?- dodaje z zaciekawieniem. Rzucam jej pytające spojrzenie, nie rozumiejąc o co jej chodzi.- No wiesz.. Piątka przystojniaków. W tym czwórka do wzięcia..- gestykuluje żywo rękami, po czym pochyla się nad dzielącą nas ławą.- Nie uwierzę ci, jeśli powiesz, że żaden z nich nie wpadł ci w oko.- mówi poważnie z błyskiem zainteresowania w oczach. Odkaszluję cicho, czując jak na moje policzki wpływa rumieniec. Czy ona się dobrze czuje? Nawet jeśli by tak było, to nigdy bym jej tego nie powiedziała. Tym bardziej, gdy wszyscy siedzą obok.
Wykręcam nerwowo palce, szukając jakiejś dobrej wymówki. Czuję jak Harry wciąż intensywnie się we mnie wpatruję, przez co boje się podnieść wzrok z nad moich rąk. Po chwili czuję jak na moim kolanie ląduje czyjaś dłoń.
-W dalszym ciągu, to nie jest twoja sprawa, Taylor.-niezręczną ciszę przerywa Louis. Patrzę na niego z wdzięcznością, na co lekko zaciska swoją rękę na mojej skórze, dając mi wsparcie. Blondynka jakby usatysfakcjonowana po części odpowiedzią, jaką dostała odpuszcza przyglądając nam się w zadowoleniu. Zabawne, że jeden mały gest z jego strony, a już pomyślała, że między nami może coś być.
Przenoszę wzrok na Harrego. Dostrzegam jak wypala dziurę w miejscu, gdzie Lou trzyma swoją rękę. Nasze spojrzenia się krzyżują, gdy widzi że go obserwuję. Zaciska mocno szczękę, a jego oczy ciemnieją z każdą chwilą. Oblizuję nerwowo wargi, po czym odwracam speszona wzrok. Nie wytrzymam tu dłużej.
-Mogę cię na chwilę prosić?- pytam Louisa, by choć na chwilę móc się stąd wyrwać. Spogląda na mnie, po czym kiwa głową zgadzając się. Oboje opuszczamy pomieszczenie, kierując się do kuchni. Gdy zostajemy sami, od razu opieram się rękami o blat, wydychając gwałtownie powietrze.
-Co to było?!- pytam ściszonym głosem, obserwując jak Tommo staje tuż obok mnie.
-Uwierz, że sam chciałbym wiedzieć.- odpowiada, kręcąc głową na boki. Wzdycham cicho.
-Co tak właściwie jest między nimi?- przyglądam mu się skonsternowana.
-Nasi managerowie zaproponowali, by Harry spotkał się z nią kilka razy.- odpycha się rękami od blatu, stając na przeciwko mnie.- Wiesz.. promocja. Stwierdzili, że to będzie dobra reklama dla nas, jak i zarówno dla Taylor. Styles zgodził się na to, jednak zaznaczył, że jeśli pierwsze spotkanie nie wypali, to nic z tego.
-I spodobała mu się?- bardziej stwierdziłam, niż zapytałam. To oczywiste skoro tu jest. Poza tym nie oszukujmy się.. Jest piękną kobietą.
-Nie sądzę. Traktuje to raczej jak część pracy. Zdecydowanie nie jest w jego typie.- uśmiechnął się w moją stronę.
-Gdybyś miał rację, nie byłoby jej tu..- zauważam. Próbuję nie dać po sobie poznać, że mi to przeszkadza, lecz przed Louisem nic się nie ukryje.
-Po części.. Taylor myśli, że coś z tego będzie.- prycha rozbawiony.
-Może się nie myli?- odpowiadam z trudem, gdyż nie potrafię sobie tego wyobrazić.
-Nie. Jest jedną z najbardziej fałszywych osób, jakie poznałem w tym biznesie. Dziwię się, że Harry tego jeszcze nie zauważył.- mówi zirytowany patrząc w stronę salonu, gdzie blondynka znowu odnalazła miejsce na jego kolanach.
-Już myślałam, że tylko wobec mnie się tak zachowuje. Chyba nie darzy mnie sympatią.- parsknęłam śmiechem.
-Jest zazdrosna.- odpowiada bez zawahania patrząc mi głęboko w oczy.
-Dlaczego miałaby?- przechylam głowę na bok, śmiejąc się z jego uwagi.
-Daj spokój, Hails. Przecież to oczywiste.- unoszę brwi ku górze, dając mu znak, że jakoś nie bardzo rozumiem. Wywraca oczami, po czym kontynuuje.- Zauważyła jak Harry na ciebie patrzy.- odpowiada z uśmiechem. Czuję jak zalewam się rumieńcem po raz drugi dzisiejszego dnia. Odwracam głowę w bok zawstydzona.
-Nie patrzy.- mówię cicho, argumentując niczym pięciolatka. Louis chichota pod nosem, dlatego wstydzę się na niego popatrzeć.
-Na kilometr widać, że mu się podobasz. Zresztą on tobie też.- dopowiada pewny siebie.
-Louis!- podnoszę głos zirytowana, zaszczycając go w końcu spojrzeniem.
-Powiedz, że nie mam racji.- zakłada ręce na piersi, przyjmując wyzywającą postawę. Przełykam z trudem ślinę, czując narastającą gulę w gardle.
-Nie..
-Szalejesz za nim.- przerywa mi z uśmiechem na ustach.
-Nie dajesz mi dokończyć! Poza tym nie wmawiaj mi czegoś, czego nie ma.- warczę zirytowana.
-Po co te nerwy?- parska śmiechem, po czym opiera się lekko o stół.- Właściwie.. jak minęła ci noc?- pyta, poruszając zabawnie brwiami. Moje serce zaczyna wybijać nierówny rytm. Skąd o tym wiedział?
-Co ci powiedział?- mrużę oczy. Louis w odpowiedzi rzuca mi zadziorny uśmiech. Nie musieliśmy mówić, o kogo chodzi. To raczej zbędne.
-Nic. Widziałem was.- wzrusza ramionami. Po chwili nieruchomieje, patrząc na mnie kątem oka. Na pewno nie wpadł na nic dobrego.- Myślisz, że powinienem powiedzieć Taylor?- pyta zadowolony, przejeżdżając ręką po lekkim zaroście. Otwieram usta, lecz równie szybko je zamykam. Nie może tego zrobić.
-Nie.- mówię stanowczo, kręcąc głową na boki.
-Dlaczego?- pyta z uśmiechem na ustach.- Na pewno będzie zainteresowana.- dodaje, patrząc na mnie uważnie. Widzę jak zerka w stronę salonu.
-Tommo, nie.- unoszę palec wskazujący w górę. Przerzuca swój wzrok ze mnie na parę, która zapewne się teraz obściskuje. Nie żeby mnie to obchodziło czy coś.- Nawet nie próbuj..- nie zdążam dokończyć, gdyż gwałtownie zrywa się z miejsca, biegnąc w ich stronę. Cholera.
Ruszam pędem tuż za nim. Sama nie wiem jak zdołam go zatrzymać.
Gdy znajdujemy się oboje w zasięgu ich wzroku, Louis zwalnia do marszu, jakby nic się nie stało. Ku mojemu zdziwieniu, Taylor nie obściskuje się już z Harrym, który w tym momencie wpatruje się znudzony w ekran telefonu. Lou spogląda na mnie przez ramię, rzucając mi triumfujące spojrzenie.
-Zayn, bo wiesz..- zaczyna śmiejąc się w moją stronę. Kręcę głową stanowczo, dając mu jasno do zrozumienia, że ma tego nie robić. Blondynka przestaje oglądać swoje paznokcie, po czym patrzy na nas lekceważąco. Zmieniłabyś swoje nastawienie, gdybyś wiedziała.
-Pójdę się rozpakować.- rzucam szybko, zanim cokolwiek powie.- Tommo yhm.. chciał pomóc więc idziemy na górę..- plątam się w słowach. Zayn rzuca mi zdziwione spojrzenie. Już wiem, że będę musiała mu to potem wyjaśnić.- To ten.. chodźmy!- posyłam im nerwowy uśmiech. Odwracam się na palach, kierując się w stronę schodów, mając nadzieję, że Louis pójdzie za mną. Jak się domyślam, wcale nie zamierza tego robić. Gdy jestem już na drugim stopniu, zamieram w miejscu.
-Zapomniałaś spytać, do którego pokoju masz przenieść swoje rzeczy.- odpowiada zadziornie. Czuje jak przyspiesza mi bicie serca. Stoję w miejscu, bojąc się odwrócić w ich stronę. Przeklęty Tomlinson!
-Dlaczego miałaby je przenosić?- wtrąca zdziwiony Niall.
-Mówiłem już, który pokój należy do niej, więc o co chodzi?- pyta mój brat. Zagryzam wargę z zdenerwowania.
-Jakimś cudem wylądowała w nie swoim i tak się składa, że..- gwałtownie się odwracam, nie dając mu dokończyć.
-Pomyliłam pokoje.- postanawiam przerwać, mając nadzieję, że tyle informacji im wystarczy. Szatyn powiedział by im zbyt dużo. Louis zamyka usta i puszcza mi oczko. Teraz masz zamiar to tak zostawić? Świetnie. Jeszcze się doigrasz.
-Spałaś z Louisem? No, no..- odzywa się Taylor, kręcąc głową z niedowierzaniem.- Widzę, że sprawy mają się o wiele lepiej, niż myślałam.- mówi w szoku. Zakłada nogę za nogę i posyła mi spojrzenie pełne zdumienia.
-Daruj sobie.- wtrąca zdenerwowany Zayn, rzucając jej groźne spojrzenie.
-Spała ze mną.- głos zabiera Harry. Dopiero teraz zauważam, jak dwuznacznie to zabrzmiało, przez co czuję jak na moje policzki wkrada się rumieniec. Dlaczego się przyznał? Po co mu to było?
Patrzę niepewnie na Taylor, która zrobiła się cała czerwona ze złości. Kątem oka widzę, jak zadowoloną minę Louisa. Czy ja właśnie biorę udział w jakiejś chorej telenoweli? Bo takie odnoszę wrażenie.
-Słucham?!- krzyczy zdenerwowana, otwierając szerzej oczy. Przystępuję z nogi na nogę, bojąc się tego, co ma dopiero nadejść. Przełykam ciężko ślinę, zagryzając wargę.- Jak to spaliście ze sobą?!- zaciska dłonie w pięści, rzucając mi nienawistne spojrzenie. Czuję się niezręcznie, dlatego staję obok Louisa, który stara się ukryć rozbawienie jej miną. Przez moment moje spojrzenie krzyżuje się z Harrym. Zdaje się, jakby w ogóle nie przejął się całą sprawą. Przecież powinno mu zależeć, by wyjaśnić to Taylor. Prawda?
-Hailey, możesz mi powiedzieć o co chodzi?- zwraca się do mnie Zayn, siląc się na spokojny ton. Stara się nad sobą panować, jednak gdy dostrzegam żyłę pulsującą na jego czole, widzę jak niewiele dzieli go od wybuchu.
-Zayn, my wcale nie..- mówię pospiesznie, kręcąc głową na boki, póki Styles mi nie przerywa.
-Malik, masz mnie znowu za kretyna? Myślałem, że mamy to już za sobą.- przez chwile mierzą się wzrokiem, przekazując sobie tym gestem coś, co tylko oni potrafią zrozumieć.- Do niczego nie doszło.- wzrusza ramionami patrząc leniwie na każdego.
Zayn wypuszcza powoli powietrze z ust. Spogląda na mnie ze skruchą. Mrugam do niego, przekazując, że nie jestem zła. Rozumiem jak to musiało wyglądać z boku. Wcale się nie dziwie, że tak zareagował.
-Na mnie już najwyższa pora. Zasiedziałam się.- naszą uwagę zwraca Taylor. Zaciska szczękę, a w jej oczach widzę furię. Wiedziałam, że to nie doprowadzi do niczego dobrego. Lepiej by było, gdyby się nie dowiedziała.- Harry, odprowadzisz mnie?- pyta wstając z kanapy. Chłopak potakuje głową w odpowiedzi, po czym oboje kierują się w stronę wyjścia.- Muszę to przemyśleć. Zadzwonię do ciebie.- mówi z udawanym smutkiem na tyle głośno, by wszyscy zdołali ją usłyszeć. Louis prycha ostentacyjnie, zwracając tym samym moją uwagę.
-Daj spokój.- mówię cicho, kładąc rękę na jego ramieniu. Powinnam być wściekła, że do tego dopuścił. Gdyby nie zaczął tego tematu, nie byłoby o czym rozmawiać.
Ale Harry postanowił się przyznać. Nie zależało mu, że jego przyszła dziewczyna (bądź też nie) siedzi tuż obok. Nie chciałam, by z mojego powodu, między nimi doszło do kłótni. Ale czy to nie dziwne, że to ja bardziej się tym przejęłam niż on? Pewnie dlatego, że czuję się po części winna. A on myślał, że ta informacja tak naprawdę ją nie zaboli? Bo w końcu nie wiedział, że tak wyjdzie..
Z zamyśleń wyrywa mnie odgłos zamykanych drzwi. Harry wraca do pomieszczenia, zajmując swoje poprzednie miejsce, zachowując się, jakby nic się nie stało.
-I co? Zadzwoni?- prycha Louis, zakładając ręce na piersi. Harry zauważa, jak mu się przyglądam, przez co na jego twarzy pojawia się mały uśmiech.
-Nie wiem. Pewnie tak.- odpowiada nie odrywając ode mnie wzroku. Moje oczy mimowolnie wędrują na jego usta, gdy przejeżdża po nich powoli językiem. Gdy to zauważa, rzuca mi triumfujące spojrzenie. Speszona odwracam głowę w bok, karcąc się w myślach.
-Oczywiście, że tak. Założę się, że wcale jej to nie ruszyło. Była po prostu zazdrosna o Hailey, a tak naprawdę to..
-Louis!- przerywam mu gwałtownie wchodząc w słowo. Rzucam mu porozumiewawcze spojrzenie, by przestał. Taylor nie miała powodów do zazdrości. Tak myślę..- Zayn.. zaprowadź mnie proszę na górę. Nie chcę tym razem wylądować w pokoju Nialla, bądź któregokolwiek z was.- wzdycham odgarniając kosmyk włosów z twarzy.
-Mała, wiesz, że zawsze chętnie cię przyjmę.- Irlandczyk porusza śmiesznie brwiami, kiwając do mnie głową. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech, którego nie potrafię ukryć.
-Zapamiętam.- mrugam do niego.
-Możesz zostać u mnie.- przerywa nam Harry. Wszyscy patrzymy na niego ze zdziwieniem.
-Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł.- marszczę czoło na jego propozycję. Harry potrząsa głową w rozbawieniu, ukazując tym samym swoje dołeczki. Gdyby nie był takim dupkiem, z pewnością stwierdziłabym, że wygląda uroczo.
-Chodziło mi bardziej o to, że oddam ci pokój. Ale jeśli nalegasz bym został, to nie będę miał nic przeciwko.- podnosi się z miejsca, podchodząc niebezpiecznie blisko mnie. Oblewam się rumieńcem, gdy dociera do mnie, że zrobiłam z siebie idiotkę. Dlaczego zawsze się tak czuję w jego towarzystwie?
-Yhm. Ja..- jąkam się, nie wiedząc jak wybrnąć z tej sytuacji. Odwracam głowę w bok, szukając pomocy w chłopcach, lecz oni przypatrują mi się jedynie ze znaczącym uśmiechem. Tommo mruga kilkakrotnie oczami, łapiąc się za serce. Wystawiam mu mentalnie środkowy palec, po czym wracam myślami do rzeczywistości.- Myślę, że nie będzie to konieczne.- przenoszę wzrok z powrotem na Harrego, który teraz stał krok ode mnie, nachylając się w moją stronę zaledwie kilka centymetrów od mojej twarzy. Automatycznie cofam się krok w tył, zwiększając tym samym odległość między nami. Brunet przechylił głowę w bok, zamykając oczy. Widzę, jak stara się zwalczyć powiększający się uśmiech. Po chwili z jego ust wydobywa się cichy chichot. Gdy otwiera oczy, widzę w nich błysk rozbawienia. Przypatruję się mu w skupieniu, oczekując co zamierza.
-Nie ma sprawy. Jest twój.-mówi. Posyłam mu nieśmiały uśmiech, co od razu odwzajemnia.
Patrzę jak się oddala. Najwidoczniej wyczuł, że mu się przyglądam, gdyż stanął w połowie drogi. Powoli odwrócił się przez ramię, wsadzając ręce do kieszeni spodni. Wpatruje się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, po czym w końcu postanawia się odezwać.
-Ale nie myśl, że robię to bezinteresownie. W odpowiednim momencie upomnę się o swoje. A wtedy nie będziesz mogła mi odmówić.- mówi zmysłowo, po czym odchodzi zanim zdążam zaprotestować.
Pieprzony Styles! Wcale nie zależało mi aż tak bardzo na tym pokoju.
Jestem winna mu przysługę, której nigdy bym nie chciała mu wyświadczać. Jednak teraz najwidoczniej nie mam wyjścia.
Co wymyśli? Ta myśl przeraża mnie najbardziej.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej skarby ♥
Się podziało trochę, haha ;)
Od razu się przyznaję: (skopcie mi tyłek, zabijcie, pochowajcie w trumnie, potem odkopcie, skopcie jeszcze raz i znowu zakopcie)- zawaliłam. Wiem, że rozdział miał być dużo wcześniej. Przepraszam, przepraszam, przepraszam i jeszcze raz bardzo przepraszam. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, dlatego po prostu wybaczcie. :x
Szczerze nie wiem jak wypadł, dlatego zostawiam wam ocenę. Mam nadzieję, że się podoba. :)
Nie obiecuję, kiedy pojawi się kolejny, gdyż nie chcę znowu nie dotrzymać słowa. x
Ps. Dzisiaj mija dokładnie 5. rocznica powstania 1D. Słyszycie mój płacz? Nie wiem jak Wy, ale ja o 20:22 włączam TIU i świętuję jak pewnie większość Directioners dziś. Ciekawe jak tam się trzyma Zayn..
Życzę sobie, Wam, a w szczególności chłopcom, byśmy za rok mogli obchodzić 6. rocznicę. Razem z Zaynem :') ♥
Kocham Was ♥ Do następnego xx
-Wybacz. Podróż mnie wykończyła.- wzdycha, przytulając ją lekko.
-Noc pewnie też.- dodaję niby od niechcenia, przypominając sobie Hailey w jego łóżku. Doskonale wiem, że tylko tam nocowała, jednak nie muszę tego dodawać..
Harry rzuca mi wymowne spojrzenie prosząc telepatycznie, bym dał spokój. Odwracam znudzony wzrok. Ani mi się śni.
Dziewczyna łapie go za rękę prowadząc w stronę sofy. Popycha Harrego lekko na nią, po czym sama od razu siada mu na kolanach, zarzucając ręce na szyję. Patrzę na to z szeroko otwartymi oczami. Co ona wyprawia? Styles rzuca jej zdezorientowane spojrzenie.
-Co robisz?- ściąga dłonie blondynki, które bawią się w tym momencie jego włosami.
-Stęskniłam się, Hazz. To źle?- słysząc jak go nazwała mimowolnie się krzywię. Zdrobnienie z jej ust wychodzi wyjątkowo sztucznie.
-W porządku.- odpowiada od niechcenia. Widzę, że nie pasuje mu aktualna pozycja, lecz nic więcej nie mówi. Nie rozumiem po co tu przyszła. To na nie skończy się dobrze.
Budzą mnie promienie słoneczne wpadające przez ogromne okno, oświetlające cały pokój. Z uśmiechem na ustach przeciągam się zadowolona. Nie pamiętam kiedy ostatnio spałam tak dobrze. Odwracam głowę w bok, szukając wzrokiem Harrego. Widzę puste miejsce, przez co od razu domyślam się, że musiał wstać wcześniej. Może to i lepiej. Nie będę musiała wysłuchiwać jego docinek. Będę musiała porozmawiać z Zaynem, by powiedział mi, gdzie tak na prawdę powinnam była się udać, gdyż nie zamierzam spędzić z nim kolejnej nocy.
Zwlekam się niechętnie z łóżka, po czym podchodzę do walizek. Staram się odnaleźć w nich coś odpowiedniego na dzisiejszy dzień, ale przez bałagan, który w niej panuje nie mogę odnaleźć niczego odpowiedniego. Zirytowana przerzucam wszystkie ubrania, po czym znajduję niebieskie rurki z wysokim stanem i czarny cropp top z rękawem do łokci. Z westchnieniem pakuję z powrotem resztę rzeczy, i kieruję się do łazienki. Jęczę niezadowolona, gdy widzę jak wyglądam. Łapię za szczotkę, po czym rozczesuję włosy, które wyjątkowo dziś się nie układają. Staram się sprawić, by wyglądały nieco lepiej, lecz średnio mi to wychodzi. Odkładam ją na miejsce z westchnieniem i przebieram się w przygotowane wcześniej ubrania.
Gdy wychodzę, słyszę głosy dochodzące z dołu, dlatego idę w tym kierunku. Schodząc powoli po schodach, rozróżniam w rozmowie damski głos. Kładąc stopy na ostatnim schodku, staję jak wryta, wpatrując się tępo w obraz przede mną.
-O, hej Hailey.- mówi Niall, który jako pierwszy mnie zauważa. Nie jest zbyt zaskoczony moim widokiem, więc domyślam się, że najprawdopodobniej Zayn poinformował ich o moim przyjeździe. Wszyscy skupiają swój wzrok na mnie. Ona także.
-Hej.- odpowiadam cicho, stawiając powoli kroki w ich stronę. Patrzę przelotnie na każdego, lecz gdy moje spojrzenie krzyżuje się z szmaragdowymi tęczówkami, zatrzymuję na chwilę wzrok. Wpatruje się we mnie uważnie, poprawiając się w miejscu. Przenoszę wzrok na dziewczynę, która teraz mierzy mnie uważnym spojrzeniem przysuwając się znacznie bliżej Harrego.
-Skarbie, nie przedstawisz mnie?- mówi słodkim głosem wodząc palcami po jego klatce piersiowej.
-Yhm, jasne...- zaczyna się jąkać. Ściąga kobietę z swoich kolan, po czym staje pomiędzy nami.- Taylor poznaj Hailey: siostrę Zayna.- blondynka mimo to przeszywa mnie wzrokiem.- Hailey.. to jest Taylor..-
-Dziewczyna Harrego.-dopowiada za niego, nie dając mu dokończyć. Wyciąga w moją stronę rękę, a na jej ustach pojawia się szeroki uśmiech. Wciągam gwałtownie powietrze, gdy dociera do mnie to co powiedziała. Jak to dziewczyna Harrego? Patrzę w bok szukając wsparcia w którymś z chłopców, lecz widząc ich równie zdezorientowane miny, stwierdzam, że oni również o tym nie wiedzieli.
Łapię kontakt wzrokowy z Louisem, który wpatruje się w naszą trójkę z otwartą buzią. Wracam spojrzeniem do Taylor, która patrzy na mnie z zadowoleniem. Niepewnie podaje jej rękę, którą od razu ściska.
-Miło mi cię poznać, Hailey.- odgarnia swoje włosy na bok, po czym uwiesza się na ramieniu szatyna.- Nigdy o tobie nie słyszałam.- mówi zdziwiona posyłając mi lekki uśmiech.
-Pewnie dlatego, że to nie twoja sprawa.- burczy pod nosem Louis. Taylor mimo to stoi niewzruszona, sprawiając wrażenie, jakby tego nie słyszała.
-Tak.. Mi też Zayn nic nie wspominał, że Harry ma dziewczynę.- odpowiadam, siadając na miejscu obok Tomlinsona.
-Bo nie mam.- ku zdziwieniu wszystkich Styles postanowił się odezwać. Siada na przeciwko mnie, opierając się wygodnie o oparcie kanapy. Rzuca mi spojrzenie, którego nie potrafię odgadnąć.- Nie jesteśmy razem.
Blondynka chichota nerwowo, przylegając do niego ciałem.
-Tak, tylko żartowałam.- dodaje. Harry nie zwraca na nią kompletnie uwagi. Cały czas przygląda mi się w skupieniu, przez co czuje się niezręcznie.- Więc..-zaczyna, lecz widząc jej minę od razu domyślam się, że zapomniała mojego imienia.
-Hailey.- dopowiadam za nią.
-Tak, Hailey.. Pamiętam.- dodaje szybko, rzucając mi fałszywy uśmiech.- Jak ci się u nas podoba?- pyta, kładąc szczególny nacisk na słowo 'nas'. Początkowo przez moją głowę przechodzi myśl, że może ona także tu mieszka, jednak równie szybko ją odrzucam. To niedorzeczne. Oczywiście, że chodzi jej o miasto.
-Właściwie jestem tu dopiero od wczoraj. Jeszcze nic nie zdążyłam zobaczyć, ale i tak jestem zachwycona.- odpowiadam, siląc się na mały uśmiech. Zdecydowanie się nie polubimy.
-Taaa..- mówi od niechcenia jakby ją to w ogóle nie interesowało. Po co więc o to pyta?- A chłopcy?- dodaje z zaciekawieniem. Rzucam jej pytające spojrzenie, nie rozumiejąc o co jej chodzi.- No wiesz.. Piątka przystojniaków. W tym czwórka do wzięcia..- gestykuluje żywo rękami, po czym pochyla się nad dzielącą nas ławą.- Nie uwierzę ci, jeśli powiesz, że żaden z nich nie wpadł ci w oko.- mówi poważnie z błyskiem zainteresowania w oczach. Odkaszluję cicho, czując jak na moje policzki wpływa rumieniec. Czy ona się dobrze czuje? Nawet jeśli by tak było, to nigdy bym jej tego nie powiedziała. Tym bardziej, gdy wszyscy siedzą obok.
Wykręcam nerwowo palce, szukając jakiejś dobrej wymówki. Czuję jak Harry wciąż intensywnie się we mnie wpatruję, przez co boje się podnieść wzrok z nad moich rąk. Po chwili czuję jak na moim kolanie ląduje czyjaś dłoń.
-W dalszym ciągu, to nie jest twoja sprawa, Taylor.-niezręczną ciszę przerywa Louis. Patrzę na niego z wdzięcznością, na co lekko zaciska swoją rękę na mojej skórze, dając mi wsparcie. Blondynka jakby usatysfakcjonowana po części odpowiedzią, jaką dostała odpuszcza przyglądając nam się w zadowoleniu. Zabawne, że jeden mały gest z jego strony, a już pomyślała, że między nami może coś być.
Przenoszę wzrok na Harrego. Dostrzegam jak wypala dziurę w miejscu, gdzie Lou trzyma swoją rękę. Nasze spojrzenia się krzyżują, gdy widzi że go obserwuję. Zaciska mocno szczękę, a jego oczy ciemnieją z każdą chwilą. Oblizuję nerwowo wargi, po czym odwracam speszona wzrok. Nie wytrzymam tu dłużej.
-Mogę cię na chwilę prosić?- pytam Louisa, by choć na chwilę móc się stąd wyrwać. Spogląda na mnie, po czym kiwa głową zgadzając się. Oboje opuszczamy pomieszczenie, kierując się do kuchni. Gdy zostajemy sami, od razu opieram się rękami o blat, wydychając gwałtownie powietrze.
-Co to było?!- pytam ściszonym głosem, obserwując jak Tommo staje tuż obok mnie.
-Uwierz, że sam chciałbym wiedzieć.- odpowiada, kręcąc głową na boki. Wzdycham cicho.
-Co tak właściwie jest między nimi?- przyglądam mu się skonsternowana.
-Nasi managerowie zaproponowali, by Harry spotkał się z nią kilka razy.- odpycha się rękami od blatu, stając na przeciwko mnie.- Wiesz.. promocja. Stwierdzili, że to będzie dobra reklama dla nas, jak i zarówno dla Taylor. Styles zgodził się na to, jednak zaznaczył, że jeśli pierwsze spotkanie nie wypali, to nic z tego.
-I spodobała mu się?- bardziej stwierdziłam, niż zapytałam. To oczywiste skoro tu jest. Poza tym nie oszukujmy się.. Jest piękną kobietą.
-Nie sądzę. Traktuje to raczej jak część pracy. Zdecydowanie nie jest w jego typie.- uśmiechnął się w moją stronę.
-Gdybyś miał rację, nie byłoby jej tu..- zauważam. Próbuję nie dać po sobie poznać, że mi to przeszkadza, lecz przed Louisem nic się nie ukryje.
-Po części.. Taylor myśli, że coś z tego będzie.- prycha rozbawiony.
-Może się nie myli?- odpowiadam z trudem, gdyż nie potrafię sobie tego wyobrazić.
-Nie. Jest jedną z najbardziej fałszywych osób, jakie poznałem w tym biznesie. Dziwię się, że Harry tego jeszcze nie zauważył.- mówi zirytowany patrząc w stronę salonu, gdzie blondynka znowu odnalazła miejsce na jego kolanach.
-Już myślałam, że tylko wobec mnie się tak zachowuje. Chyba nie darzy mnie sympatią.- parsknęłam śmiechem.
-Jest zazdrosna.- odpowiada bez zawahania patrząc mi głęboko w oczy.
-Dlaczego miałaby?- przechylam głowę na bok, śmiejąc się z jego uwagi.
-Daj spokój, Hails. Przecież to oczywiste.- unoszę brwi ku górze, dając mu znak, że jakoś nie bardzo rozumiem. Wywraca oczami, po czym kontynuuje.- Zauważyła jak Harry na ciebie patrzy.- odpowiada z uśmiechem. Czuję jak zalewam się rumieńcem po raz drugi dzisiejszego dnia. Odwracam głowę w bok zawstydzona.
-Nie patrzy.- mówię cicho, argumentując niczym pięciolatka. Louis chichota pod nosem, dlatego wstydzę się na niego popatrzeć.
-Na kilometr widać, że mu się podobasz. Zresztą on tobie też.- dopowiada pewny siebie.
-Louis!- podnoszę głos zirytowana, zaszczycając go w końcu spojrzeniem.
-Powiedz, że nie mam racji.- zakłada ręce na piersi, przyjmując wyzywającą postawę. Przełykam z trudem ślinę, czując narastającą gulę w gardle.
-Nie..
-Szalejesz za nim.- przerywa mi z uśmiechem na ustach.
-Nie dajesz mi dokończyć! Poza tym nie wmawiaj mi czegoś, czego nie ma.- warczę zirytowana.
-Po co te nerwy?- parska śmiechem, po czym opiera się lekko o stół.- Właściwie.. jak minęła ci noc?- pyta, poruszając zabawnie brwiami. Moje serce zaczyna wybijać nierówny rytm. Skąd o tym wiedział?
-Co ci powiedział?- mrużę oczy. Louis w odpowiedzi rzuca mi zadziorny uśmiech. Nie musieliśmy mówić, o kogo chodzi. To raczej zbędne.
-Nic. Widziałem was.- wzrusza ramionami. Po chwili nieruchomieje, patrząc na mnie kątem oka. Na pewno nie wpadł na nic dobrego.- Myślisz, że powinienem powiedzieć Taylor?- pyta zadowolony, przejeżdżając ręką po lekkim zaroście. Otwieram usta, lecz równie szybko je zamykam. Nie może tego zrobić.
-Nie.- mówię stanowczo, kręcąc głową na boki.
-Dlaczego?- pyta z uśmiechem na ustach.- Na pewno będzie zainteresowana.- dodaje, patrząc na mnie uważnie. Widzę jak zerka w stronę salonu.
-Tommo, nie.- unoszę palec wskazujący w górę. Przerzuca swój wzrok ze mnie na parę, która zapewne się teraz obściskuje. Nie żeby mnie to obchodziło czy coś.- Nawet nie próbuj..- nie zdążam dokończyć, gdyż gwałtownie zrywa się z miejsca, biegnąc w ich stronę. Cholera.
Ruszam pędem tuż za nim. Sama nie wiem jak zdołam go zatrzymać.
Gdy znajdujemy się oboje w zasięgu ich wzroku, Louis zwalnia do marszu, jakby nic się nie stało. Ku mojemu zdziwieniu, Taylor nie obściskuje się już z Harrym, który w tym momencie wpatruje się znudzony w ekran telefonu. Lou spogląda na mnie przez ramię, rzucając mi triumfujące spojrzenie.
-Zayn, bo wiesz..- zaczyna śmiejąc się w moją stronę. Kręcę głową stanowczo, dając mu jasno do zrozumienia, że ma tego nie robić. Blondynka przestaje oglądać swoje paznokcie, po czym patrzy na nas lekceważąco. Zmieniłabyś swoje nastawienie, gdybyś wiedziała.
-Pójdę się rozpakować.- rzucam szybko, zanim cokolwiek powie.- Tommo yhm.. chciał pomóc więc idziemy na górę..- plątam się w słowach. Zayn rzuca mi zdziwione spojrzenie. Już wiem, że będę musiała mu to potem wyjaśnić.- To ten.. chodźmy!- posyłam im nerwowy uśmiech. Odwracam się na palach, kierując się w stronę schodów, mając nadzieję, że Louis pójdzie za mną. Jak się domyślam, wcale nie zamierza tego robić. Gdy jestem już na drugim stopniu, zamieram w miejscu.
-Zapomniałaś spytać, do którego pokoju masz przenieść swoje rzeczy.- odpowiada zadziornie. Czuje jak przyspiesza mi bicie serca. Stoję w miejscu, bojąc się odwrócić w ich stronę. Przeklęty Tomlinson!
-Dlaczego miałaby je przenosić?- wtrąca zdziwiony Niall.
-Mówiłem już, który pokój należy do niej, więc o co chodzi?- pyta mój brat. Zagryzam wargę z zdenerwowania.
-Jakimś cudem wylądowała w nie swoim i tak się składa, że..- gwałtownie się odwracam, nie dając mu dokończyć.
-Pomyliłam pokoje.- postanawiam przerwać, mając nadzieję, że tyle informacji im wystarczy. Szatyn powiedział by im zbyt dużo. Louis zamyka usta i puszcza mi oczko. Teraz masz zamiar to tak zostawić? Świetnie. Jeszcze się doigrasz.
-Spałaś z Louisem? No, no..- odzywa się Taylor, kręcąc głową z niedowierzaniem.- Widzę, że sprawy mają się o wiele lepiej, niż myślałam.- mówi w szoku. Zakłada nogę za nogę i posyła mi spojrzenie pełne zdumienia.
-Daruj sobie.- wtrąca zdenerwowany Zayn, rzucając jej groźne spojrzenie.
-Spała ze mną.- głos zabiera Harry. Dopiero teraz zauważam, jak dwuznacznie to zabrzmiało, przez co czuję jak na moje policzki wkrada się rumieniec. Dlaczego się przyznał? Po co mu to było?
Patrzę niepewnie na Taylor, która zrobiła się cała czerwona ze złości. Kątem oka widzę, jak zadowoloną minę Louisa. Czy ja właśnie biorę udział w jakiejś chorej telenoweli? Bo takie odnoszę wrażenie.
-Słucham?!- krzyczy zdenerwowana, otwierając szerzej oczy. Przystępuję z nogi na nogę, bojąc się tego, co ma dopiero nadejść. Przełykam ciężko ślinę, zagryzając wargę.- Jak to spaliście ze sobą?!- zaciska dłonie w pięści, rzucając mi nienawistne spojrzenie. Czuję się niezręcznie, dlatego staję obok Louisa, który stara się ukryć rozbawienie jej miną. Przez moment moje spojrzenie krzyżuje się z Harrym. Zdaje się, jakby w ogóle nie przejął się całą sprawą. Przecież powinno mu zależeć, by wyjaśnić to Taylor. Prawda?
-Hailey, możesz mi powiedzieć o co chodzi?- zwraca się do mnie Zayn, siląc się na spokojny ton. Stara się nad sobą panować, jednak gdy dostrzegam żyłę pulsującą na jego czole, widzę jak niewiele dzieli go od wybuchu.
-Zayn, my wcale nie..- mówię pospiesznie, kręcąc głową na boki, póki Styles mi nie przerywa.
-Malik, masz mnie znowu za kretyna? Myślałem, że mamy to już za sobą.- przez chwile mierzą się wzrokiem, przekazując sobie tym gestem coś, co tylko oni potrafią zrozumieć.- Do niczego nie doszło.- wzrusza ramionami patrząc leniwie na każdego.
Zayn wypuszcza powoli powietrze z ust. Spogląda na mnie ze skruchą. Mrugam do niego, przekazując, że nie jestem zła. Rozumiem jak to musiało wyglądać z boku. Wcale się nie dziwie, że tak zareagował.
-Na mnie już najwyższa pora. Zasiedziałam się.- naszą uwagę zwraca Taylor. Zaciska szczękę, a w jej oczach widzę furię. Wiedziałam, że to nie doprowadzi do niczego dobrego. Lepiej by było, gdyby się nie dowiedziała.- Harry, odprowadzisz mnie?- pyta wstając z kanapy. Chłopak potakuje głową w odpowiedzi, po czym oboje kierują się w stronę wyjścia.- Muszę to przemyśleć. Zadzwonię do ciebie.- mówi z udawanym smutkiem na tyle głośno, by wszyscy zdołali ją usłyszeć. Louis prycha ostentacyjnie, zwracając tym samym moją uwagę.
-Daj spokój.- mówię cicho, kładąc rękę na jego ramieniu. Powinnam być wściekła, że do tego dopuścił. Gdyby nie zaczął tego tematu, nie byłoby o czym rozmawiać.
Ale Harry postanowił się przyznać. Nie zależało mu, że jego przyszła dziewczyna (bądź też nie) siedzi tuż obok. Nie chciałam, by z mojego powodu, między nimi doszło do kłótni. Ale czy to nie dziwne, że to ja bardziej się tym przejęłam niż on? Pewnie dlatego, że czuję się po części winna. A on myślał, że ta informacja tak naprawdę ją nie zaboli? Bo w końcu nie wiedział, że tak wyjdzie..
Z zamyśleń wyrywa mnie odgłos zamykanych drzwi. Harry wraca do pomieszczenia, zajmując swoje poprzednie miejsce, zachowując się, jakby nic się nie stało.
-I co? Zadzwoni?- prycha Louis, zakładając ręce na piersi. Harry zauważa, jak mu się przyglądam, przez co na jego twarzy pojawia się mały uśmiech.
-Nie wiem. Pewnie tak.- odpowiada nie odrywając ode mnie wzroku. Moje oczy mimowolnie wędrują na jego usta, gdy przejeżdża po nich powoli językiem. Gdy to zauważa, rzuca mi triumfujące spojrzenie. Speszona odwracam głowę w bok, karcąc się w myślach.
-Oczywiście, że tak. Założę się, że wcale jej to nie ruszyło. Była po prostu zazdrosna o Hailey, a tak naprawdę to..
-Louis!- przerywam mu gwałtownie wchodząc w słowo. Rzucam mu porozumiewawcze spojrzenie, by przestał. Taylor nie miała powodów do zazdrości. Tak myślę..- Zayn.. zaprowadź mnie proszę na górę. Nie chcę tym razem wylądować w pokoju Nialla, bądź któregokolwiek z was.- wzdycham odgarniając kosmyk włosów z twarzy.
-Mała, wiesz, że zawsze chętnie cię przyjmę.- Irlandczyk porusza śmiesznie brwiami, kiwając do mnie głową. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech, którego nie potrafię ukryć.
-Zapamiętam.- mrugam do niego.
-Możesz zostać u mnie.- przerywa nam Harry. Wszyscy patrzymy na niego ze zdziwieniem.
-Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł.- marszczę czoło na jego propozycję. Harry potrząsa głową w rozbawieniu, ukazując tym samym swoje dołeczki. Gdyby nie był takim dupkiem, z pewnością stwierdziłabym, że wygląda uroczo.
-Chodziło mi bardziej o to, że oddam ci pokój. Ale jeśli nalegasz bym został, to nie będę miał nic przeciwko.- podnosi się z miejsca, podchodząc niebezpiecznie blisko mnie. Oblewam się rumieńcem, gdy dociera do mnie, że zrobiłam z siebie idiotkę. Dlaczego zawsze się tak czuję w jego towarzystwie?
-Yhm. Ja..- jąkam się, nie wiedząc jak wybrnąć z tej sytuacji. Odwracam głowę w bok, szukając pomocy w chłopcach, lecz oni przypatrują mi się jedynie ze znaczącym uśmiechem. Tommo mruga kilkakrotnie oczami, łapiąc się za serce. Wystawiam mu mentalnie środkowy palec, po czym wracam myślami do rzeczywistości.- Myślę, że nie będzie to konieczne.- przenoszę wzrok z powrotem na Harrego, który teraz stał krok ode mnie, nachylając się w moją stronę zaledwie kilka centymetrów od mojej twarzy. Automatycznie cofam się krok w tył, zwiększając tym samym odległość między nami. Brunet przechylił głowę w bok, zamykając oczy. Widzę, jak stara się zwalczyć powiększający się uśmiech. Po chwili z jego ust wydobywa się cichy chichot. Gdy otwiera oczy, widzę w nich błysk rozbawienia. Przypatruję się mu w skupieniu, oczekując co zamierza.
-Nie ma sprawy. Jest twój.-mówi. Posyłam mu nieśmiały uśmiech, co od razu odwzajemnia.
Patrzę jak się oddala. Najwidoczniej wyczuł, że mu się przyglądam, gdyż stanął w połowie drogi. Powoli odwrócił się przez ramię, wsadzając ręce do kieszeni spodni. Wpatruje się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, po czym w końcu postanawia się odezwać.
-Ale nie myśl, że robię to bezinteresownie. W odpowiednim momencie upomnę się o swoje. A wtedy nie będziesz mogła mi odmówić.- mówi zmysłowo, po czym odchodzi zanim zdążam zaprotestować.
Pieprzony Styles! Wcale nie zależało mi aż tak bardzo na tym pokoju.
Jestem winna mu przysługę, której nigdy bym nie chciała mu wyświadczać. Jednak teraz najwidoczniej nie mam wyjścia.
Co wymyśli? Ta myśl przeraża mnie najbardziej.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej skarby ♥
Się podziało trochę, haha ;)
Od razu się przyznaję: (skopcie mi tyłek, zabijcie, pochowajcie w trumnie, potem odkopcie, skopcie jeszcze raz i znowu zakopcie)- zawaliłam. Wiem, że rozdział miał być dużo wcześniej. Przepraszam, przepraszam, przepraszam i jeszcze raz bardzo przepraszam. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, dlatego po prostu wybaczcie. :x
Szczerze nie wiem jak wypadł, dlatego zostawiam wam ocenę. Mam nadzieję, że się podoba. :)
Nie obiecuję, kiedy pojawi się kolejny, gdyż nie chcę znowu nie dotrzymać słowa. x
Ps. Dzisiaj mija dokładnie 5. rocznica powstania 1D. Słyszycie mój płacz? Nie wiem jak Wy, ale ja o 20:22 włączam TIU i świętuję jak pewnie większość Directioners dziś. Ciekawe jak tam się trzyma Zayn..
Życzę sobie, Wam, a w szczególności chłopcom, byśmy za rok mogli obchodzić 6. rocznicę. Razem z Zaynem :') ♥
Kocham Was ♥ Do następnego xx
Jejku rozdział cudowny <3
OdpowiedzUsuńNapra
Super rozdzial! Czekam na następny ^^
OdpowiedzUsuńOMFG! to najlepszy rozdział!! ciekawe co wymyśli ten Hazz. haha Lou jest po prostu zajebisty! hah kocham tooo ff :** @LuvMyShashana
OdpowiedzUsuńJejuu super!!! Oby rozdziały pojawiały się troszkę szybciej bo dobija mnie to czekanie na tak świetne ff :)
OdpowiedzUsuńŚwietny! Możemy to wszystko zrobić, z tym, że I tak będziemy musieli Cię odkopać bo po pierwsze zje nas ciekawość, a po drugie kto by napisał nam coś tak fantastycznego? <3 Proszę o więcej. Jest coraz ciekawiej oraz agdiavsakdnghs :D
OdpowiedzUsuńTo już 5 lat i jestem w szoku. Tak szybko to minęło! Byle być do szóstej rocznicy razem :)
Buziaki @Olcik98
Świetny rozdział, ale proszę wstaw wcześniej kolejny rozdział!!! @kunegunda99
OdpowiedzUsuńWprowadziłaś Taylor? Ja pierdziu, tak sobie ją wyobrażam. Rozdział fenomenalny od początku do końca. No i ten Harry, który musi dodać na koniec swoje pięć groszy. Uwielbiam Cię, czekam na więcej. Wybacz, że dopiero teraz, ale ciagle coś na głowie miałam.
OdpowiedzUsuńPowiem krótko, że to jest genialne. Tak naprawdę nie mam się co tu dużo rozpisywać bo po prostu nic dodać nic ująć :) I teraz pozostaje jedynie czekać na ciąg dalszy, mam nadzieje, że on szybko nastąpi. Pozdrawiam i życzę dużo weny @okaynonothing
OdpowiedzUsuńRozdział jest mega i lecę przeczytać kolejne, bo trochę mi zostało. ;)
OdpowiedzUsuń