-O, Hailey jesteś wreszcie. Poznaj, to jest właśnie..-
-Co ty tu robisz?!- krzyknęliśmy równocześnie. Tego było już zbyt wiele. Spojrzałam na niego, czując, jak moje ciśnienie powoli wzrasta
-Stary, powiedziałam Ci, że nic mi nie jest, tak?! Odpierdala Ci?! Rozumiem, że jest ci przykro, bo to w końcu twoja wina, ale nie nachodź mnie w domu!- wybuchnęłam nie kontrolując swoich nerwów.- Jak mnie tu znalazłeś? Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?!-kontynuowałam wyrzucając z siebie kolejne zdania. Był tu przede mną, niemożliwe, żeby mnie śledził, więc co do cholery jest grane.. Patrzył na mnie, najwidoczniej rozbawiony moimi słowami.
- Mam co robić, jeszcze mnie nie pojebało, ale Ciebie najwyraźniej tak.. Chyba, że uderzenie faktycznie było na tyle mocne.- powiedział parskając śmiechem.
-Styles, daj sobie spokój. Przeginasz.- Styles. Styles.. Więc to on. Styles to przyjaciel Zayna. Dlaczego jestem taką kretynką?! To chyba oczywiste, że to Harry! Dlatego tu jest! Nie z powodu incydentu sprzed kilkunastu minut. Jak mogłam pomyśleć inaczej? Miałam ochotę uderzyć się otwartą dłonią w czoło, ale nie mogłam mu pokazać, jak bardzo jestem zażenowana.
-Czekaj, czekaj.. To wy się znacie?- przeniosłam wzrok na zdezorientowanego Zayna, który próbował ustalić, co się tak właściwie dzieje.
-Malik Sherlocku, no nie pierdol.- spojrzałam na niego jak na idiotę.- Pan..- urwałam mrużąc oczy, rzucając spojrzenie w stronę mojego sprawcy upadku, siląc sie na szeroki uśmiech.- Pan..-powtórzyłam- Jak Mi Tam, Zrobię Wielkie Wejście, zrobił je bardzo efektownie- powiedziałam przesadnie miłym tonem- Może, aż nawet za bardzo- wskazałam na wciąż zaczerwienione miejsce.
-Oh, daruj sobie.-odparł przekręcając głowę z powrotem w stronę chłopców, kładąc nogi na kanapie. No, widzę, że szybko się rozgościł. -Nie moja wina, że mdlejesz na sam widok. Z reguły, dałbym ci trochę więcej czasu.- rzucił od niechcenia.- Zayn dużo o tobie wspominał, ale nie wiedziałem, że jesteś aż taka łatwa. Szybko na ciebie działam, przyznaj.-dodał, zerkając kątem oka w moją stronę.
Chwyciłam się jedną ręką za brzuch, zginając gwałtownie w połowie, a drugą, zarzucając na ramię stojącego obok Nialla. Wybuchnęłam głośnym śmiechem, próbując złapać powietrze, pomiędzy kolejnymi napadami.
-Oh, czyżby?- odpowiedziałam, wciąż próbując wrócić do normalnej postawy. Poczucie humoru to widzę ma jednak inne, niż ja. Cóż, bywają i tacy.- Zabawne, bo podczas, gdy ja starałam dojść do siebie po upadku, ty zachowywałeś się jak cipa. Czekaj, czekaj. Jak to było? Hmm 'Zawieźć cie do szpitala? A może jednak zadzwonić po karetkę?'- wytknęłam mu, starając się choć w minimalnym stopniu zabrzmieć jak on. Wykrzywiałam minę w dziwnym wyrazie, starając się odzwierciedlić, jego postawę sprzed kilkunastu minut.
Lou ruszył w moim kierunku, z ogromnym uśmiechem na twarzy, kręcąc głową z rozbawieniem.
-Hailey, to było mocne.- odparł, wyciągając rękę w celu przybicia piątki. Przyjęłam dumnie gest i rzuciłam Harremu przelotne, wyzywające spojrzenie.
Otworzył usta, ale równie szybko je zamknął, zastanawiając się prawdopodobnie, jak się odgryźć. Oj, nie tym razem.
Zayn oderwał się od swoich myśli, gwałtownie łapiąc powietrze. Wysilił się na nerwowy uśmiech, po czym zatrzymał wzrok na mnie. Uśmiechnęłam się niewinnie. Przepraszam bracie, ale jak widzisz sam się o to prosił. Nie polubię go, nie ma takiej opcji.
-Ty- wskazał palcem na mnie- I ty- tym razem zwrócił się w stronę, (jak dla mnie) 'piątego koła u wozu'- nie zdążyliście się poznać jeszcze, prawda?- spytał Zayn rzucając nam obu kategoryczne spojrzenie. Oboje zrozumieliśmy, do czego zmierza.
-Chyba kpisz. Nie będę udawać, że się nic nie stało, bo się kurwa stało!- krzyknęłam znowu się irytując.Jak to jest, że ten kretyn przyjechał, a ja jestem kłębkiem nerwów! Co się ze mną dzieje?! .-Nie wkurwiaj mnie już pierwszego dnia.- zwróciłam się do brata.- Nawet jakbym chciała zapomnieć, to sobie wyobraź, że nie tak prędko, bo TO- wskazałam już dziś po raz drugi na swoje czoło- będzie mi przypominać o nim codziennie rano, przez najbliższe kilka dni, jak nie tygodni, gdy tylko spojrzę w lustro! Dasz wiarę?!
-W takim razie, Styles zaklei ci lustra, i po problemie.- odrzekł, jakby było to najprostszym sposobem.
-Z miłą chęcią, bym to zrobił, jednak nie chcę pozbawiać Hailey jedynej osoby, która ją tu kocha. Będzie tęsknić za swoim odbiciem, bardziej niż za tobą w trasie, Malik.- powiedział wstając gwałtownie z kanapy, zbliżając się w moją stronę.-Prawda, słonko?- dodał stojąc o krok przede mną. Nie spuszczając ze mnie wzroku, wsadził ręce do kieszeni, a na jego twarzy pojawił się ten sam bezczelny uśmiech, który już zdołałam poznać chwilę wcześniej. Przełknęłam gwałtownie ślinę, zdziwiona jego nagłym zachowaniem.
Chłopcy wciąż się nie odzywali. Miałam wrażenie, że od jakiegoś czasu, w pokoju jestem tylko ja, Harry i niekiedy Zayn, ratując sytuacje. Nikt nie miał ochoty przerywać naszej zaciętej walki.
-Oh, nie martw się. Jakoś dam rade.- powiedziałam nie przerywając kontaktu wzrokowego.
Uśmiech na jego twarzy poszerzył się jeszcze bardziej, ukazując dołeczki w policzkach.
-Tylko się nie zakochaj.- zmarszczyłam brwi.- We mnie. Brak swojego widoku, może być skutkiem.- odrzekł zwilżając swoje wargi językiem. Patrzył na mnie uważnie, obserwując dokładnie moje ruchy. Zbliżyłam się do niego jeszcze bardziej, wciskając palec w jego klatkę piersiową.
-To nie będzie problemem. Jesteś ostatnią osobą na tej liście.- odparłam z przekonaniem. Cofnęłam się krok w tył, robiąc trochę miejsca, bym mogła podać rękę.- I nie myśl, że robię to dla ciebie.-dodałam. Odwróciłam się, w stronę zadowolonego Zayna, dając mu jednoznaczne wyjaśnienie, mojego zachowania. Byłam mu winna choć tyle. Wróciłam wzrokiem do Harrego, który przypatrywał mi się w skupieniu. Przeniosłam wzrok na swoją wyciągniętą dłoń- Hailey..
-Harry- odparł z kpiącym uśmiechem na ustach. Złączył nasze dłonie, pociągając gwałtownie w swoim kierunku. Zdezorientowana uniosłam brwi ku górze. Brunet pochylił się w moją stronę, przybliżając usta do mojego ucha.
-Jeszcze zobaczymy.
-Stary, powiedziałam Ci, że nic mi nie jest, tak?! Odpierdala Ci?! Rozumiem, że jest ci przykro, bo to w końcu twoja wina, ale nie nachodź mnie w domu!- wybuchnęłam nie kontrolując swoich nerwów.- Jak mnie tu znalazłeś? Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam?!-kontynuowałam wyrzucając z siebie kolejne zdania. Był tu przede mną, niemożliwe, żeby mnie śledził, więc co do cholery jest grane.. Patrzył na mnie, najwidoczniej rozbawiony moimi słowami.
- Mam co robić, jeszcze mnie nie pojebało, ale Ciebie najwyraźniej tak.. Chyba, że uderzenie faktycznie było na tyle mocne.- powiedział parskając śmiechem.
-Styles, daj sobie spokój. Przeginasz.- Styles. Styles.. Więc to on. Styles to przyjaciel Zayna. Dlaczego jestem taką kretynką?! To chyba oczywiste, że to Harry! Dlatego tu jest! Nie z powodu incydentu sprzed kilkunastu minut. Jak mogłam pomyśleć inaczej? Miałam ochotę uderzyć się otwartą dłonią w czoło, ale nie mogłam mu pokazać, jak bardzo jestem zażenowana.
-Czekaj, czekaj.. To wy się znacie?- przeniosłam wzrok na zdezorientowanego Zayna, który próbował ustalić, co się tak właściwie dzieje.
-Malik Sherlocku, no nie pierdol.- spojrzałam na niego jak na idiotę.- Pan..- urwałam mrużąc oczy, rzucając spojrzenie w stronę mojego sprawcy upadku, siląc sie na szeroki uśmiech.- Pan..-powtórzyłam- Jak Mi Tam, Zrobię Wielkie Wejście, zrobił je bardzo efektownie- powiedziałam przesadnie miłym tonem- Może, aż nawet za bardzo- wskazałam na wciąż zaczerwienione miejsce.
-Oh, daruj sobie.-odparł przekręcając głowę z powrotem w stronę chłopców, kładąc nogi na kanapie. No, widzę, że szybko się rozgościł. -Nie moja wina, że mdlejesz na sam widok. Z reguły, dałbym ci trochę więcej czasu.- rzucił od niechcenia.- Zayn dużo o tobie wspominał, ale nie wiedziałem, że jesteś aż taka łatwa. Szybko na ciebie działam, przyznaj.-dodał, zerkając kątem oka w moją stronę.
Chwyciłam się jedną ręką za brzuch, zginając gwałtownie w połowie, a drugą, zarzucając na ramię stojącego obok Nialla. Wybuchnęłam głośnym śmiechem, próbując złapać powietrze, pomiędzy kolejnymi napadami.
-Oh, czyżby?- odpowiedziałam, wciąż próbując wrócić do normalnej postawy. Poczucie humoru to widzę ma jednak inne, niż ja. Cóż, bywają i tacy.- Zabawne, bo podczas, gdy ja starałam dojść do siebie po upadku, ty zachowywałeś się jak cipa. Czekaj, czekaj. Jak to było? Hmm 'Zawieźć cie do szpitala? A może jednak zadzwonić po karetkę?'- wytknęłam mu, starając się choć w minimalnym stopniu zabrzmieć jak on. Wykrzywiałam minę w dziwnym wyrazie, starając się odzwierciedlić, jego postawę sprzed kilkunastu minut.
Lou ruszył w moim kierunku, z ogromnym uśmiechem na twarzy, kręcąc głową z rozbawieniem.
-Hailey, to było mocne.- odparł, wyciągając rękę w celu przybicia piątki. Przyjęłam dumnie gest i rzuciłam Harremu przelotne, wyzywające spojrzenie.
Otworzył usta, ale równie szybko je zamknął, zastanawiając się prawdopodobnie, jak się odgryźć. Oj, nie tym razem.
Zayn oderwał się od swoich myśli, gwałtownie łapiąc powietrze. Wysilił się na nerwowy uśmiech, po czym zatrzymał wzrok na mnie. Uśmiechnęłam się niewinnie. Przepraszam bracie, ale jak widzisz sam się o to prosił. Nie polubię go, nie ma takiej opcji.
-Ty- wskazał palcem na mnie- I ty- tym razem zwrócił się w stronę, (jak dla mnie) 'piątego koła u wozu'- nie zdążyliście się poznać jeszcze, prawda?- spytał Zayn rzucając nam obu kategoryczne spojrzenie. Oboje zrozumieliśmy, do czego zmierza.
-Chyba kpisz. Nie będę udawać, że się nic nie stało, bo się kurwa stało!- krzyknęłam znowu się irytując.Jak to jest, że ten kretyn przyjechał, a ja jestem kłębkiem nerwów! Co się ze mną dzieje?! .-Nie wkurwiaj mnie już pierwszego dnia.- zwróciłam się do brata.- Nawet jakbym chciała zapomnieć, to sobie wyobraź, że nie tak prędko, bo TO- wskazałam już dziś po raz drugi na swoje czoło- będzie mi przypominać o nim codziennie rano, przez najbliższe kilka dni, jak nie tygodni, gdy tylko spojrzę w lustro! Dasz wiarę?!
-W takim razie, Styles zaklei ci lustra, i po problemie.- odrzekł, jakby było to najprostszym sposobem.
-Z miłą chęcią, bym to zrobił, jednak nie chcę pozbawiać Hailey jedynej osoby, która ją tu kocha. Będzie tęsknić za swoim odbiciem, bardziej niż za tobą w trasie, Malik.- powiedział wstając gwałtownie z kanapy, zbliżając się w moją stronę.-Prawda, słonko?- dodał stojąc o krok przede mną. Nie spuszczając ze mnie wzroku, wsadził ręce do kieszeni, a na jego twarzy pojawił się ten sam bezczelny uśmiech, który już zdołałam poznać chwilę wcześniej. Przełknęłam gwałtownie ślinę, zdziwiona jego nagłym zachowaniem.
Chłopcy wciąż się nie odzywali. Miałam wrażenie, że od jakiegoś czasu, w pokoju jestem tylko ja, Harry i niekiedy Zayn, ratując sytuacje. Nikt nie miał ochoty przerywać naszej zaciętej walki.
-Oh, nie martw się. Jakoś dam rade.- powiedziałam nie przerywając kontaktu wzrokowego.
Uśmiech na jego twarzy poszerzył się jeszcze bardziej, ukazując dołeczki w policzkach.
-Tylko się nie zakochaj.- zmarszczyłam brwi.- We mnie. Brak swojego widoku, może być skutkiem.- odrzekł zwilżając swoje wargi językiem. Patrzył na mnie uważnie, obserwując dokładnie moje ruchy. Zbliżyłam się do niego jeszcze bardziej, wciskając palec w jego klatkę piersiową.
-To nie będzie problemem. Jesteś ostatnią osobą na tej liście.- odparłam z przekonaniem. Cofnęłam się krok w tył, robiąc trochę miejsca, bym mogła podać rękę.- I nie myśl, że robię to dla ciebie.-dodałam. Odwróciłam się, w stronę zadowolonego Zayna, dając mu jednoznaczne wyjaśnienie, mojego zachowania. Byłam mu winna choć tyle. Wróciłam wzrokiem do Harrego, który przypatrywał mi się w skupieniu. Przeniosłam wzrok na swoją wyciągniętą dłoń- Hailey..
-Harry- odparł z kpiącym uśmiechem na ustach. Złączył nasze dłonie, pociągając gwałtownie w swoim kierunku. Zdezorientowana uniosłam brwi ku górze. Brunet pochylił się w moją stronę, przybliżając usta do mojego ucha.
-Jeszcze zobaczymy.
nieładnie kończyć w takim momencie. :p
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa co będzie dalej ^.^
Oj ciekawie, ciekawie :)
OdpowiedzUsuńCzekam, co dalej xD
Pozdrowionka xx
Oj ciekawie, ciekawie :)
OdpowiedzUsuńCzekam, co dalej xD
Pozdrowionka xx
Eh, co by tu napisać co cię zmotywuje, no cóż... masz pomysł, który jak widzę będzie się rozwijał. Masz wyobraźnię, której nie marnuj.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział xo Czekam dalej, informuj mnie na twitterze o kolejnych rozdziałach - @hemmobson (:
Zapraszam na swojego bloga, którego ci zresztą już pokazałam, jeśli chcesz być informowana, zostaw user w komentarzu (: http://opowiadaniezaustinemmahone-blog.blogspot.com/
Hailey ma chatakterek. No cóż obawiam się, że ten góz zbyt szybko nie zniknie, ale bez obaw Styles zaklei jej lustro. Hahahah czemu się z tego śmieję? Jeżeli o sam rozdział chodzi to miód, malin. I orzeszki xxx
OdpowiedzUsuń@Swagie_baby
Ej ej ej, to jest świetne! Zakochałam się! Teksty Hailey i Harolda >>>>>>>>> Czytam dalej <3
OdpowiedzUsuńJA PIERDOLE UWIELBIAM ICH KŁÓTNIE JUŻ TERAZ!
OdpowiedzUsuńSĄ TAKIE ASDSASF. Uwielbiam ich zachowanie i ogólnie te ff powoli trafia do mnie
/love_punk_larry
Nie mogę wiedziałam, że się coś się kroi. Oh ich kłótnia jest taka słodka. <3
OdpowiedzUsuńto jest zajebiste, kocham to <3
OdpowiedzUsuńIdealne wyczucie czasu, Harry jest tu taki jaki sobie wyobrażam xd
OdpowiedzUsuńGjgdhkkjfdjkl świetne Boże fangirling
OdpowiedzUsuńLubie Harrego jako dupka