piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 1

Siedziałam przy stole kuchennym, pijąc już czwartą melisę. Powrót Zayna do domu, jak zwykle ostro na mnie wpłynął. Nie widzieliśmy się pół roku. Stanowczo zbyt długo. Nie mam pojęcia, jak udało mi się bez niego aż tyle wytrzymać. To tylko mój brat, a cholernie za nim tęsknie. Nie chce wiedzieć, co by było, gdyby mój chłopak wyjeżdżał w trasę na tak długo. Związek na odległość, to zupełnie inna bajka, niż relacja siostra-brat.
Wpatrywałam się pustym wzrokiem w telewizor. Sama nie wiem nawet, co to za piosenka. Nie miałam do tego głowy. Moje myśli wciąż wracały do Zayna. Cholernie się denerwowałam. Przecież już powinien tutaj być. Samolot dawno powinien wylądować, więc czemu wciąż nie ma go tu ze mną? Moje palce zaczęły wystukiwać przypadkowy rytm w drewnianą powierzchnię. Musiałam jakoś uspokoić nerwy. Spojrzałam na ekran telefonu, już chyba po raz setny w ciągu minuty. Żadnego kontaktu. Wypuściłam głęboko powietrze z ust, zwracając tym samym uwagę Leslie.
-Uspokój się, zaczynasz mnie irytować.- powiedziała wywracając oczami.
-"Zaczynasz mnie irytować"- powtórzyłam po niej, wysilając się na najbardziej piskliwy ton.
Popatrzyła na mnie przelotnie i wyrzuciła ręce w górę w geście poddania. 
Zayn zawsze powtarzał mi, że jestem zbyt nerwowa. Pod tym względem byli cholernie podobni z Leslie. Przyjrzałam się jej dyskretnie, i wyobraziłam sobie ich razem. Parsknęłam pod nosem na tą myśl. To niedorzeczne.
-Niech on się już wreszcie pojawi, błagam. Zaczynam żałować, że tu z tobą czekam, bo zachowujesz się jak napalona nastolatka.- powiedziała uważnie badając moją twarz z dziwnym wyrazem twarzy, jakby zastanawiała się, czy na pewno wszystko ze mną w porządku.
-Oj, nie piszcz już.- odgryzłam się, posyłając całusa w powietrzu.
Otwarła usta w celu powiedzenia czegoś jeszcze, ale przerwał jej ktoś inny.
-Właśnie Laslie, nie piszcz. Daj Hailey nacieszyć się powrotem swojego ukochanego brata. Wiem, że jej zazdrościsz, ale dzisiaj sobie odpuść.- odparł z sarkazmem, stojąc tuż za moimi plecami.
-Chciałbyś Malik- powiedziała rozbawiona.
Pisnęłam cicho, odwracając się szybko i zarzucając mu ręce na szyje. Zayn podniósł mnie do góry okręcając kilka razy wokół własnej osi. Zaciągnęłam sie znajomymi perfumami. Wciąż ich używał.  Zdałam sobie sprawę, że faktycznie zachowuje sie jak niewyżyta gówniara. Odsunęłam sie od niego widząc bezczelny uśmiech na twarzy. Cholernie mu pasował. Zaśmiałam sie cicho.
Przedstawił mnie i Leslie chłopcom. Nigdy nie lubiłam takich chwil, zawsze czuje się niezręcznie.
-Styles jeszcze nie dotarł. Uparł się, że musi jeszcze coś załatwić, powinien zaraz być.- powiedział Liam
-Nie pierdol, po prostu chce sobie zrobić 'wielkie wejście', jak zawsze zresztą. Cały Harry- odparł Louis wzruszając ramionami.
Leslie próbowała stłumić chichot. Wszyscy popatrzyliśmy w jej stronę, a ona wybuchnęła kolejną salwą śmiechu. Popatrzyłam na nią z politowaniem, przekazując dyskretnie, kto tu właśnie robi z siebie ofiarę (sugerując, że jak najbardziej nie jestem nią ja) W odpowiedzi wystawiła mi środkowy palec, na co tym razem ja się cicho zaśmiałam. Przyjaciółka po chwili wstała z miejsca, i oznajmiła, że było jej miło, ale musi wracać do domu. Postanowiłam ją odprowadzić. Wyszłyśmy razem z salonu i ubrałyśmy buty kierując sie w stronę drzwi.

Wracając, postanowiłam zahaczyć szybko do monopolowego. Mój cukier gwałtownie spadł, czułam to już odkąd wyszłam z domu. Musiałam zjeść jakiegokolwiek batona, bo inaczej chyba bym długo nie pociągła. Nie zdążyłam chwycić klamki, gdy drzwi z gwałtowną siłą uderzyły w moją głowę. Upadłam, czując potworny ból. Cały świat zaczął nagle wirować.
-Nic ci nie jest?! Ja przepraszam, nie chciałem. To moja wina, zawieźć cie do szpitala? Może jednak zadzwonię po karetkę, będzie szybciej?! Tak, to dobre rozwiązanie.- gadał jak najęty, bez żadnej przerwy na złapanie oddechu. Wyciągnął telefon z kieszeni, starając się wykręcić numer.
-NIE! Nic mi nie jest, dam rade, spokojnie.- odparłam łapiąc się za skroń. Marnie wyszła mi próba wstania o własnych siłach. Brunet złapał mnie w pasie, chroniąc przed kolejnym upadkiem.
-Dam.sobie.radę. Spierdalaj.- przeliterowałam powoli każde słowo, czując, że powoli wracam do trzeźwego myślenia.
-Woooh woooh, okej. Chciałem pomóc- powiedział z uniesionymi w górę rękoma, patrząc zdezorientowany w moją stronę.
-Tak, na pewno mi pomogłeś, nabijając mi guza, większego niż twoje przyrodzenie.- odgryzłam się, rzucając mu ostatnie nienawistne spojrzenie. Odeszłam, zupełnie zapominając, że miałam wejść do sklepu.
Nie będę już zawracać. Na pewno znajdzie się jakaś czekolada/baton? Cokolwiek! Muszę mieć jakieś słodycze w domu. Najwyżej będę musiała się obejść bez tego.
Może trochę przesadziłam w stosunku do tego bruneta. Trochę bardzo. Normanie nie jestem taką suką, ale dzisiejszy dzień nie sprzyjał na moją korzyść. Zbyt dużo się działo, co dla mnie jest wystarczającym usprawiedliwieniem.
Potrząsnęłam głową, starając się pozbyć myśli wypełniających moją głowę. Nie ma o czym myśleć, przecież więcej się nie spotkamy.

Trzasnęłam drzwiami z hukiem. Skrzywiłam się na ten dźwięk. Nie myślałam, że mam aż tyle siły. Pochyliłam się w ich stronę, oceniając straty. Z zawiasów nie wylecą, więc nie jest źle. Ściągnęłam  buty, kierując się w stronę salonu, skąd dochodziły głosy chłopców. Weszłam do pokoju, zwracając tym samym uwagę wszystkich.
-O, Hailey jesteś wreszcie. Poznaj, to jest właśnie..-
-Co ty tu robisz?!

10 komentarzy:

  1. HAHAH wiedziałam że znowu się spotkają wiedziałam!
    ogólnie rozdział świetny, na pewno będę czytać, jezu jestem taka ciekawa jak potoczy się znajomość Hailey i Harrego mmm.
    Sandra xx

    OdpowiedzUsuń
  2. super! nie mogę się doczekać następnej notki :3
    zapowiada się bardzo ciekawie, czekam z niecierpliwością! xx

    OdpowiedzUsuń
  3. TEKST ROKU: "-Tak, na pewno mi pomogłeś, nabijając mi guza, większego niż twój kutas. (...)"
    MASZ ZA TO ODE MNIE NORMALNIE OSCARA.
    A co do rozdziału, hmm.. nie powiem, zaczyna się interesująco, co jest plusem. Masz ciekawy styl pisania - już masz drugi plus, błędów nie ma - trzeci plus a co najważniejsze bardzo fajny pomysł - dziesięć punktów dla gryfindoru!
    Brawo, świetny. xo /@hemmobson

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jestem wielką wielbicielką ff, ale Twój wyjątkowo przypadł mi do gustu. Oczywiście jest kilka błędów stylistycznych, ale olać to. Staraj się nie używać wulgaryzmów, kiedy nie musisz. Jest naprawdę świetnie, ale może być jeszcze lepiej. Masz potencjał. Powodzenia życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No nieładnie Hazza nieładnie nabiłeś jej większego guza niż twój kutas. Rozdział boski już wiem że będę czytać tego bloga regularnie. 💕
    @Swagie_baby

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam dalej 😍😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój boże płacze z śmiechu hahah.
    Domyśliłam się, że to Harry.. Było to oczywiste.
    Lece czytać dalej
    /love_punk_larry

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahahahaahahahaa. Hm trochę będzie niezręcznie i to ona zrobiła teraz wielkie wejście. Lecę czytać kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  9. hahaha ale akcja, ciekawie się zapowiada :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy