sobota, 15 sierpnia 2015

Rozdział 15

-Leslie, jestem tu drugi dzień, a czuje się, jak w jakiejś taniej telenoweli, przysięgam.- wzdycham do telefonu, opadając na łóżko.
-Zaszłaś w ciąże?- pyta neutralnie, na co marszczę brwi. Kręcę głową na boki, lecz po chwili zorientowałam się, że nie może tego zauważyć.
-Nie.- odpowiadam, dziwiąc się do czego ta rozmowa zmierza.
-Więc póki co nie przypomina tych bollywoodzkich gówien.- przekręcam się na bok, bym w ten sposób mogła oglądać panoramę miasta.- A teraz słucham!- dopowiada podekscytowana. Wpatruję się w dal, zagryzając zakłopotana wargę.
-Tyle tego jest, że nawet nie wiem od czego zacząć.- pocieram czoło dłonią.
-Najlepiej od początku.- pospiesza mnie. Wywracam oczami, po czym zaczynam opowiadać jak to pomyliłam pokoje, przez co byłam zmuszona spać z Harrym. Wspominam również o poznaniu Taylor, o tym jak Lou pomógł mi uniknąć odpowiadania na jej wścibskie pytania, dziwnym zachowaniu Harrego, i przysłudze, którą (jak stwierdził) jestem mu winna.
-..zanim cokolwiek powiesz: nie, wcale nie byłam zazdrosna.- automatycznie unoszę rękę w geście zaprzeczenia. Mentalnie widzę, jak na jej twarzy gości zadziorny uśmiech.
-Owszem byłaś..- mówi śmiejąc się.- ..ale to z Harrym zdecydowanie coś jest na rzeczy.- wyprzedza mnie, zanim kolejny raz protestuję. Marszczę brwi w zdziwieniu.- Hailey, czy ty naprawdę tego nie widzisz?- jęczy zrezygnowana.
-Jakoś nie bardzo.- burczę pod nosem, rzucając poduszkę na podłogę. Wzdycha głośno.- Obie wiemy, że Louis specjalnie położył rękę na twoim kolanie, żeby zmylić tą blond zdzirę, ale Harry tego nie wie. Mówiłaś, że był zdziwiony. Nie! On po prostu był zazdrosny!- krzyczy do słuchawki, jakby właśnie odkryła coś bardzo ważnego.
-Absolutnie nie masz racji.- mówię stanowczo machając ręką w bok w geście irytacji.
-W takim razie.. sprawdźmy go.- rzuca wyzywająco.
-Co masz na myśli?- nie ukrywam, że mnie zaciekawiła.
-Jestem pewna w 100%, że jeszcze dziś przyjdzie do Ciebie i zapyta cię o relacje między tobą, a Louisem.- pewność w jej głosie sprawia, że zaczynam się nad tym zastanawiać.- Jeżeli powie cokolwiek na ten temat- bez dwóch zdań jest zazdrosny.- oświadcza.
-Scott, to głupie.- parskam śmiechem. Nie sądzę, by faktycznie tak było.
-Po prostu mi zaufaj. Wiem co mówię.- przekonuje dalej.
-Okej.- wywracam oczami, kręcąc głową na boki. Nie jestem przekonana, czy to dobry pomysł.


*Harry*
Wpatruję się bezsensownie w ekran telewizora, obracając pilot w dłoni. Przerzucam po raz kolejny kanał mając nadzieję, że znajdę coś bardziej interesującego. Nie potrafię się skupić. Moje myśli ciągle wracają do momentu wizyty Taylor. I choć staram się jak mogę, to nie mogę wyrzucić tego z głowy. Nawet nie mam z kim porozmawiać. Wszyscy gdzieś zniknęli, zajęli się sobą, tylko ja nie wiem co ze sobą zrobić.
Moje przemyślenia przerywa dzwoniący telefon. Sięgam niechętnie do kieszeni spodni. Jeszcze przed chwilą narzekałem, że siedzę sam, a teraz najchętniej bym nie odebrał, ale może to coś ważnego. Spoglądam na urządzenie, nie zauważając żadnego połączenia. Dźwięk ponownie nasila się obok. Potrząsam głową wyrywając się z transu, po czym spoglądam na telefon Louisa.
-Louis!- wołam go bez entuzjazmu. Dzwonek robi się coraz bardziej irytujący.- Louis do cholery!- krzyczę wkurzony.
-Stary, zaraz! Odbierz jeśli chcesz, nie zależy mi.- odkrzykuje z góry. Wypuszczam głośno powietrze, po czym odbieram.
-Tak?- warczę do słuchawki.
-Harry?- do moich uszu dociera zdziwiony głos dziewczyny. Przenoszę na moment wzrok na wyświetlacz ekranu, dostrzegając na nim napis 'Vicky'. Cholera, Styles, ty baranie. Zaciskam oczy, a na moją twarz wpływa grymas.
-Cześć Vicky, przepraszam. Myślałem, że to ktoś z zarządu, wybacz.- tłumaczę się. Jest naprawdę bardzo miła, nie zasługuje na takie zachowanie. To nie jej wina, że mam zły dzień.
-Jasne, rozumiem.- rzuca wesołym tonem.- Jest tam może gdzieś Louis?- pyta.
-Tommo!- wołam go po raz kolejny, lecz nie odpowiada.- Tomlinson, Vicky dzwoni!
-Znaczy to nic ważnego, mogę zadzwo..- do pokoju wkracza szatyn, przerywając naszą rozmowę.
-Czemu nie mówiłeś tak od razu?- rzuca mi oskarżające spojrzenie, jednak ignoruję go. Wstaję i ku jego zdziwieniu kieruję się do kuchni. Skoro mówił, że mu 'nie zależy'..
-Nie ma potrzeby. Jestem pewny, że zaraz przyjdzie.-mówię, stając w bezpiecznej odległości. Tomlinson rzuca mi pytające spojrzenie, wyciągając rękę, bym oddał mu jego własność.- Mówi o Tobie całymi dniami, nie darowałby mi, gdybym dał ci się rozłączyć.- wymyślam na poczekaniu, patrząc na wkurzonego Tomlinsona, który stara się odebrać mi urządzenie.
-Przestań sobie żartować, Harry.- śmieje się, lecz czuje w jej głosie lekką niepewność. Przebiegam na drugą stronę stołu, gdy Louis postanawia zabrać mi telefon.
-Gdybyś go tylko słyszała: 'Oh, chłopaki. Myślicie, że powinienem coś z tym zrobić? Chyba nie powinienem.'-staram się naśladować ton jego głosu. Vicky wybucha gwałtownym śmiechem.
-Tak, Harry. Domyślam się, że coś przeskrobał. Stoi obok Ciebie, prawda?- mówi śmiejąc się. Patrzę na Tomlinsona z satysfakcją, podczas gdy jego twarz jest już cała czerwona ze złości.
-Vicky nie słuchaj go!- krzyczy, biegnąc za mną wkoło stołu.
-Oh, tak, masz rację.- potwierdzam jej wcześniejsze domysły w sprytny sposób.- Randka? Marzy o tym! Zresztą sam miał cię o to zapytać wcześniej.- ciągnę dalej z uśmiechem na ustach. Mina Louisa w tym momencie przebija wszystko. Cały blady podbiega do mnie, wyrywając mi w końcu przedmiot z ręki.
-Boże, nie! Vicky to nie tak! Nie chciałem cię nigdzie zaprosić!- tłumaczy do telefonu, a ja z założonymi rękami na piersi obserwuję, jak jest zakłopotany. Dawno nie wkręciłem go tak bardzo.- To znaczy, nie! To nie tak miało zabrzmieć!- cofa swoje wcześniejsze słowa zażenowany.- Jesteś świetną dziewczyną i w ogóle..- jąka się, nie wiedząc jak wybrnąć z tej sytuacji.- Harry nagadał ci głupot i teraz nie wiem co ci powiedzieć, bo.. nie chcę żebyś mnie źle zrozumiała czy coś, po prostu..- nie może dobrać słów. Po chwili jego twarz wraca do normalnych kolorów. Domyślam się, że dziewczyna wyjaśniła mu, że wcale nie wzięła tego do siebie. Korzystam więc z okazji póki mam jeszcze czas i ruszam biegiem w stronę schodów.
-Cieszę się, że nie jesteś zła. Muszę już kończyć. Do zobaczenia niedługo.- kończy rozmowę, po czym rzuca się pędem za mną. Biegnę na oślep, patrząc co chwilę za siebie. Mam chwilę czasu, nim zdąży mnie dogonić. Otwieram pierwsze drzwi, wpadając do środka niczym burza. Przy oknie tyłem do mnie stoi Hailey. Odwraca się w moją stronę, rzucając mi pytające spojrzenie.
-Harry?- otwiera szeroko oczy zdziwiona. Jakbym był ostatnią osobą, której się w tym momencie spodziewała. Czy to takie dziwne?
-Pomóż mi.- mówię błagalnie.

*Hailey*
-To się nie dzieje naprawdę.- kręcę głową na boki. To śmieszne, ale w pierwszej chwili pomyślałam, że może faktycznie przyszedł porozmawiać o sytuacji z rana.
-Co?- pyta Harry wchodząc wgłąb pokoju, zamykając wcześniej za sobą drzwi.
-Nic, nic.- odpowiadam szybko.
-Co się tam dzieje?!- dochodzi do nas zdenerwowany głos Leslie.- Czy ja tam słyszę Harrego?- mówi podekscytowana. Szatyn przygląda mi się z rozbawieniem, unosząc brwi do góry. Nie rozumie jej zachowania, czemu się wcale nie dziwię.
-Nic się nie dzieje, Leslie. Pogadamy potem.- rzucam szybko, po czym rozłączam się ignorując jej protesty. Jest mi głupio, że Harry domyślił się, że o nim rozmawiałyśmy. -Więc słucham.- zwracam się do niego, udając, że poprzednia sytuacja nie miała miejsca.
-Musisz mnie ukryć.- mówi poważnie, rozglądając się w zdenerwowaniu po pokoju. Patrzę na niego, oczekując, że sobie ze mnie żartuje, jednak wcale na takiego nie wygląda.
-Styles!- z korytarza dobiega zdenerwowany do granic możliwości głos Louisa. Patrzę pytająco na Harrego, gdy ten rzuca mi nerwowy uśmiech.
-Schowaj mnie gdzieś!- szepcze błagalnym tonem, składając ręce ze sobą.
-Gdzie?!- mówię równie cicho co on, nic z tego nie rozumiejąc.
-Skąd mam wiedzieć?!- odpowiada zirytowany. Dostrzegam na jego czole zmarszczkę, gdy rozgląda się uważnie po pomieszczeniu.
-No nie wiem.. Z tego co pamiętam to był twój pokój, więc chyba powinieneś lepiej znać to miejsce?- odpowiadam sarkastycznie.
-Styles, naprawdę radzę ci ruszyć tą brytyjską dupę i tu przyjść, bo moja cierpliwość się kończy!- głos Tommo tym razem rozlega się bliżej, jednak chyba nie przechodzi mu przez myśl, by tu zajrzeć. Do czasu.
-Właź.- popycham go w stronę szafy, gdzie na podłodze leżą moje rozwalone rzeczy. Przez mój gwałtowny ruch Harry traci równowagę i potyka się o jedną z toreb. Nie zdąża mnie puścić, przez co ląduję w jego objęciach, gdy upada na jedną z walizek. Nasze twarzy znajdują się niebezpiecznie blisko siebie. Czuję jego równomierny oddech na swojej skórze, kiedy wpatrujemy się sobie w oczy. Widzę jak jego wzrok wędruje na moje usta, w które wpatruje się jak zahipnotyzowany. Zagryzam dolną wargę, zastanawiając się, jakby to było, gdyby znowu mnie pocałował. Tak bardzo chciałabym poczuć znów smak jego miękkich ust na swoich, lecz doskonale wiem, że nie mogę. To co się zdarzyło wtedy pod klubem było tylko jednorazowe, i nigdy więcej nie dane mi będzie przeżyć to znowu. Sprawy się skomplikowały. Wraz z pojawieniem się Taylor wszystko się zmieniło.
Gdy Harry oblizuje swoje wargi, wiem, że muszę coś zrobić, bo zaraz nie będę mogła się powstrzymać. Odchrząkuje więc cicho, po czym gwałtownie wstaję na nogi lekko się chwiejąc. Moja podświadomość krzyczy, że moje ciało reaguje tak na jego bliskość, lecz odpycham ją od siebie.
-Podkurcz nogi.- mówię w jego stronę unikając kontaktu wzrokowego. Kątem oka widzę jego zadziorny uśmiech. Robi to co mówię, dlatego przesuwam drzwi szafy, by nikt go nie zauważył. Moje wysiłki idą na marne, przez co nakazuję mu przesunąć się bardziej w głąb.
-Nie ram rady bardziej, nie ma miejsca!- jęczy usilnie starając się podnieś nogi bliżej siebie. Unoszę kąciki ust ku górze, gdyż wygląda to przekomicznie.
-Trzeba było nie jeść tylu Danonków.- chichoczę pod nosem, co spotyka się z taką samą reakcją z jego strony. Nagle rozlega się pukanie do drzwi.
-Chwila!- podnoszę głos, by osoba po drugiej stronie mnie usłyszała.- Siedź cicho.- rzucam Harremu ostatnie spojrzenie, po czym zasuwam w końcu drzwi szafy. Na całe szczęście tym razem poszło bez problemu. Z prędkością światła biegnę na łóżko, po drodze zabierając magazyn.- Proszę.- odzywam się w końcu, gdy otwieram przypadkową stronę. udając. Drzwi uchylają się, a w nich pojawia się zdenerwowany Tomlinson.
-Widziałaś.. widziałaś może Harrego? -mówi przez zaciśniętą szczękę. Podnoszę wzrok z nad czasopisma i mimowolnie zaczynam się śmiać.
-Co tym razem zrobił?- skutecznie unikam odpowiedzi, bym w ten sposób nie musiała go okłamać. Siada na łóżku obok mnie. Ciągnie za końce swoich włosów, i wypuszcza powoli powietrze z ust.
-Chciał mnie umówić na randkę.- mówi opanowanym tonem. Spoglądam na niego zdezorientowana. Już mam spytać w czym problem, gdy mnie wyprzedza. - ..z mężatką. - kładzie nacisk na te słowa. Wpatruję się w niego w skupieniu przez chwilę nic nie mówiąc. Kąciki moich ust powoli unoszą się ku górze. Staram się to kontrolować, jednak zaraz wybucham gwałtownym śmiechem.
-To nie jest śmieszne.- karci mnie z grymasem na twarzy, przez co jeszcze bardziej nie mogę się powstrzymać. Po chwili zauważam u niego delikatny uśmiech. Kręci głową na boki, a w jego oczach teraz widnieje tylko rozbawienie.
-To urocze, że chciał cię zeswatać.- dokuczam mu, dźgając go w brzuch.- Następnym razem jestem pewna, że postara się bardziej.- kładę celowo nacisk na ostatnie słowa, by Harry je usłyszał.
-O nie, kolejnego razu nie zniosę.- mówi pospiesznie.- Jeszcze znalazłyby się jakieś koleżanki Taylor. Prędzej wstąpię do zakonu niż umówię się z jedną z nich.- dopowiada z kpiącym uśmiechem. Harry wie jakie Louis ma stosunki z Taylor, a mimo to nie wydaje mi się, by jakoś specjalnie go to obchodziło. Szkoda, że nie mogę teraz zobaczyć jego miny. Ciekawe jakby zareagował. Czy w ogóle by się przejął tym co mówi?
-Zawsze możesz umówić się ze mną.- poruszam znacząco brwiami chcąc ominąć rozmowę o Niej. Nie zamierzam jej oceniać. Nie należę do tych osób. Po prostu nie będę wchodzić jej w drogę.
-Jasne.- odpowiada ukazując szereg zębów i puszcza mi oczko. W tym momencie dochodzi do nas dziwny hałas z wnętrza szafy. Harry. Widzę, jak Louis marszczy czoło.
-Słyszałaś to?- pyta zwracając swoją twarz ku mojej.
-Co?- udaję zdezorientowaną, lecz mój głos drży. Szatyn nadstawia ucho, wsłuchując się w panującą ciszę. Modlę się w duchu, by Harry nie poruszył się kolejny raz.
-Nic, coś mi się zdawało.- odzywa się w końcu, wstając z miejsca. Gdy nie patrzy, wzdycham z ulgą. Moja nadzieja, że zamierza wyjść z pokoju znika, gdy Tommo podchodzi do okna stając do mnie tyłem. Wsadza ręce do przednich kieszeni spodni. Między nami panuje cisza. Odchyla głowę na bok tak, że przez chwilę mogę zauważyć, jak się nad czymś głęboko zastanawia.
-Wiesz.. ja na prawdę tego nie rozumiem.- zaczyna. Robi się poważnie. - Jesteś świetną dziewczyną. To jak potraktował cię David nigdy nie powinno mieć miejsca. Nie zasługujesz na to.- Boże, Louis, proszę cię, zamknij się. Nie chcę, by Styles był tego świadkiem.- Nie zasługujesz też na takie zachowanie ze strony Taylor. Ale u niej bycie suką jest naturalne. To jej sposób bycia. Nie przejmuj się nią. Nie pozwolę, by ponownie wsadzała nos w nie swoje sprawy.
-Louis, przestań.- proszę go, błądząc wzrokiem po pokoju. To nie jest czas ani moment na taką rozmowę. Jak ja potem spojrzę w oczy Harremu?
-Daj mi dokończyć.- mówi, próbując złapać ze mną kontakt wzrokowy.- Ty nie widzisz tego co ja. Nie wiesz co się dzieje.- moje serce gwałtownie przyspiesza z każdym wypowiedzianym przez niego słowem, mimo, ze wydaje się to niemożliwe. Już jest za późno. Za późno, by Harry tego nie usłyszał.- Zdążyłem poznać Taylor trochę bliżej, i nie mam o niej najlepszego zdania. Jak pewnie sama zauważyłaś..- na jego twarzy maluje się mały uśmiech, lecz równie szybko znika. - Nie chcę twojego cierpienia, dlatego cholernie się boje, że kiedyś to wszystko cię przerośnie.- kończy, a ja widzę troskę w jego oczach. To kochane, że się tak martwi.
-Louis.. kompletnie nie wiem o czym mówisz.- mówię cicho, patrząc na niego niepewnie. Spogląda na mnie ponownie z małym uśmiechem na twarzy, w którym dostrzegam wszystko. I mogę się zarzekać, że nic z tego nie rozumiem.. Ale on wie. Wie, że rozumiem. Wie, że w jakimś stopniu zależy mi na Harrym. Wie, że nie jest mi obojętny, i podejrzewa, że Taylor także się o tym przekonuje. Dlatego będzie chciała zrobić wszystko, by mnie od niego odciągnąć. Za wszelką cenę.
Opuścił pokój bez słowa, zostawiając mnie samą. Choć w sumie nie zupełnie samą.
Na drżących nogach podchodzę do szafy, po czym odsuwam ją jednym ruchem. Gdy tylko to robię, odchodzę, nie patrząc w kierunku Harrego choćby przez sekundę. Nie jestem w stanie.
Słyszę jak nieudolnie stara się podnieść. Zajmuje mu to chwilę, nim w końcu stoi już wyprostowany. Czuję jak uważnie skanuje moje ciało, wypalając każdą jego cząstkę. Nie potrafię określić czy jest zły, zdenerwowany, czy może po prostu zawiedziony. Nie spojrzę mu w oczy.
-Hailey?- mówi. Jego głos brzmi neutralnie.
-Hmm?- mruczę, owijając ramiona wokół talii. Cisza.
-Spójrz na mnie.- spuszczam głowę na jego buty, mając nadzieję, że to wystarczy.- W oczy.- dodaje. Zagryzam wargę. Walczę z moją podświadomością, lecz ostatecznie podnoszę powoli wzrok. Gdy napotykam jego szmaragdowe tęczówki mam wrażenie, że mogę w nich utonąć. Dostrzegam w nich coś nowego. Coś, czego nigdy wcześniej nie zauważyłam. Nie potrafię wytłumaczyć czemu, ale sprawiają, że lekko się rozluźniam.
Oboje milczymy. Czuję zawstydzenie, lecz Harry zdaje się nie zwracać na to uwagi.
Wpatrujemy się w siebie bez słowa. Dosłownie przeszywa mnie wzrokiem. Mam wrażenie, jakby chciał dotrzeć do każdej cząstki mojej duszy. I w tym momencie wydaje mi się, że jest w stanie odczytać wszystkie moje myśli. Tak bardzo jak on, staram się zrobić to samo. Lecz jedyne co dostrzegam, to jego nienaturalnie rozszerzone źrenice.
Zaciska usta w wąską linie. Żyła na jego czole powoli się uwydatnia, pokazując, że jest zdenerwowany. Robi krok w tył, obracając się przez ramię. Nim zdążam cokolwiek odpowiedzieć, zatrzaskuje za sobą drzwi i zostawia mnie zdezorientowaną na środku pokoju.
Dotknęło go to, co Louis mówił o Taylor? Przecież powiedział tylko, że się o mnie martwi.. Nie, to na pewno nie o to. Przecież dlaczego miałoby go to obchodzić? Może to ja powiedziałam coś nie tak?
Potrzebuję wyjaśnień. Ale wiem, że nikt nie jest mi w stanie ich dać. Poza Harrym. A na niego nie mam co liczyć.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział miał być dłuższy, ale stwierdziłam, że jeszcze was potrzymam w niepewności, czy Leslie miała rację, że Harry przyjdzie wypytywać o Louisa, czy też może nie ^^
Nie jestem zbyt przekonana co do końcówki rozdziału. Jest taka.. hmm no nie wiem, nijaka? Anyway..
Z racji tego, że ten jest krótki, postanowiłam napisać kolejny w przeciągu tygodnia. Muszę w końcu się spiąć i dodawać wcześniej, wiem :)
Proszę zostawcie jakikolwiek komentarz, jestem ciekawa ile osób jeszcze to czyta, bo póki co, widzę, że z rozdziału na rozdział niestety coraz mniej, co jest dla mnie naprawdę przykre.
Do zobaczenia niedługo x



11 komentarzy:

  1. Omfg. nienawidzę jak trzymasz w niepewności ale jestem pewna że Leslie ma rację :)) i podoba mi sie rozdział! jak zawsze! /AwwMyCollins

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest super, naprawdę.... A to, jak Lou zaczął gadać o T >>>>>>
    Kocham Go ^^
    Ciekawo co się stanie dalej??

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny jak zawsze :D czekam na dalszy rozwój wydarzeń ^^ @kunegunda99

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku on jest świetny jak zawsze . @OlaCuber

    OdpowiedzUsuń
  5. Omfg Niech Harry wróci proooszę ^^
    A Lou to mój mistrz, zawsze wie jak załatwić sprawę :")
    Życzę mnóstwa weny i czekam na nexcik :* @1Dkc5SOS

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak możesz w takim momencie skończyć! Ug W ogóle co to miało znaczyć... wyszedł I sryt. Nic nie wiemy. Jak najszybciej pisz następny rozdział. Bardzo, ale to bardzo proszę więcej @Olcik98

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojeeej ♥ Kocham to ff i zawsze czekam na rozdział ze zniecierpliwieniem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ehh.. miał być dłuższy, przerwałaś w takim momencie, ja chcę więcej :(
    Ale rozdział jest wspaniały, jak zawsze. Uwielbiam tutaj Louisa, a Harry to co mu zrobił >>> Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Idk co napisać, wiem komentarz z dupy ale ważne, że jest x
    @okaynonothing

    OdpowiedzUsuń
  9. 🙊 wspanialy rozdzial!🙊
    Czytajac ten fanfik czuje niesamowite napiecie bo uwielbiam go i tak samo mocno wkurza mnie zachowanie Harrego w stosunku do Hailey! Na jej miejscu bym wybuchla emocjonalnie juz dawno nie wiedzac co sie dzieje z nim. Ale coz, czekam az Harremu cos odwali i pokaze troche serca.xd
    Czekam na next!❤
    @luvmy_idols

    OdpowiedzUsuń
  10. Już ci pisałam, ale meeeega końcówka. Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jest cudowny. Nie zgodzę się z Tobą, że końcówka jest nijaka. Zaskoczyłaś mnie, ale pozytywnie, bo nie spodziewałam się takiego zakończenia. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy